My life don't mean that much to me

143 14 3
                                    

Nie miałem najmniejszego pojęcia co poprowadziło moje nogi do tego właśnie miejsca. Co prawda sam się ubrałem, włożyłem glany i sam wyszedłem na zewnątrz zwabiony przyjemnym nocnym powietrzem i próbą zwalczenia braku snu. Jednak nie rozumiałem kiedy droga wzdłuż pogrążonego we śnie osiedla postanowiła zmienić się w tą pamiętną uliczkę oświetloną dziwnie żółtym światłem ledwo żywych lamp. Jednak było coś co wprawiło mnie w jeszcze większe zaskoczenie. Było to dokładnie jakie pół godziny po tym, jak zorientowałem się gdzie się znajduję i chwilę przed tym, aż ostatecznie chodząc w tę i z powrotem stwierdziłem, że nic tam po mnie. Tym czymś był przeszywający krzyk, który przeszył mnie całego. To jeden z tych dźwięków, o których ciężko jest zapomnieć. Zamarłem wtedy w pół kroku przed drzwiami do baru. Los chciał, żeby akurat w tym momencie otworzyły się, uderzając we mnie dźwiękiem gitar i perkusji.

Cofnąłem się gwałtownie, nie chcąc zderzyć z facetem, który wyszedł ze środka. Dostrzegł mnie dopiero po chwili. A ja niemal poczułem, że zaraz będzie po mnie. Koleś był ogromny. I to słowo odnosiło się zarówno do jego wagi, jak i wzrostu w mniej więcej takich samych proporcjach. Każda część jego ciała, od łysej głowy po stopy w ciężkich butach mówiła, że z nim się nie zadziera. I coś mi mówiło, że to on właśnie jest tutaj bramkarzem.

- Co ty tu robisz? - spytał się patrząc na mnie z góry. To była jedna z tych chwil, kiedy niewiele myśląc miałem ochotę wziąć nogi za pas i uciec byle daleko stąd.

- Ja... - nie byłem do końca pewien, co powiedzieć. Bo sam nie wiedziałem, co do cholery wyrabiałem.

- Jeśli przyszedłeś na koncert to możesz stąd zmiatać. Dzisiaj impreza zamknięta. Poza tym chyba jesteś za młody, dzieciaku - zmierzył mnie wzrokiem i wyciągnął papierosa z kieszeni swojej koszuli.

Ktoś zaczął śpiewać.

- 'Awake at night you focus, On everyone whose hurt you, Then write a list of targets, Your violence lack of virtue...'

- Jeszcze tu jesteś? - spytał wybijając mnie z transu. Na prawdę nie wiedziałem, co we mnie wstąpiło, gdy odpowiedziałem.

- Tak. Właściwie jestem tutaj z powodu Andy'ego.

- Cokolwiek od niego chcesz teraz jest zajęty, nie słyszysz? - powiedział nie przejmując się mną za bardzo. Mogłem wtedy odejść i udawać, że nigdy mnie tam nie było. Jednak nie mogłem tego zrobić, musiałem usłyszeć tą piosenkę końca.

- 'We are breathin', while you're sleepin', and leave us alone; the liars cheatin', our hearts beatin', go. And now you're on your own.'

- Andy mówił, żebym powołał się na niego, jeśli zechcę kiedyś wpaść.

Nie do końca wiedziałem, czy to co powiedziałem zadziałało, czy to po prostu wypalony papieros, jednak koleś zmierzył mnie od góry do dołu, zmarszczył czoło i mruknął coś pod nosem w kwestii Andy'ego i osób, które sobie zaprasza, jakby był nie wiadomo kim i uchylił szerzej drzwi od baru.

- Tylko nie szalej, młody. I zero alkoholu, ma się rozumieć? - skinąłem głową i niepewnie zrobiłem pierwszy krok, ku nieznanemu.

- '... Like birds whose wings are broken, You live without direction.' - jego głos stawał się coraz głośniejszy. Drzwi za mną się zamknęły i nie było już odwrotu. - 'Leave us alone! You're on your own! - dostrzegłem go dokładnie w tym momencie. W momencie, w którym ściskał mikrofon mocno w dłoniach, pochylał się do przodu wraz ze statywem, jakby chcąc, by ten mały tłum przed sceną go pochłonął. Zaciśnięte mocno podczas krzyku powieki otwarły się nagle. Jego oczy były dzikie. Czarna farba na jego twarzy potęgowała tylko to wrażenie. Poczułem, jak jakaś dziwna siła zatrzymuje mnie w wejściu. Stałem więc i patrzyłem, nie mogąc oderwać wzroku od Andy'ego. Od tego żywiołu, który w nim szalał, od siły, która przez niego przemawiała. Gdy śpiewał cały świat należał do niego, porywał ludzi, porywał dusze. Zapragnąłem znaleźć się kiedyś na jego miejscu. Zamarzyłem pierwszy raz od czasu, gdy byłem dzieckiem o czym więcej niż śmierci. Co prawda moje życie nie miało żadnego znaczenia. Jednak jeśli nie ma ono sensu, to czy jest coś co mógłbym w nim jeszcze stracić. Czy może ten jeden raz zaryzykuję? Kto to wie?


_______________✞ ✞ ✞________________

Black Veil Brides - 'Perfect weapon' (fragmenty)

too lazy for a suicide (Remington x Andy B)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz