She was my older sister

429 11 7
                                    

Satine Kryze – 49 BBY - 19 BBY
Bo-Katan Kryze – 46 BBY - obecnie
Ursa Wren – 45 BBY - obecnie
Sabine Wren – 21 BBY - obecnie
Fenn Rau – 49 BBY - obecnie

~ 41 BBY ~

Satine obudziła się w środku nocy, słysząc dochodzący z drugiego końca pokoju powstrzymywany szloch. Prawdę powiedziawszy w pierwszej chwili pomyślała, że to niewyspany umysł płata jej figle, jednak, gdy ponownie próbowała zasnąć, dźwięk powtórzył się. Dziewczynka spojrzała w tamtym kierunku, jednak w pokoju pozbawionym światła nie dostrzegła siostrzyczki, która najprawdopodobniej płakała.

Ośmiolatka odrzuciła kołdrę, po czym usiadła na łóżku i opuściła nóżki. Gdy jej stopy dotknęły chłodnej podłogi po plecach przeszedł jej dreszcz. Nie zamierzała się jednak wycofywać.
Pokój, który dzieliła wraz z młodszą siostrą nie był duży. Zresztą nie miało to większego znaczenia, nie spędzały tutaj zbyt wiele czasu.
– Bo? – zapytała cichutko Satine, siadając na skraju łóżka siostry. Dziewczynka leżała skulona, obejmując kolana trzęsącymi się dłońmi. Pociągnęła po raz kolejny nosem, wtulając się w poduszkę. Nie odpowiedziała jednak siostrze, jakby w ogóle nie zauważyła jej obecności. Satine włączyła niewielką lampkę, stojącą tuż przy łóżku małej. Światło rozproszyło przerażający mrok i ukazało smutny obraz.
– Sati, co tu robisz? – zapytała szeptem dziewczynka, po czym nakryła się szczelniej kołdrą, jakby chciała zataić przed starszą siostrą łzy.
– Usłyszałam twój płacz – odpowiedziała, wyciągając dłoń w jej stronę. Bo usiadła, pozwalając siostrze otrzeć łzy z jej policzków. Satine uśmiechnęła się lekko, po czym przytuliła siostrzyczkę, zamykając ją szczelnie w ramionach. Bo-Katan już nie płakała, jakby cały smutek nagle zniknął. Nic bardziej mylnego. – Co się stało?
– Miałam zły sen – szepnęła pięciolatka, jednak nie chciała opowiadać o nim siostrze. Satine nie zapytała o szczegóły, jakby czytając małej w myślach.
– Chcesz, żebym tej nocy z tobą spała? – zapytała cicho starsza z dziewczynek. Bo przytaknęła nieśmiało i zrobiła miejsce siostrze. Satine położyła się, po czym na powrót przytuliła siostrę.
– Sati? – szepnęła rudowłosa, zwracając na siebie uwagę.
– Co jest?
– Czy my... czy my zawsze będziemy razem? – zapytała.
– Oczywiście, że tak. Jesteś moją siostrą, Bo. Zawsze będę przy tobie – obiecała, uśmiechając się. Uspokoiła maleńkie serduszko, bijące w piersi siostry. Uspokoiła splątane myśli, które gnieździły się w głowie jako wspomnienia koszmaru.
– Kocham cię, Satine – szepnęła Bo-Katan.
– Ja ciebie też, siostrzyczko.

***

~ 28 BBY ~

– Bo-Katan! – krzyknęła Satine, gdy siostra po raz kolejny skierowała blaster w stronę Almeca, jej wieloletniego pomocnika i jednocześnie premiera Mandalory. Młodsza z Mandalorianek jedynie uśmiechnęła się zadziornie, ale schowała broń do kabury. Starsza spojrzała na nią z powagą, która niemal zawsze gościła na jej twarzy.

– Spokojnie, wasza wysokość. Nic bym mu nie zrobiła. Wiesz o tym, Almec, prawda? – zaśmiała się, a mężczyzna przytaknął, choć nie był do końca przekonany. Bo-Katan nie potrafił zrozumieć. A próbował nie jeden raz. Chcąc przejąć całkowitą władzę musiał mieć plan doskonały, i o ile Satine była łatwą przeszkodą, tak nie mógł powiedzieć tego samego o jej buntowniczej siostrze. Nie mógł jednak pozwolić, by coś poszło nie tak.

– Powinnaś przygotować się do zajęć. Pokładam w twoim wykształceniu wielkie nadzieje – powiedziała spokojnie Satine, patrząc na siostrę, której wzrok nagle uciekł, gdzieś poza tą salę.

I'll show you the stars || star warsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz