Pająk

18 1 1
                                    


Kordylion Rzęsa


Są takie chwile, w których mózg, a raczej jego powonienie informacyjne, cofa się ze wstrętem w głąb siebie.Te chwile wzdrygnięcia powstają, kiedy widziany świat nie spełnia oczekiwań wobec tego, czego można się spodziewać.Nie spodziewamy się wielu rzeczy, a raczej: oczekujmy tak wielkiej ilości utartych schematów, że kiedy zdarza się niewinna sylaba robiąca inne „brzdęk" w nawykowej, buczącej kakofonii rutyny świata widzianego, całe ciało reaguje natychmiastowym „fuj".

Nie jest to reguła; zdarzają się nieustraszeni medytacyjni kontemplatycy których nie zaskoczy nagły wybuch supernowej przed lewym okiem lub nagi, wyszczerzony strach na wróble,stojący na polu obok którego przejeżdżamy samochodem,niepokojąco realny wobec ptaków ignorujących jego zadumę .Zdarzają się również osobnicy z zahartowanymi odpowiednioźrenicami, tęczówkami i układem nerwowym, którzy w odpowiedzi na wszelkie zdumiewające zjawiska pielęgnują niczym kroplę rosy zwieszającą się na źdźble trawy proste, piękne słowo : acha.

Kordylion Rzęsa nie należy do takich ludzi, lub dopiero ma zacząć należeć.

Na poduszce siedział pająk. Siedział, leżał, istniał, był.

Na poduszce siedzi pająk. Siedzi, leży, istnieje, jest.

Na poduszce jest pająk.

Kiedy informacja ta dotarła do mięśni twarzy odpowiedzialnych za mimikę czoła, brwi Kordyliona Rzęsy uniosły się wysoko, a część twarzy poniżej nosa opadła w dół.

-Jezu!- sapnął i zaangażował całe ciało do ucieczki. Gdyby Kordylion zwracał uwagę na pierwsze słowa, które mówi po przebudzeniu jako wróżbę na cały dzień, byłoby to imię zbawiciela, odbite rykoszetem od dwóch par oczu błyszczących jak paciorki.

Kordylion, a można to o nim powiedzieć, należy do osób odpowiedzialnych za romantyczne pobudki. Jeżeli zdarza się, że budzi się i obok siebie znajduje drugą istotę ludzką, zasobną w nozdrza i usta, z dużą przyjemnością wraca do stanu półsnu poprzez wszelkie czynności wargowe ssące, pocałunkowe, głaszczące i liżące, słowem- dzień dobry, kochanie.

Jeżeli Kordylion budzi się w samotności, przez dłuższy czas obserwuje wirujący świat, powracający do znanych form i kształtów nazewnictwa, a kiedy przypomni sobie wystarczająco jak rozkosznie jest być Kordylionem Rzęsą, przeciąga się i niespiesznie wstaje z łóżka.

Dlatego teraz Kordylion, zamiast powierzyć poranek rytuałowi nadpisywania siebie i odbudowy w dobrze znanych ziewnięciach i cmokaniach, z jękiem zrywa się z łóżka, nie mając czasu na pielęgnację. Staje wobec siebie samego nagi i nieopisany,wciąż trwając w chwili , gdy jego oczy spotkały się z oczami pająka, obserwującego go o tyle dłużej, o ile Kordyliona jeszcze nie było, a pająk- już był. Dlaczego w chwilach,gdy Kordylion budzi się i zapada się zrazu w oczy kobietyo bserwującej go śpiącego, jego twarz rozciąga się w rozmarzonym uśmiechu a usta układają się w zapraszający dzióbek,Kordylion nie czuje niepokoju, nie dowiemy się. Możemy się domyślać jedynie, że pamięć romantyczno schematyczna Kordyliona pracuje poprawnie wyłącznie wobec jednej pary oczu.

Poduszka była pusta- najwidoczniej intruz spłoszył się i czmychnął, jednak na skórze Kordyliona pozostaje wrażenie nie proszonej obecności. Dokonuje pośpiesznych oględzin dłońmi przeczesując włosy, nagle samemu sobie wydając się skalanym a łóżko, dotychczas tak ufnie oddające jego ciało naprzeciw dniu ciepłym, oddychającym jeszcze prześcieradłem, jest zamarłe w groźnym, nieprzyjaznym bezruchu.

-Wynocha!- rzucił zdławionym głosem.


Gdyby Kordylion był przesądny, lub pamięć jego przechowywała zdarzenia towarzyszące obudzeniu, być może szybciej nauczyłby się dziwić. Jednakże piętnaście minut później wspomnienie o pająku, przykre i zaskakujące, zdążyło wyparować z głowy Kordyliona i ustąpić miejsca kawie z kardamonem, buczącemu spieniaczowi do mleka, truskawce z lodówki i grzebieniowi,czeszącemu włosy Kordyliona w bok, przy współasyście zamyślonego spojrzenia wbitego w lustrzane odbicie. Kordylion wrócił, niech żyje Kordylion!

WeseleWhere stories live. Discover now