47

4.7K 185 21
                                    

W niedzielny poranek znów poczułam chęć do robienia czegokolwiek, byle tylko nie siedzieć bezczynnie i nie marnować czasu. Do jedenastej wisiałam na Skypie z rodzicami, później prysznic i układanie planu dnia. Padło na rowerową wycieczkę nad ocean, bo naprawdę dawno tam nie byłam, a mam chęć pochodzić po plaży, może pozbieram sobie trochę muszelek, nie wiem, z nudów to chyba mogę z nich nawet stworzyć jakieś dzieło sztuki a'la Nicole. 

Świadoma tego, że do najlepszej plaży w tym mieście mam dwanaście kilometrów ubrałam getry sportowe w kolorze czarnym i różowo-jaskrawą bokserkę. Listopad jest już nieco zimniejszym miesiącem w Los Angeles, jednak to nadal dwadzieścia stopni w południe. Od niczego zabrałam ze sobą bluzę, ponieważ powrót może się przedłużyć, a na wieczór zapowiadane jest tylko siedem stopni. 

Myśląc o tym co ze sobą zabrać, uznałam, że będzie potrzebny mi plecak, bo woda, bluza i raczej aparat fotograficzny no i te muszelki, które sobie ubzdurałam przytargać do domu. 

Po wyjściu na świeże powietrze pomyślałam nawet o dopompowaniu sobie kół w rowerze, bo ojciec zawsze mi powtarzał, że takie rzeczy się sprawdza przed samą trasą i nie ukrywam, poradziłam sobie, choć nigdy dotąd tego nie robiłam. 

Upewniając się, że wszystko zostawiam w miarę zabezpieczone ruszyłam, oczywiście rzucając szybko okiem na dom mojego sąsiada. Omal nie spadłam z tego roweru, gdy okazało się, że Niall stoi w swoim ganku i domyślam się, że mnie obserwował, ponieważ gdy tylko byłam pod nim, zaczepił mnie i zaczął iść w moim kierunku, jakby właśnie na to czekał. 

-Co tam?-Uśmiechnęłam się do niego i czekałam aż będzie obok mnie. 

-Rower?-Wskazał palcem na mój pojazd i ewidentnie był zaskoczony, że widzi mnie na nim.-Gdzie się wybierasz?-Uniósł brew w pytaniu. 

-Jadę nad ocean, pochodzić trochę po plaży, zmienić otoczenie na inne niż dom, osiedle i szkoła. -Powiedziałam i starałam się sprawić wrażenie takiej wyluzowanej, jak gdyby to dla mnie nic nie znaczyło, że właśnie sobie gadamy. 

-Fajnie.-Kiwnął głową i patrzył na mnie taki nieco skrępowany, jakby chciał o coś zapytać. 

-Co?-Zapytałam prosto z mostu, żeby nie owijał w bawełnę zanim wygarnie to co go gnębi. 

-No nic.-Wzruszył ramionami.-Mogę jechać z Tobą?-Zapytał, a ja nawet nie umiałam powstrzymać uśmiechu. 

-Możesz.-Mrugnęłam do niego.-Ale to dwanaście kilometrów, więc mam nadzieję, że lubisz takie wypady?-Dopytywałam. 

-Generalnie lubię wszystkie wypady, góry, morza, oceany.-Wynieniał.-To moje klimaty, nie wiesz o tym?-Rzucił żartobliwie, po czym zaczął cofać się na swoją posesję.-Wejdź na chwilę, przebiorę się w coś odpowiedniego.-Przytrzymywał mi furtkę, abym mogła wprowadzić swój rower. 

-Skoro lubisz wypady to dlaczego teraz nie jesteś w rezerwacie razem z Gemmą, co?-Wypaliłam niby w żartach, ale to było słabe i zorientowałam się dopiero po fakcie. 

-Bo przeczuwałem wypad nad wodę?-Wymigał się zręcznie i na szczęście nie walnął focha. 

 Będąc już u niego w domu zostawił mnie i poszedł do swojej sypialni, aby zmienić strój. Tymczasem ja siedziałam i przypominałam sobie wszystkie miłe chwile w tym domu, tylko wtedy atmosfera nie była tak napięta jak teraz, gdy mamy za sobą te upojne momenty. To mimo wszystko głupie uczucie, szczególnie dla niego, gdy w jednej sekundzie zapomnieliśmy o Bożym świecie i tym, że jednak to cholernie niemoralne. Teraz ciągnie nas do siebie i chcemy aby było jak dawniej, a jednak zapewne ma to samo przed oczami co ja, czyli ten seks, tylko on dodatkowo czuję niezręczność, a ja chęć powtórzenia tego np. na jego skrzypiącym jak diabli łóżku. 


The desire for love N.H [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz