Epilog

11.7K 236 52
                                    


3 lata później...

p.o.v Ethan 

Stałem w drzwiach tarasowych, które idealnie dawały mi widok na ogród. Z uśmiechem na twarzy obserwowałem jak na leżaku odpoczywała moja drugi raz ciężarna żona.

Razem z Clarysą zawarliśmy związek małżeński półtorej roku temu. Oboje się kochamy i nie widzieliśmy żadnych przeciwwskazań co do małżeństwa.

- Taaaaaaato... poglas ze mną w piłke?- mój wzrok automatycznie z mojej żony przeniósł się na małego bruneta, który swoimi niebieskimi oczkami patrzył się na mnie z wielkim uśmiechem. 

Przedemną stał sam Haiden Clarck, dwuletni łobuz, niespodziewany owoc miłości mojej i Clary. 

- Jasne a Adrien gdzie ?- zapytałem swojego syna, który był kopią swojej mamy

- Posedł połozyć sie obok mamusi- spojrzałem na swoją żonę, która teraz śmiała się razem z naszym drugim synem.

Taaak, na któymś z badań u ginekolog Clary wyszło z USG, że będziemy mieć bliźniaki.

Z Haidenem grałem w piłke z jakąś godzinke,przestaliśmy w omencie kiedy mały był cały spocone, ale i zadowolony. 

Zrobiłbym cokolwiek co miałoby uszczęśliwić Haidena, Adriena i Clary. 

- Ethan!!!- usłyszałem krzyk Clarrysy i spojrzałem się w jej strone- ZACZĘŁO SIĘ JUŻ!

Po usłyszeniu tych słów ogarnęła mnie panika bo to oznaczało jedno...

- RODZISZ?!!!- Z przerażeniem spojrzałem na swoją żone która trzymała w ręce telefon i gdzieś dzwoniła

- Nie kurwa tańcze!- Przeklnęła przy chłopcach co oznaczało że jest źle, bardzo źle- Camill zaczęło się.... Szybko...ETHAN !!

I to mnie właśnie wybudziło z transu. Zerwałem się z miejsca i biegiem ruszyłem do dziewczyny biorąc ją na ręce i zanosząc do samochodu. Na szczęście od kilku dni torbe do szpitala Clary jak i naszej fasolki miałem w samochodzie, żeby nie tracić czasu na bieganie po domu i szukanie jej. 

Gdy zamknąłem drzwi od auta obok mnie pojawiła się Camill, która mieszkała razem z Jacem i ich synkiem obok nas. Dziewczyna zajęła się chłopcami, a my szybko ruszyliśmy do szpitala....

7 godzin później

Godzina 21:45 13 kwietnia na świat przyszła mała kruszynka, która była moją małą kopią. 

Brązowe oczka były ukryte pod powiekami okrytymi wachlarzem rzęs, ciemne i bujne loczki, i ta nieskaziteolna uroda, którą moja córka odziedziczyła po swojej matce. Śliczna.

Bo taka była Abigail Clarysa Clarck. 

Spojrzałem na swoją żone która się obudziłą i spojrzała najpierw na mnie, a następnie na naszą córke.

- Abigail...- szepnęła a w jej oczach pojawiły się łzy, ale wiedziałem że były to łzy szczęścia.

Delikatnie nachyliłem się do żony, tak aby nic się nie stało dziewczynce śpiącej w moich ramionach, a następnie czule połączyłem nasze usta.

- Kocham was- powiedziałem patrząc Clary prosto w oczy- Kocham ciebie, Adriena, Haidena i Abigail...

- Ja ciebie też...- powiedziała całując mnie w usta- Ciebie, chłopców i Abbi ...


KONIEC

31.05.2019-13.03.2020

427 słów

No cóż... To koniec An Ordinary Case.

I będe teraz szczer. Na początku bardzo podobało mi się to opowiadanie, jednak w pewnym momencie nie miałam na nie pomysłu i zakończył się tak jak się zakończył. Mam świadomość, że są osoby, którym również AOC się nie podoba. 


Pozdrawiam, całuje i do następnego 

An Ordinary Case...   [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz