Rozdział 20

89 5 3
                                    

Nastała chwilowa cisza.

— Więc, jak Aaron wejdzie w posiadanie naszyjnika to koniec? - zapytałam pomimo, że odpowiedź wydawała mi się oczywista.

— Niestety - Will pokręcił głową, co mnie tylko w tym utwierdziło.

— Zdążyłam przeczytać wzmianki o tym naszyjniku w książce, którą dała mi Lilly - oznajmiłam dumnie z myślą zabłyśnięcia przed nim, że tak poważnie podchodzę do sprawy.

— I co z niej takiego wyczytałaś?

Widziałam jak zamienił się w słuch.

— Wyczytałam z niej, że nazywacie go „Sercem Krainy" i ten, co go posiada ma władzę, bo w krysztale drzemie wielka moc. Will, a czy to prawda, że naszyjnik potrafi okiełznać nawet najgorsze demony? – spytałam przypomniawszy sobie o tym fakcie, który mnie podczas czytania tak zaintrygował. 

Kiwnął twierdząco głową. Jego błękitne oczy nie mogły kłamać.

— Czy my mówimy o tym naszyjniku? Jesteś pewny, tak na sto procent?

Zaczęłam wymachiwać mu nim tuż przed nosem, aby go dokładnie obejrzał. Trudno mi było uwierzyć, że w czymś tak małym może tkwić tak wielka moc, i że ja jestem jego posiadaczką.

—Tak, jestem pewny - rzekł po chwili, delikatnie odsuwając od siebie naszyjnik. — Wiele rzeczy na to zresztą wskazuje, chociażby to, że ukazało je Lustro Prawdy, a ono nigdy się nie myli.

— Rozumiem... I to jedyny argument? Może to jakaś kopia tego naszyjnika i wcale nie o nim mówimy...

— Wierz mi, że właśnie o nim mówimy.

Jego pewna mina zdawała się być niepodważalna, ale wciąż to dla mnie takie niepojęte...Will wykorzystał moją zadumę, aby dać sobie chwilę wytchnienia.

Nagle zobaczyłam błysk w jego oczach.

— A właśnie! Naszyjnik ujawni swoje wszystkie możliwości tylko wtedy, kiedy znajduje na szyi wybranej osoby. To ważny aspekt, zanim przejdziemy do następnych.

— Wiem, czytałam ten fragment. Trzeba przyznać, że to niecodzienna sprawa. Temat na pierwsze strony gazet.

 — Wiesz, Ariadne...

Zrobił chwilową pauzę. Na jego twarzy pojawiła się emocja, której nie byłam w stanie określić.

—  Tą wybraną osobą o której mówimy możesz być ty.

— Wiedziałam, że to powiesz.

Odwróciłam od niego głowę i zaczęłam spoglądać w przestrzeń. Nie wiedziałam co mam o tym wszystkim myśleć. Jeszcze niedawno prowadziłam normalne, beztroskie życie, a teraz dowiaduję się, że w moich rękach spoczywają losy czyjegoś świata i nawet nie wiem dlaczego. I to w tym wszystkim jest najlepsze. Mimowolnie zaczęłam przed nim wylewać swoje obawy:

— Jak ja mogę być tą wybranką? Sam pomyśl: Nie umiem latać, w dodatku nie posiadam żadnych mocy w przeciwieństwie do was aniołów. Nawet nie znam tajnych chwytów, jak się bronić. Przecież jestem tylko śmiertelniczką.

Ostatnie słowa podkreśliłam dość dobitnie, ale taka jest niestety prawda. 

— A tego nie wiem.

Odwróciłam się do niego.

—Czego nie wiesz?

— Tego czy na pewno jesteś śmiertelniczką

—Ja...ja mogę nią nie być? - spytałam z niedowierzaniem.

— To niewykluczone - odparł z poważną miną.

Patrzyłam na niego jak wryta. W duchu błagałam, aby powiedział, że tylko żartuje. Nie doczekałam się jednak tych słów.

Nerwowo przełknęłam ślinę.

—To kim ja jestem? - wydusiłam z siebie.

— Teraz nie umiem ci na to pytanie odpowiedzieć.

— Nie takiej odpowiedzi oczekiwałam.

— To może być przypadek, że naszyjnik pojawił się u ciebie w pokoju, jednak myślę, że coś musi cię łączyć z Krainą Gwiazdozbiorów - oznajmił z pewnością w głosie.  — Kiedy ukazało cię Lustro Prawdy Lilianna udała się do twojego świata, żeby porozmawiać z twoimi rodzicami. Lustro pokazało dokładne namiary twojego miejsca zamieszkania. Gdy się tam tylko pojawiła pod postacią człowieka i zaczęła na spokojnie zadawać im coraz to bardziej szczegółowe pytania to ci od razu się przestraszyli. Nie dawali jej dojść do głosu. Uznali, że jest zagrożeniem. Tak samo było z innymi wysyłanymi aniołami do ciebie. Twoi rodzice nie ufali absolutnie nikomu.

— Teraz już rozumiem. To dlatego notorycznie zmienialiśmy miejsce zamieszkania! Chcieli mnie w ten sposób chronić. 

— Tak, to była ich metoda. Potem Lilianna odpuściła, bo zdała sobie sprawę, że tylko pogarsza sytuację. Wpadła na inny, bardziej wyszukany pomysł. Posłała do ciebie Audrey. Twoi rodzice mieli niczego nie przypuszczać. 

 —Rozumiem, wcale nie narzekam na taki pomysł.

Na mój komentarz uśmiechnął się do siebie smutno i spuścił głowę. Zdałam sobie sprawę, że dla niego była to strata ukochanej osoby. Sama nie wiedziałam, czy powinnam coś powiedzieć, czy nie. Nie chcę pogarszać sytuacji i rozdrapywać dawnych ran. Skończyło się na tym, że znów siedzieliśmy w milczeniu oddychając świeżym powietrzem. Ciągle jednak byłam niespokojna. Teraz rozmyślałam nad tym, że mogę nie być człowiekiem. Will zerwał chaber i mi go podał.

 —Pozrywaj z niego płatki. Nawet nie wiesz jak to pomaga rozładować emocje - powiedział przekonująco.

 —Chcesz, żebym wyżywała się na płatkach? Myślałam, że lubisz kwiaty - rzekłam żartobliwie zastanawiając się jak to możliwe, że po tym, co usłyszałam stać mnie jeszcze na jakiś śmiech. 

Chłopak uniósł brwi wyraźnie zdziwiony moją sugestią.

 — No wiesz, znałeś nazwę tamtych kwiatów w przychodni – przypomniałam mu myśląc, że w ten sposób go oświecę.

 —Dobra masz mnie, interesuje się gatunkami kwiatów. 

Lekko mnie szturchnął w ramię udając zawód, że odkryłam jego sekret. Chyba tym gestem chce nieco rozluźnić atmosferę. 
Spojrzeliśmy przed siebie wsłuchując się w szum wiatru, jakby on miał odgonić złe myśli. Zobaczyłam w oddali przechadzające się sarny. Wyglądały dokładnie tak jak w naszym świecie. Dostrzegłam też wiewiórki wchodzące na pnie drzew i znikające za ich liśćmi. Jedna z nich podbiegła do mnie, co mnie zaskoczyło. Zaraz sobie jednak przypomniałam słowa Esterki, że tu każde zwierzę jest oswojone. Bez wahania, czy najmniejszego strachu, pogłaskałam wiewiórkę a ta nie dość, że nie odsunęła się ode mnie, to jeszcze wskoczyła mi na ramię. Siedziała tak sobie chwilę, po czym wskoczyła na Willa. Pogłaskał wiewiórkę, a ta popędziła znów w głąb lasu. Jeszcze odwróciła się na kilka sekund, jakby chciała się z nami pożegnać. Po chwili zniknęła za konarami drzew.

—I jak, lepiej już ci? – zapytał.

—Sama nie wiem...

— Wiem, że ciągle myślisz o tym co ci powiedziałem, że możesz nie być człowiekiem- spojrzał na mnie ze współczuciem. — Muszę przyznać, że nie wyczuwam, abyś miała nadprzyrodzone zdolności, a my anioły umiemy rozpoznać swoich. Chociaż istnieją pewne  srebrne amulety, które mogą oszukać nie jednego anioła...

Tajemnica w Krainie Gwiazdozbiorów...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz