49

66 8 3
                                    

Pov Cassidy


~ Grimmauld Place 12
 Godz. 10
Pierwszy dzień wakacji ~


- To chyba tutaj - powiedziałam do siebie, ściskając kartkę w dłoni. 
Niepewna swoich kroków, ruszyłam przed siebie. Już po chwili znalazłam się przy drzwiach, w które zapukałam. Po odczekaniu chwili ktoś otworzył wejście i zapytał:
- Do kogo Pani przyszła?
- Czy to Grimmauld Place 12? - zapytałam niepewnie.
- A kto pyta? - usłyszałam nieprzyjemny głos.
- Cassidy Knight.
- Wejdź - po tych słowach drzwi otwarły się bardziej, a ja mogłam w końcu dostrzec mojego rozmówcę, który okazał się być Skrzatem domowym.
- Jak się nazywasz? - zapytałam, idąc za nim wgłąb korytarza.
- A co Panią to obchodzi?
- Chciałabym wiedzieć jak się do ciebie zwracać - powiedziałam niepewnie. - I nie ma potrzeby byś nazywał mnie 'Pani'. Mów mi po imieniu proszę.
- Stworek Pani.
- Proszę, nie nazywaj mnie tak Stworku.
- Stworek przeprasza.
- Nie ma za co - powiedziałam łagodnie. - Każdemu się zdarza.
- Proszę iść do końca tego korytarza, a znajdzie się Pani w kuchni gdzie jest reszta Zakonu.
- Dziękuję Stworku - powiedziałam i ruszyłam we wskazaną stronę. Gdy tylko przekroczyłam próg pokoju, mogłam usłyszeć skierowane w moją stronę słowa.
- No proszę, kto postanowił nas odwiedzić.
- Syriusz - odparłam z uśmiechem i ruszyłam by go przytulić, a on przewidując moje zamiary, wyszedł mi na przeciw.
- Dobrze cię widzieć.
- Ciebie też.
- Jeśli skończyliście już z tym migdaleniem, to mamy ważniejsze sprawy do załatwienia.
Odrywając się od Syriusza odwróciłam wzrok w stronę kolejnej osoby i wymamrotałam zimno:
- Severusie. Witaj Molly, Arturze - zwróciłam się do kolejnych osób. Niestety nie znałam wszystkich zebranych w pokoju.
- Panno Knight, poznaj proszę pozostałych członków Zakonu
- Chyba sobie żartujesz Albusie!? Przecież to Śmierciożerczyni!
- Moody  - wymruczałam z uśmiechem. - Dobrze cię widzieć całego - powiedziałam, po czym się diabolicznie uśmiechnęłam.
- Jak już mówiłem, panno Knight, to jest Kingsley Shacklebolt, Nimfadora Tonks, Mundungus Fletcher, Emmelina Vance, Dedalus Diggle oraz synowie Molly - Bill i Charlie Weasley.  Moi drodzy to jest nasza nowa członkini Cassidy Knight.
- Cieszę się, że wreszcie mogę cię poznać osobiście - podeszła do mnie pani Weasley. - Tyle o tobie słyszałam. Oczywiście same dobre rzeczy. Przepraszam za mojego syna, Fred o wszystkim mi powiedział, tak mi za niego wstyd.
- To nic - powiedziałam niepewnie. Nie bardzo wiedziałam jak mam się zachować przy kobiecie, która mimo, że dowiedziała się, że jestem Śmierciożerczynią, jest dla mnie tak miła. - To było dawno.
- Och skarbie, jesteś taka śliczna, rodzice pewnie są z ciebie bardzo dumni. Tak chciałabym zobaczyć już twoje dzieciaczki, pewnie będą tak śliczne jak ty..
- Wystarczy Molly - przerwał jej Severus, za co byłam bardzo wdzięczna, ale nie mogłam pokazać, że to trudny dla mnie temat.
- Pewnie są dumni, w końcu zostałam przez nich Śmierciożercą, a co do dzieci to nie sądzę, że się pani doczeka - mówiłam ze sztucznym uśmiechem na ustach.
- Dlaczego skarbie?
- Cassidy - wtrącił Severus, ze wzrokiem mówiącym, że mam nie dopowiadać.
- Nie mogę mieć dzieci.
Na sali zapadła cisza. No tak. Przecież wiedziałam o tym tylko ja, Severus i pani Pomfrey.
- Knight pozwól na chwilę - powiedział Snape ciągnąc mnie za ramię do innego pokoju. - Co to miało być? - zapytał gdy już byliśmy w oddzielnym pokoju.
- Powiedziałam tylko prawdę. Skoro i tak już wiedzą, że jestem Śmierciożercą, to niech wiedzą też z jakim sortem mają styczność.
- Przestań.
- Jakby cię to obchodziło. 
- Obchodzi - wymamrotał.
- Naprawdę? Jakoś nie chce mi się w to wierzyć. Poza tym co akurat Ciebie obchodzi to, że nie mogę mieć dzieci? Dlaczego zawsze kiedy się pokłócimy, ty potem udajesz, że nic się nie stało?
- Bo tak zachowują się ludzie w związku. Kłócą się, ale potem sobie wybaczają.
- A co akurat ty możesz wiedzieć o związku?
- Najwidoczniej więcej niż ty.
- Porównałeś mnie do Lily! - krzyknęłam na niego, nie wytrzymując. - Do osoby, która cię wykorzystywała, ale ty tego nie zauważałeś. A najlepsze jest to, że ważniejsza jest dla ciebie zmarła osoba, niż ktoś kto jest przy tobie i się o ciebie martwi. Więc jeśli to jest związek, to wybacz, ale chyba coś przeoczyłam.
Nie odwracając się ponownie w jego stronę, wróciłam do kuchni. Po wyrazach twarzy zebranych  stwierdziłam, że chyba za głośno krzyknęłam.
- Wszystko w porządku skarbie? - zapytała mnie Molly swoim matczynym tonem.
- Wszystko dobrze.
- Na pewno? - dopytał Syriusz, który był bledszy niż wcześniej. W odpowiedzi jedynie kiwnęłam i posłałam mu lekko krzywy uśmiech.
- Możemy już zacząć zebranie? Mam jeszcze kilka rzeczy do załatwienia na mieście
- Może mógłbym zabrać się z tobą - zapytał mnie Syriusz. - Oczywiście pod postacią psa. Zwariuję jeśli choć na chwilę nie wyjdę z domu.
- Jeśli profesor Dumbledore nie ma nic przeciwko.
- Oczywiście, że nie. Przyda ci się trochę ruchu Syriuszu. A teraz skoro wszyscy już jesteśmy skupieni, chciałbym rozpocząć zebranie...



Pov Bella


- Przestań Fred. Twoja mama się wścieknie jeśli was przyłapie.
- Chcemy tylko się dowiedzieć o czym mówią. Przestań być taka drętwa.
- Nie jestem drętwa. Po prostu nie chcę, żeby was przyłapali. Moody pewnie i tak wie, że podsłuchujecie.
- Jeśli nas przyłapią to powiemy, że tylko chcieliśmy przetestować Uszy Dalekiego Zasięgu.
- Naprawdę sądzisz, że Molly wam uwierzy? Nie sądziłam, że jesteś aż tak naiwny.
- Możesz przestać się za mnie naśmiewać?
- Wybacz Freddie, ale ona ma rację. Jesteś strasznie naiwny.
- Dobra, zrozumiałem. Możemy zmienić temat? Chyba oboje nie mamy szczęścia jeśli chodzi o siostry Knight.
- Przypominam ci, że to ty byłeś nadmiernie zazdrosny, a na końcu mnie zostawiłeś. I przypominam również, że to George wszystko spaprał, a nie moja siostra. Więc to raczej my nie mamy szczęścia do braci Weasley.
- Prawda - zgodzili się ze mną.
- Ale ile można przepraszać? - dodał Fred.
- Naprawdę sądzisz, że powiesz kilka razy 'przepraszam', a ja ci wybaczę i do ciebie wrócę? To tak nie działa. Powinieneś w końcu choć odrobinę dorosnąć.
Odwróciłam się od nich i poszłam do zajmowanego przez siebie pokoju. Plus był taki, że nie musiałam go z nikim dzielić. Czasem trochę samotności się przydawało, a niezbyt mogłam tego doświadczyć w Hogwarcie. 
Zastanawiało mnie kiedy przetransportują tutaj Harry'ego. W ostatnim liście pochwalił mi się, że razem z Draco wymyślili specjalny szyfr, by mogli się porozumiewać między sobą listownie. Całkiem to zmyślne, zwłaszcza, że rodzicie ślizgona czasem przechwytują jego korespondencję, a teraz zapewne myślą, że flirtuje z jakąś piękną ślizgonką i nie chce by to wyszło na jaw.
Po godzinie, którą spędziłam czytając książkę, ktoś zapukał do moich drzwi. Po chwili powłoka się uchyliła, a do mojego pokoju weszła Cassidy.
- Hej siostrzyczko.
- Nie znoszę kiedy tak na mnie mówisz - wymruczałam pod nosem, na co ona się zaśmiała.
- Wiem, wiem. Przyszłam się pożegnać.
- Jak to? Dlaczego.
- Muszę załatwić coś na mieście, a potem wrócę do siebie.
- Masz mieszkanie? Dlaczego nie możesz zostać tutaj?
- Muszę się w końcu wypakować, nie miałam na to zbyt dużo czasu. Nie jest jakieś ogromne, ale dla mnie wystarczy. A co do zostania tutaj... Nie chcę zrzucać się Syriuszowi na głowę, ma już zdecydowanie zbyt dużo obowiązków.
- Jestem pewna, że by się ucieszył gdybyś mu powiedziała, że chcesz tu zostać. 
- Nie mogę Bella. Ale obiecuję, że będę was odwiedzać jak często tylko mogę. Dobrze?
- Niech będzie. A co u ciebie i Snape'a? - zobaczyłam na jej twarzy niepewność i smutek.
- Pokłóciliśmy się.
- To się pogódźcie.
- To nie jest takie proste Bella. On... To chyba jednak nie było to.
- Przecież pasujecie do siebie jak mało kto. Cassidy przecież go kochasz.
- Tak, ale...
- Tu nie powinno być żadnego 'ale'. Kochasz go, więc idź i mu to powiedz.
- Sęk w tym Bella, że on chyba nie kocha mnie. Powiedział coś i... Dał mi tym do zrozumienia, że... Nigdy nie będę dla niego wystarczająco dobra.
- Cassidy...
- Muszę już iść. Dziękuję Bella. Mi twoje rady nie pomogą, ale sama z nich skorzystaj. Ty i Fred macie szansę. Wierzę, że wam się uda. Pozdrów ode mnie Harry'ego kiedy się tu zjawi. Do zobaczenia siostrzyczko.
- Do zobaczenia.

W tamtym momencie obie nie zdawałyśmy sobie sprawy, że ktoś nas podsłuchuje. Ale może to wyjdzie na lepiej skoro on się o tym dowiedział.

Ślady ŚmierciożercyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz