12. Zabieram cię na miasto

366 26 29
                                    

THOMAS

- Pan O'Brien sprawdza jak długo wytrzymam bez zrobienia sobie tym krzywdy. Jak na razie dobrze mi idzie. - uśmiechnąłem się. Nie lubiłem kłamać, ale robiłem to bezbłędnie.

DYLAN

- Ciekawa metoda panie doktorze - zwróciła się do mnie - Wszystko w porządku? - zapytała widząc moje oczy.

- Tak, ostatnio nie sypiam za dobrze - cóż częściowo powiedziałem prawdę, bo śpię naprawdę mało.

- Dobrze w takim razie do widzenia - powidziała i wyszła nie czekając na odpowiedź.

Gdy się upewniłem, że babka już tu nie wróci, usiadłem na łóżku Thomasa, podając mu wcześniej tace z obiadem.

- Kreatywny jesteś - przyznałem patrząc na chłopaka.

- Też byś był, gdybyś się tu tak nudził jak ja. Jedynie, kiedy jest fajne to gdy ty przyjeżdżasz - powidział szczerze zaczynając jeść obiad.

- Ja nawet na nudę nie mam czasu, gdy mnie u ciebie nie ma. - powiedziałem zmęczonym głosem - Ty jedz, a ja zaraz wrócę - powidziałem, po czym cmoknąłem jego słodkie usteczka i wyszedłem.

THOMAS

Jadłem tak jak Dylan mi kazał, cały czas myśląc gdzie dokładnie on poszedł. Nie lubię, gdy go nie ma. Spojrzałem na łańcuszek i od razu się uśmiechnąłem, rumieniąc. Kocham go.

DYLAN

Byłem u kierownika i udało mi się go przekonać na wyprowadzenie Thomasa, poza ośrodek. Warunek jest jeden. Ma wrócić na kolację, a z tym problemu nie będzie. Wziąłem z mojego gabinetu kurtkę i czapkę, biorąc też jedną dla Thomasa w razie czego i ruszyłem do jego pokoju. Gdy wszedłem do środka poparzył na mnie zdziwiony.

- Czemu to na sobie masz? Idziesz już? - zasmucił się odkładając tacę.

- Nie ja tylko my. Ubieraj się zabieram cię na miasto. - uśmiechnąłem się do niego rzucając mu czapkę - Mam nadzieję, że jednak masz tą kurtkę.

THOMAS

Otworzyłem szeroko buzię i wręcz rzuciłem się na niego, by go przytulić i pocałować. Gdy to zrobiłem zabrałem się za poszukiwanie kurtki, które niedługo trwało. Założyłem ją oraz czapkę od Dylana.

- Gotowy!

- No to idziemy - Powidział przepuszczając mnie w drzwiach - Gdzie chciałbyś się wybrać? - spytałem zapewne chcąc mi sprawić przyjemność.

- Do parku - odpowiedziałem od razu i lekko się uśmiechnąłem. - Zawsze tam chodziłem z tatą.

- Jak sobie życzysz - powidział otwierając drzwi wejściowe, na co uderzył w nas chłód. Kilkanaście sekund później siedzieliśmy w ciepłym aucie.

DYLAN

- Cieszę się, że będziemy mogli spędzić trochę czasu razem bez obaw, że ktoś nas zobaczy. - uśmiechnąłem się odpalając samochód. Przy wyjeździe z parkingu pokazałem przepustkę dla Thomasa i wyjechaliśmy. Wziąłem go za rękę i splotłem nasze dłonie między siedzeniami.

- Nawet nie wiesz jak mam teraz ochotę cię pocałować! - uśmiechnął się szeroko, mocniej trzymając moją rękę - Kocham cię.

- Wiem, ale to ja Kocham ciebie bardziej - zacząłem się z nim droczyć - A pocałujesz mnie na miejscu, wiesz prowadzę - zaśmiałem się.

Nie mogłem sie nacieszyć tym, że udało mi się wyciągnąć Thomasa z ośrodka, chociaż na te kilka godzin. Wpadłem na wspaniały pomysł. Jak skończymy spacer w parku, to zabiorę go do jego kawiarni. Tak go jest genialny pomysł.

DEADLY LOVE // DYLMASOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz