KITSUNEBI #13

640 76 10
                                    

・。

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

.・。.・゜✭・.・✫・゜・。.

Jeongguk ostatkiem sił zdołał zadzwonić po Namjoona i wyjść na podjazd. Taehyung nie odstępował go na krok i przez cały ten czas powtarzał, aby poprosili kogoś o pomoc. Starszy jednak nie chciał, bo przestał ufać komukolwiek w tym budynku. Nie mógł ich narazić na większe niebezpieczeństwo i najlepszą opcją było zadzwonienie właśnie po chłopaka.

On sam nawet nie brał pod uwagę, aby wsiąść za kierownicę. Był zdesperowany, ale nie aż tak. Gdyby spowodował wypadek to nie wybaczyłby sobie tego do końca życia.

Chciał jak najszybciej zniknąć z domu Wanga, a w szczególności, aby to Taehyung z niego zniknął. Nie wiedział kto był przeciwko nim i czy nie zdołali już ich namierzyć, a być może obserwowali ich przez całą imprezę i nawet teraz patrzyli na nich z ukrycia, aby w końcu zaatakować.

Podenerwowanie rosło w nim z każdą sekundą i pomimo że naprawdę próbował to nie potrafił się uspokoić. Miał same czarne scenariusze w głowie i nie potrafił się ich wyzbyć. Nie chciał straszyć Kima swoim zachowaniem, chociaż i tak już to zrobił, a raczej nie dawać mu powodu do stresu, ale w tej sytuacji nie był kompletnie przygotowany na to co się stało. Był jak bezbronna sarna i mimo że podjąłby walkę to nie sądził, że wyszedłby z niej zwycięsko.

Był sam. Jeśli zaatakowałaby go grupa to nie miałby szans. Dodatkowo Taehyung wiedział tylko malutką część całego problemu i teraz Jeongguk zrozumiał, że chyba popełnił błąd nie chcąc mu mówić niczego więcej. Jednak z drugiej strony również nie mógł siebie winić, bo strach przed tym, aby sytuacja z przeszłości się nie powtórzyła wzięła nad nim górę. Był rozdarty i sam już nie wiedział co zrobił dobrze, a co źle.

— Jeongguk... Powiesz mi w końcu o co tutaj chodzi? — zapytał podenerwowany Taehyung. Siedzieli na krawędzi chodnika już którąś z kolei minutę w ciszy i czekali na Namjoona. Nic poza tym nie wiedział i nie rozumiał. Był przerażony tym, że kompletnie nic chłopak mu nie mówił.

Strach przed czymś czego nie znasz, nie widzisz, nie rozumiesz jest najgorszy, bo nigdy nie wiesz co się może wydarzyć i jak bardzo możesz cierpieć.

— Nie tutaj, Tae — sapnął cicho czarnowłosy. Spojrzał na drugiego ze smutkiem i mocniej ścisnął ich splecione dłonie. — Obiecuję, że wszystko ci wyjaśnię, naprawdę... Ale nie tutaj.

Kim już więcej się nie odezwał. Ufał Jeonggukowi, więc skinął tylko głową i zwrócił swoją uwagę na nadjeżdżający samochód. Długo nie musieli czekać, aby ten zatrzymał się tuż przed nimi, a kierowca ukazał się w całej okazałości.

Chłopak był wysoki i tyle tak naprawdę można było stwierdzić. Był ubrany cały na czarno, twarz również miał zasłoniętą, jednak to nie przeszkodziło Jeonowi w uśmiechnięciu się pod nosem.

— Namjoon... — mruknął z wyraźną ulgą i wstał z pomocą bruneta.

Przybyły bez słowa otworzył im tylne drzwi swojego auta i gdy ci wchodzili do środka, on rozglądał się uważnie po okolicy. Telefon przyjaciela bardzo go zaniepokoił, więc starał się przyjechać na miejsce jak najszybciej.

❝KITSUNE❞ taekookWhere stories live. Discover now