scars

282 13 4
                                    

Battle scars just remind us that we survived.

— Shelly Crane —


4 ABY – kilka dni po bitwie o Endor

– Czy to bardzo boli?

Sabine usłyszała cichutki głos Jacen'a, dlatego uniosła wzrok, spotykając się z lekko zmartwionym spojrzeniem pięciolatka. Przez chwilę musiała zastanowić się, co malec ma na myśli. Rozwiał on jednak jej wątpliwości, wskazując na pokryte bliznami dłonie Mandalorianki.

– Nie, Jacen, teraz już nie – odparła cicho.

– Mama też takie ma. Kiedy śpiewa mi kołysankę, czasami je widzę. I kiedy ona płacze. Kiedyś nie mogłem spać i chciałem, żeby opowiedziała mi coś o tacie. Ale płakała. Schowała oczy i płakała. A ja nie wiedziałem dlaczego – wyznał jej, podchodząc nieco bliżej.

Sabine była dla niego jak starsza siostra, choć dzieliły ich całe lata. Traktował ją jak najlepszą przyjaciółkę i właśnie dlatego, gdy Hera została wezwana do wzięcia udziału w jednej z największych bitew tej wojny, to Sabine poprosiła o zajęcie się jej synkiem.

Na Krownest było bezpiecznie, na tyle bezpiecznie, by ukryć rebeliantkę i pięcioletnie dziecko, które przybyło wraz z nią. Klan Wren bardzo polubił tego malucha, którego wszędzie było pełno. Skradł on serce nawet Ursie, która uwielbiała jego towarzystwo. Najlepszym towarzyszem zabaw stał się jednak Tristan, przede wszystkim za niedalekie wyprawy, które były całkowicie bezpieczne, a które pobudzały wyobraźnię dziecka.

– Czasami lepiej nie wiedzieć, co wywołuje łzy – powiedziała, przyciągając go do siebie i sadzając na kolanach. Jacen przyjrzał się bliżej jej dłoniom, spokojnie sunąc paluszkami po jej bliznach.

– Mama mówi, że jestem jej niezwykłym dzieckiem i, że kiedyś odkryję w sobie jakąś Moc – zaczął cicho. Sabine pocałowała go w czubek głowy, myśląc o jego słowach przez moment. – Chciałbym żeby ta Moc mogła cię uleczyć, Bine, ciebie i mamę.

Mandalorianka uśmiechnęła się lekko, czując jak pod powiekami zbierają się łzy. Nie mogła ich otrzeć, nie teraz gdy Jacen położył na jej dłoniach swoje własne. Poczuła przyjemne ciepło, które nieświadomie jej podarował. Nie wiedział w jaki sposób działa Moc, był na to zbyt mały, by móc ją zrozumieć.

– Chciałbym, żeby ona już wróciła – wyznał jej, odwracając się tak, by móc spojrzeć w jej oczy. Jego usta opadły, gdy dostrzegł jej wypełniony łzami wzrok. – Nie płacz Sabine, wszystko będzie dobrze – powiedział i otarł jej mokre policzki, tak jak ona ocierała jego, gdy budził się w nocy z krzykiem.

Koszmary przejmowały nad nim władzę nocą. Demony wdzierały się do spokojnego, dziecięcego snu, zamieniając loty wśród gwiazd na przerażajace obrazy, których Jacen czasami nie potrafił jej opisać. Spał razem z Sabine, przekonany, że właśnie w pobliżu starszej siostry będzie mu najlepiej. I było. Nawet gdy budził się w nocy z krzykiem i łzami, wiedział, że ona jest zaraz obok i zrobi wszystko, by nie stała mu się najmniejsza krzywda. Zamykała go w swoich ramionach i opowiadała niezwykłe historie, zaczerpnięte z przeszłości. A on odpływał, ukojony spokojnym brzmieniem jej głosu.

– Teraz już wszystko będzie dobrze.

Sabine usłyszała nagle znany głos, który pojawił się zupełnie znikąd. Jacen również bardzo szybko go rozpoznał i już chwilę później tulił się do nóg własnej mamy. Hera nie potrafiła ukryć szczęścia, które nagle na nią spłynęło. Zbyt długo czekała na ponowne spotkanie z własnym dzieckiem. A właściwie dziećmi.

I'll show you the stars || star warsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz