Słodkie te życie nam się ciągnęło
Dopóki to wszystko się nie zaczęło
Ileż to rzeczy jest do roboty!
Lecz czas przewalajmy na głupoty
Na dwór wyjść? Mama!
Mowy nie ma!
Komputer, koledzy, lodówka pełna
Sen nastolatka się tutaj spełnia!
Na spacer pójść? A tam
Jutro może po mieście polatam
Dziś usiądźmy na kanapę
Popcorn i chipsy weźmy w łapę
Wielu czas marnowało
Lub go nie doceniało
Tu jednak wkracza korona
Europa zalicza zgona
Areszt domowy podgryza pięty
Każde okno obrazem przynęty
Powoli każdemu z lekka odbija
Boli od elektroniki kark i szyja
Kroczymy nerwowo wzdłuż korytarza
Mózg słów, wibracji już nie przetwarza
Członek rodziny może przyniósł choróbsko
Na drzwiach wejściowych nałóżmy więc cło
Niektórzy panicze i panienki znieważają
Kawiarnie, restauracje skrzętnie zwiedzają
Nonszalancją beztrosko szastają
W królów i królowe się pozmieniają
Gdybyś chciał zjeść coś ryżowego
Weź pod swoją uwagę, kolego
Że co najwyżej z szafki zjesz stare lego
To wina ludu wielce trwożnego
Gdy zaś pośpiesznie zostaną zdjęte ograniczenia
Nie łudź się naiwnie, to ściema
Spokojnie, w końcu dojdzie do drugiego okrążenia
Wirusa tak łatwo nie zje trema
Łagodna era jednak powróci
Szaleństwa mgły w popioły obróci
Rządzący za pragnieniami zgniłych organów podążą
Rządzeni reaktywują życia, do normalności!
Zapominając o swej, teraz skrytej, zwierzęcości
Czasy przywróconej wolności powtórnie zanieczyszczą
Choć może nauka z tej walki nie pójdzie w zapomnienie
Lecz czuję, że to tylko dziecięce, pobożne życzenie
YOU ARE READING
Pseudowiersze
PoetryRandomowa poezja. Tfu, pseudopoezja. Jakieś dziwne przemyślenia, niekoniecznie w formie "normalnych" wierszy. Zalecane czytanie bez oczekiwań. Dodam, iż początkowe będą trochę inne (pewnie gorsze), potem jest lepiej.