część 10

102 5 0
                                    


Pers. Polska

Kiedy otworzyłam drzwi  moim oczom ukazała się Ukraina patrząca na jakąś kartkę papieru.

U(Ukraina) : Dzień dobry..- powiedziała jakby od niechcenia- zapraszamy na festyn wiosenny, który odbędzie się...- mówiąc te słowa spojrzała w górę na osobe do której aktualnie mówiła.

U: chwila? Polska? A więc to tu mieszkasz -powiedziała starając się zajrzeć do środka posiadłości swej przyjaciółki. Chwile później znów wrócił jej zmęczony nową pracą głos- w każdym bądź razie... Zapraszamy na festyn wiosenny który odbędzie się  5 maja... (załóżmy że daty są takie same jak teraz, czyli np. dziś jest 30 to u nich też jest 30 ~ aut. )

Po chwili wręczyła Polsce ulotkę, która (ulotka) wyglądała jakby przedawkowała lata 90-te. Polska przyjęła ten jakże zacny podarunek ( o ile można to tak nazwać) i odłożyła go na szafkę by później go przeczytać, a w ramach konieczności spalić lub oprawić w ramkę.

P: A co ty tak właściwie robisz?- zapytała zaciekawiona polka

U: Postanowiłam zacząć sobie dorabiać, by zaoszczędzić pieniądze i założyć firmę rzeźniczą (co?~aut.)

P: co?

U: Nie no żartowałam. Po prostu chcę zarobić, a to była jedyna opłacalna praca... hehe...

P: Ile domów już tak odwiedziłaś?- spytała w oczekiwaniu odpowiedzi na nurtujące ją pytanie

Ukraina podniosła wzrok w górę, myśląc nad tym gdzie już była a gdzie nie. Po chwili zniosła wzrok na swoją towarzyszkę.

U: Powiem ci tylko tyle: aktualnie jestem u ciebie, potem ide do Białorusi, później do Węgier, a na końcu do szwaba...

Polka spojrzała na przyjaciółkę myśląc o tym jak bardzo musi być zmęczona. Nagle ni z tąd ni z owąd przypomniała sobie o obecności Białorusi w jej domu. Chcąc zaoszczędzić przyjaciółce nieskończone pukanie w drzwi domu Białej Rosji, odezwała się.

P: Nie musisz iść do Białorusi, jest u mnie- gdy usłyszała to Ukraina ogarnęła ją ulga, że nie musi iść do jednego z domów

U: Matko bosko dziękuje...- spojrzała w górę w niebo przesyłając podziękowania za skrócenie jej pracy, o jeden dom, ale zawsze coś

U: Gdybyś mogła to przekazać Białorusi - podała Polsce ulotkę, taką samą jaką dostała ona sama- od razu uprzedzam twoje pytanie po co jej to skora masz to ty i możesz się z nią podzielić: mam te kartki wyliczone i muszą trafić do każdego- powiedziała jeszcze bardziej zmęczona Ukraina przypominając sobie jak siłą zmuszała niektórych do przyjęcia tego papierku

U: No dobra, ja muszę odwiedzić jeszcze innych... Paaaaaaaaa- powiedziała zostawiając Polskę samą, z ulotką w ręku, w drzwiach wejściowych

P: No dobra, powodzenia - powiedziała spokojnie nawet nie próbując podnieść głosu by usłyszała ją Ukraina

Weszła z powrotem do swojego mieszkania i zamknęła drzwi. Skierowała się w stronę kuchni.

P: Chyba o czymś gadałyśmy... ale nie pamiętam o czym - powiedziała starając sobie przypomnieć co mówiła, ale nic nie przychodziło jej do głowy

P: no dobra, nieważne - zrezygnowana podeszła do kuchni na co Białoruś odetchnęła z ulgą

P: A no tak! -wykrzyczała uradowana Polska przez co ze strachu zamarła Białoruś

Biało-czerwona podeszła powoli do przyjaciółki wręczając jej ulotkę

P: Ukraina kazała ci to przekazać - powiedziała z głupkowatym uśmiechem. W tym czasie Białoruś właśnie się zastanawiała czy nie dostała zawału.


############################

Yep. Chyba się rozpisałam. Aż powyżej pięciuset słów. I spójrzcie obiecałam rozdział i jest rozdział (co prawda o 22, ale jest). Postaram się teraz pisać tą książkę regularnie.

~ No to Dobranoc / Dzieńdobry (zależy od pory dnia)

°¿Ńäðžïějà ůmïëřă øșțățňïå? //Country human //°Where stories live. Discover now