Dodatek

1.5K 84 102
                                    

2 lata później;

Z niedowierzaniem patrzyłam na trzymany przeze mnie przedmiot. Małe, białe urządzenie wydawało się teraz znacznie większe i aż ciążyło mi w dłoni.

Tydzień temu pomagałam Alyi wybrać suknię  na jej zbliżający się ślub i właśnie wtedy poczułam się tak źle, że nie byłam w stanie myśleć o niczym, bez odczuwania mdłości. Kręciło mi się w głowie, okres spóźniał i nieustannie zbierało mi się na wymioty. Moja przyjaciółka zmusiła mnie, żebym zrobiła ten głupi test ciążowy i wreszcie sama uległam. Chociaż wiedziałam, że nie ma prawie żadnych szans na pozytywny wynik. Wolałam się, więc upewnić czy to na pewno nie to, bo może byłam zwyczajnie chora.

A teraz wgapiałam sie w dwie kreski widniejące na małym pudełku. Dwie kreski oznaczające tylko jedno.

Jestem w ciąży.

Zakryłam usta ręką i wzięłam głęboki oddech. Musiałam sie uspokoić, to było zdecydowanie za dużo jak na jeden moment. Trzymałam w swoich dłoniach test ciążowy. Dodatni test ciążowy.

Od tamtego dnia w Paryżu minęły prawie dwa lata. Przez ten czas nie było momentu, w którym nie myślałabym o tym, że nie założę rodziny. Adrien na początku nie przestawał się tym przejmować a potem wydawał sie powoli przyzwyczajać do tego faktu. Zresztą wszyscy ruszyliśmy do przodu. Nino wreszcie oświadczył się Alyi, Luka i Alex nadal byli razem, jednak wyprowadzili się do domu godzinę od Londynu. Kibicowałam im z całych sił, ale teraz coraz rzadziej widziałam się z Luką i bardzo brakowało mi naszych ciągłych spotkań.

Każdy z nas dorósł. I teraz nie byliśmy już zwykłymi dzieciakami. Przed nami stało otworem całe życie, wreszcie odetchnęliśmy, bo koszmary naszej przeszłości zniknęły. Taylor zginęła, Władca Ciem znajduje się w więzieniu o zaostrzonym rygorze i mogliśmy czuć sie maksymalnie bezpieczni. Po śmierci Taylor i tamtych wydarzeniach Adrien nie opuszczał mnie na krok. Wprowadziliśmy się do mojego mieszkania, kariera Adriena rozwijała sie w zawrotnym tempie a moja firma także odnajdywała sie dobrze na rynku. Wszystko wydawało sie iść do przodu i mogłabym być tylko wdzięczna.

- I jak? Mari wszystko dobrze? - usłyszałam krzyk Alyi zza drzwi łazienki.

Zerknęłam w lustro i wzięłam głęboki oddech.

Do cholery jestem w ciąży.

- Marinette otwórz drzwi, bo ostrzegam, że jak tego nie zrobisz, to wywarze je!

Otrząsnęłam się z chwilowego szoku i zmusiłam swoje ciało do ruszenia się. Nacisnęłam na klamkę i pchnęłam drzwi. Moja przyjaciółka najpierw spojrzała na moją twarz, potem zjechała wzrokiem na trzymany przeze mnie przedmiot a na jej ustach zaczął pojawiać sie wielki uśmiech.

- Kurwaa Mari! - wrzasnęła, rzucając się na moją szyję i zgniatając w mocnym uścisku - jesteś w ciąży!

Z zawahanie objęłam Alyę i do mnie także powoli zaczął docierać ten fakt. To się działo naprawdę. Po moim wypadku były małe szanse, żebym kiedykolwiek mogła mieć swoje dziecko, pogodziłam sie z tym faktem, na tyle, że juz przynajmniej nie bolało. Zresztą Adrien też przyjął to wszystko  do wiadomości i przestaliśmy się starać. A teraz urodzę dziecko. Moją własna córeczkę lub synka. Poczułam jak  moje usta same rozciągają się w uśmiechu a do oczu napływają mi łzy.

- To jest jakich pieprzony cud! - pisnęła Alya, odsuwając sie ode mnie - Mari bedziesz miała dzidziusia!

Patrzyłam jak dziewczyna zaczęła skakać po skórzanej kanapie a ja wybuchłam śmiechem. Spełniało sie właśnie jedno z moich największych marzeń.

You're my business Where stories live. Discover now