Każdej nocy to samo

2.3K 121 9
                                    

Troy p.o.v.

Strach. Ciemność. Gdzieś mignęła wielka łapa z pazurami. Ból. Dotyk. Wszędzie. Na całym ciele. Mój krzyk rozdzierający powietrze w pomieszczeniu. Ja nie mogący się ruszyć.Ostry ból tam gdzie szczególnie go nie powinno być. I ja patrzący z przerażeniem na to wszystko z góry. I ten obrzydliwy uśmieszek. I ogłuszający krzyk mojego wilka.

Obudziłem się dalej krzycząc. Każdej nocy to samo. Ten sam sen, ten sam koszmar, ten sam scenariusz. Drżałem nadal przeżywając to wszystko. Od dnia, w którym to wszystko się stało przestałem się odzywać do Diega, ale nie wychodziło mi to na dobre. Każdego dnia czułem się coraz gorzej, coraz bardziej nie chciałem wychodzić z łóżka, coraz bardziej nie chciałem być sobą.
Spojrzałem w bok na puste i idealnie zaścielone łóżko Max'a. Po tygodniu ciągłych wrzasków w nocy sam kazałem mu się przenieść. Prawie w ogóle nie spał ciągle mnie pocieszając i uspokajając. A ja chciałem tylko spokoju. Westchnąłem i przeciągle wstałem z łóżka. Na dworze było jeszcze ciemno, co oznaczało, że miałem dużo czasu do rozpoczęcia zajęć. Zacząłem się powoli szykować. Białe włosy jak zwykle roztrzepane na wszystkie strony, podkrążone, zmęczone oczy, suche usta. Co to ze mną zrobiło. Nigdy nie uważałem siebie za czystą piękność, ale teraz wyglądałem jakbym umarł już jakieś dwa miesiące temu, a to co widać to żywy trup. Nawet skórę miałem bledszą niż zazwyczaj. Kiedy doprowadziłem siebie i pokój do względnego porządku, wziąłem torbę z rzeczami do szkoły i opuściłem pokój. Wszędzie było bardzo cicho, pewnie wszyscy dopiero się wybudzali. Nie przeszkadzało mi to. Uważałem, że to nawet lepiej. Przynajmniej w drodze na lekcje nie musiałem słuchać tych wszystkich szeptów i plotek na mój temat. Strasznie mnie denerwowały.

Pod salą czekałem jakąś godzinę, aż wszyscy przyjdą i zadzwoni dzwonek. Widziałem i te krzywe spojrzenia i te pełne litości. Pewnie znali tylko część prawdy, albo w ogóle słyszeli tylko fałszywe plotki. Nie wiedzieli przez co przechodzę, nie wiedzieli jak to męczyło nie tylko fizycznie, a też psychicznie. Nic nie wiedzieli, a patrzyli na mnie z litością. I chyba to denerwowało mnie najbardziej.

Lekcje się zaczynały i kończyły. Wszystko albo w zwolnionym tempie, albo w tak przyspieszonym, że nie zdążyłem nawet zarejestrować co się dzieje i o czym jest temat. Pamiętam tylko zdecydowanie za głośne dzwonki.

Pod koniec jednego z dni kiedy nie rejestrowałem co się dzieje, wyszedłem z klasy jako ostatni. Nie spodziewałem się nikogo na korytarzu, bo tego dnia mieliśmy 9 lekcji, a o tej godzinie już prawie nikogo nie ma w szkole. W końcu nikt nie chce tu siedzieć za długo. Jednak dokładnie naprzeciw wejścia do sali stał on. Ten którego unikałem jak ognia od kilku tygodni. Stał tam jakby nigdy nic i czekał na mnie. Już miałem uciec udając, że go nie widzę, ale odepchnął się od ściany podchodząc bliżej.

- Unikasz mnie - powiedział spokojnie, ale z wyrzutem. Patrzył na mnie ze smutkiem spod swojej blond grzywki. Przeszedł mnie dreszcz. Tęskniłem za jego głosem.

- Nie prawda - odpowiedziałem szybko. Za szybko. Alfa doskonale wiedział, że kłamię. Opuściłem głowę i spojrzałem na swoje buty, jakby były teraz najciekawszą rzeczą na świecie. - No może trochę.

Usłyszałem zrezygnowane westchnięcie. Tak jakby miał nadzieję, że jednak naprawdę to tylko przypadek, że z nim nie rozmawiałem i prawie się nie widywaliśmy. Nie wiedziałem co czuje, ale powinien sobie znaleźć lepszą omegę. Nie byłem dla niego dobrym wyborem. Dla nikogo.

- Dlaczego? - Jego głos był, jeżeli mogę tak powiedzieć, płaczliwy. Ale nie podniosłem głowy, nie odezwałem się. - Co się stało, proszę, powiedz mi.

Znowu cisza. Czułem, że go ranię, ale nic na to nie poradzę. Taki już jestem. Toksyczny.
Diego zrobił krok w moją stronę przez co automatycznie na niego spojrzałem i cofnąłem się o podobną odległość. Nie chciałem żeby się zbliżał, nie chciałem żeby był brudny tak jak ja. Alfa jednak całkowicie zignorował moje zachowanie i podszedł na tyle szybko, że nie zdążyłem zareagować. Otulił mnie jego cudowny zapach, kiedy jego ramiona zamknęły się wokół mnie. Zamknąłem oczy przerażony.

Nie dotykaj mnie. Nie dotykaj. Nie dotykaj. Proszę.

Stałem tak cały spięty nawet nie próbując go odepchnąć. Chociażby ruszyć się. Jednak z jakiegoś powodu poczułem się bezpieczny. Nawet nie zauważyłem, kiedy ciepłe łzy zaczęły mi spływać po policzkach i moczyć koszulkę wyższego. Poczułem dłoń na mojej głowie, która powoli i uspokajająco głaskała moje włosy. Rozpłakałem się na dobre zaciskając ręce na koszulce Diega. Jak nie ja.

- Czy to wszystko przez mojego ojca? - usłyszałem nagle przy uchu, gdy alfa położył swoją głowę na moim ramieniu. Kiwnąłem delikatnie głową powoli się uspokajając. Chłopak natomiast się spiął i warknął: - Zamorduje.

- Nie - powiedziałem cicho. Oczywiście, że wcześniej też chciałem go zabić. Ale teraz złość mi przeszła i została sama niechęć do jego osoby i zdrowy rozsądek. - Nikogo nie będziesz zabijał.

Odsunął się ode mnie i spojrzał zdziwiony. Nie miałem siły, żeby mu to wszystko tłumaczyć. Nie dzisiaj, nie jutro, nawet nie za tydzień albo miesiąc, ale kiedyś mu wszystko opowiem. Przeczesałem dłonią trochę przydługawe białe włosy i spojrzałem pewnie w fioletowe oczy chłopaka. Już postanowiłem co robić dalej. Nie będzie to proste. Nadal nie umiem się podnieść po tym wszystkim, ale warto zrobić pierwszy, nie ważne jak mały, krok do przodu. Może wtedy chociaż koszmary nie będą tak realistyczne.

- Zgłoszę wszystko na policję, po zakończeniu roku.

No właśnie. Do końca mojego uczenia się tu zostały trzy tygodnie. To zdecydowanie za mało, żeby wszystko ułożyć. Zdecydowanie za mało żeby na dobre zakochać się w tym idiocie. Na moje wybrakowane szczęście.

***

Przepraszam że tak długo czekaliście, a rozdział taki krótki, ale moja wena pisarska poszła się kochać z weną rysunkową.
[Edit] : mają dziecko w postaci poprawy tego rozdziału na tyle że mi się podoba.

W rozdziale piosenka z musicalu "Be more chill"
*szeptem* uwielbiam ją ♡

Miłego dnia/nocy.

Nie wiem kiedy bedzie następny rozdział. Możecie mieć teraz trochę wpływ na fabułę i przesyłać mi swoje pomysły albo domysły co może się stać dalej. Będzie dedykacja dla najlepszego pomysłu.
[Edit] : to nadal aktywne.

A tak poza tym zbliżamy się do nieuchronnego końca. Yey ^^

shut up my seme ΑβΩOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz