❄️ 21 ❄️

1.1K 60 12
                                    

Gwen przez kilka dni próbowała żyć, jakby Tom wcale nie istniał i czuła się z tym fantastycznie. Poprawiła się jej koncentracja i nawet na lekcjach zaklęć nie była już dla nauczyciela takim utrapieniem. Mogło to jednak wynikać z tego, że siedziała wtedy z Tom'em, oczywiście nie dobrowolnie a z rozkazu nauczyciela. Również wtedy nie reagowała na przeszywające ją spojrzenie Riddle'a. Czuła się urażona, że nie powiedział jej nic o spotkaniach śmierciożerców, czyli grupy jego popleczników. Ślizgon zauważył ignorującą postawę Gwen, która początkowo nie wpłynęła na niego. W końcu jednak przyznał, że jej potrzebuje i jej brak zainteresowania jego osobą zaczął go denerwować. Gdy Gwen siedziała w bibliotece czytając jakąś książkę, Tom podszedł do niej bez słowa i usiadł przy tym samym stoliku na przeciwko dziewczyny. Ona tylko uniosła na niego wzrok, po czym wróciła do lektury. Riddle przez ten cały czas siedział i wpatrywał się w nią ilustrując każdy cal jej osoby. Białe włosy okalały jej twarz zasłaniając przy tym jej błyszczące, nienaturalnie jasne oczy. Przygryzała lekko swoje różowe usta, jakby poważnie się zastanawiała nad treścią lektury. W końcu dziewczyna westchnęła i zamknęła książkę nie mogą wytrzymać jego ciężkiego spojrzenia.


-Czego ode mnie chcesz?- zapytała zmęczonym głosem.

-Unikasz mnie.- powiedział, jakby to było zbrodnią.

-Nagle ci to przeszkadza?- zapytała mrużąc powieki.- Kiedy zamierzałeś mi powiedzieć, że organizujesz spotkania śmierciożerców, na które, jak ci przypomnę, sam mnie zaprosiłeś?

-Nie chce byś się tam znalazła.- odpowiedział spokojnie, przez co Gwen oburzyła się.

-To po co mnie zapraszałeś?!- prawie krzyknęła, za co została upomniana przez bibliotekarkę.

-Zmieniłem zdanie.- odparł równie spokojnie co obojętnie.

-Mówiłeś, że mi ufasz.- powiedziała z pretensją w głosie wstając i kierując się do wyjścia.

-Bo ufam.- mruknął, gdy znaleźli się na pustym korytarzu.- Dlatego nie chce byś była wśród śmierciożerców.

-To w ogóle nie ma sensu, Tom.- powiedziała, ku zaskoczeniu Tom'a delikatnie smutnym głosem.

-Widzisz...- zaczął stając obok wielkiego okna, zza którego idealnie było widać księżyc.- Jesteś taka bezbronna, delikatna...- wyliczał podchodząc do dziewczyny.- To nie miejsce dla ciebie.

-Nie znasz mnie, Tom.- powiedziała kręcąc głową, po czym Riddle był już bardzo blisko jej twarzy.

-Nie chciałbym, żebyś brudziła sobie ręce tak jak oni.- kontynuował spokojnie wpatrując się w Gwen bez żadnych emocji.


Serce dziewczyny zabiło mocniej w jej piersi. Stał bardzo blisko wyraźnie naruszając nie tylko jej strefę osobistą, ale też i swoją. Znowu, tak jak kiedyś w łazience na pierwszym piętrze, wplótł swoją dłoń w kosmyki jej włosów, co spowodowało u niej miły dreszcz. Czuła zimno bijące z jego dłoni na swojej szyi. Po chwili Tom uśmiechnął się chytrze, czując władzę jaką ma nad dziewczyną. Stał dumnie wpatrując się w jej błyszczące oczy. Wtedy Tom przyznał w duchu, że dziewczyna jest na prawdę urodziwa. Przeniósł swoją dłoń na jej podbródek i uniósł go, zmuszając tym samym, by spojrzała mu prosto w oczy.


-Kiedy zamierzałeś mi powiedzieć, że Helena zdradziła ci o położeniu diademu?- zapytała pewna siebie opierając się perswazyjnemu spojrzeniu ślizgona.- A może nie zamierzałeś?-dodała, a Tom nic nie odpowiedział, uśmiechnął się tylko delikatnie, jednak jego twarz nadal pozostała obojętna.- Nawet nie podziękowałeś za pomoc.- mruknęła pod nosem.

A MAGIC MIRRORWhere stories live. Discover now