Skarb

53 10 16
                                    

- Słyszałaś 'nie hczoraj?

- Tak - przytakuję - dziękuję za jedzenie. Co to było?

- Nie hażne. Czy jak oddan ci telefon, dędziesz nogła ni na jego todstahie tokazać hasz śhiat?

- Tak - przytakuję.

Chwilę się wahasz, ale po chwili zza pasa wyjmujesz przyrząd i wyciągasz go w moim kierunku. Drżącymi rękami przyjmuję go i przyciskami do piersi. Przyjemne ciepło rozchodzi się po całym moim ciele.

- Dziękuję. Pewnie padł, nie miałabyś... Czarnego pudełka i kabla? Znaczy takiej długiej rurki.

Kiwasz głową i podajesz mi power Bank i kabel. Podpinam telefon i z napięciem wpatruję się w ekran. Kiedy się zapala, euforia opanowuje mnie i całe moje ciało. Jest! Kontakt z zewnątrz! Nareszcie będę mogła się porozumieć z moją rodziną! Nareszcie!

Kładziesz mi dłoń na ramieniu, by mnie uspokoić.

- Zofio - mówisz ostro, jak nauczycielka do ucznia - tokaż ni thój śhiat.

Uspokajam się szybko. Nie chcę byś zrozumiała, że to urządzenie pozwoli mi się stąd wydostać.

- Przepraszam - wchodzę w katalog ze zdjęciami. W gardle formuje mi się ogromna gula, kiedy widzę twarz uśmiechającej się do mnie przyjaciółki. Z bólem dotykam zdjęcie, by je powiększyć i pokazać ci je.

- Kto to? - pytasz. Twój brak emocji w głosie mnie rani. Nie mów w ten sposób o ludziach, których kocham.

- To moja przyjaciółka - mówię spokojnie - tam, w tle jest fontanna. Takie urządzenie, z którego leci woda.

- Ciągle?

- Tak.

- Skąd?

- Z rury, z takiego walca, pustego w środku, w którym coś płynie. Najczęściej woda.

- Z rury - powtarzasz i przesuwasz palcem po ekranie, by zobaczyć kolejne zdjęcie.

Te jest bardzo estetyczne. Przedstawia ono moją książkę wśród kwiatów i piór. Uśmiecham się na wspomnienie robienia go. Bardzo się namęczyłam, by uchwycić je w sposób, który mi odpowiadał. A to wszystko dla jednego zdjęcia na Instagramie.

- Co to? - pytasz znowu.

- To książka. Taki plik kartek, czyli cienkiego materiału. Na nim jest coś napisane.

- A tu co jest natisane?

- To jest moja książka. O filozofii.

- Filozofii?

- To nauka odpowiadania na pytania.

- Co?

- Filozofia to... O krok za nauką.

- Nauka, ale bez dohodóh?

- Tak. Coś w ten deseń - boli mnie to uproszczenie, ale nie mam zamiaru się zagłębiać.

- Ny nazyhany to szaleństhen.

Prycham rozbawiona.

- Serio?

- H holnyn trzekładzie - strzepujesz ręce - To ty natisałaś tę książkę?

- Aha - prostuję się dumnie.

Ponownie potrząsasz rękami.

- A dlaczego takie zrodiłaś zdjęcie?

- By było bardziej estetycznie, żeby ją zareklamować i żeby ludzie to kupili. Czyli wzięli ją, a w zamian dali mi co innego. Publikowałam to w Internecie, żeby ludzie zobaczyli i żeby sobie pomyśleli...

Od PodstawOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz