60. Papier, maseczki, ryż i chusteczki

3 1 0
                                    

Słodkie te życie nam się ciągnęło

Dopóki to wszystko się nie zaczęło

Ileż to rzeczy jest do roboty!

Lecz czas przewalajmy na głupoty


Na dwór wyjść? Mama!

Mowy nie ma!

Komputer, koledzy, lodówka pełna

Sen nastolatka się tutaj spełnia!


Na spacer pójść? A tam

Jutro może po mieście polatam

Dziś usiądźmy na kanapę

Popcorn i chipsy weźmy w łapę


Wielu czas marnowało

Lub go nie doceniało

Tu jednak wkracza korona

Europa zalicza zgona


Areszt domowy podgryza pięty

Każde okno obrazem przynęty

Powoli każdemu z lekka odbija

Boli od elektroniki kark i szyja

Kroczymy nerwowo wzdłuż korytarza

Mózg słów, wibracji już nie przetwarza

Członek rodziny może przyniósł choróbsko

Na drzwiach wejściowych nałóżmy więc cło


Niektórzy panicze i panienki znieważają

Kawiarnie, restauracje skrzętnie zwiedzają

Nonszalancją beztrosko szastają

W królów i królowe się pozmieniają


Gdybyś chciał zjeść coś ryżowego

Weź pod swoją uwagę, kolego

Że co najwyżej z szafki zjesz stare lego

To wina ludu wielce trwożnego


Gdy zaś pośpiesznie zostaną zdjęte ograniczenia

Nie łudź się naiwnie, to ściema

Spokojnie, w końcu dojdzie do drugiego okrążenia

Wirusa tak łatwo nie zje trema


Łagodna era jednak powróci

Szaleństwa mgły w popioły obróci

Rządzący za pragnieniami zgniłych organów podążą

Rządzeni reaktywują życia, do normalności!

Zapominając o swej, teraz skrytej, zwierzęcości

Czasy przywróconej wolności powtórnie zanieczyszczą

Choć może nauka z tej walki nie pójdzie w zapomnienie

Lecz czuję, że to tylko dziecięce, pobożne życzenie

PseudowierszeWhere stories live. Discover now