Rozdział 11

15.8K 582 21
                                    

Lexi...

Zdążyłam wejść do domu, gdy z mojej torebki rozległ się dźwięk dzwoniącego telefonu. Uśmiechając się jak wariatka na widok imienia na wyświetlaczu, odebrałam.

- No jasny gwint, nie wierzę! Ona odebrała pieprzony telefon!

- Zawsze odbieram – parsknęłam śmiechem słysząc głos Holly, jednej z moich najbliższych przyjaciółek.

- Ta, jasne...

- Oj, nie bądź sarkastyczna.

- Nie jestem. Powiedziałam prawdę. Unikasz nas, żołnierzu – warknęła parodiując ochrypły męski głos. – A my nie lubimy, gdy nas ktoś unika. Wiesz, dlaczego?

- Chyba się domyślam – parsknęłam. – Ale śpieszę zapewnić, że już nigdy więcej tego nie zrobię, donna Holly.

- Zwolniłaś się! – wykrzyknęła radośnie, aż byłam zmuszona odsunąć telefon, żeby nie ogłuchnąć. – Nareszcie! Od miesięcy ci powtarzamy, żebyś to zrobiła. Facet, dla którego szukasz ideału, jest chorym sukinsynem, tyle ci powiem. Jego to pewnie nawet anioł by nie zadowolił.

- No raczej... Ale nie zwolniłam się, tylko awansowałam.

- Pieprzysz!

- Chciałabym...

Holly roześmiała się z całego gardła. Jak ją znam, to właśnie przetarła oczy i zaraz wyskoczy z jakimś tekstem.

Znamy się od drugiego roku studiów. Holly dołączyła do nas na początku pierwszego semestru i od razu coś zaskoczyło. Wpasowała się w nas idealnie, jakby zawsze stanowiła z nami całość.

Obecnie, pracowała w niewielkim wydawnictwie, szukając talentów na miarę Szekspira. Jak na razie jej poszukiwania nie dały rezultatu, ale ta szczupła brunetka o szelmowskich niebieskich oczach się nie poddawała.

Kolejna to Eilidh, rudowłosa, jak jej szkoccy przodkowie i równie szalona. Ta dziewczyna miała więcej energii niż elektrownia atomowa, zarażając wszystkich dookoła siebie pozytywną energią. Masz doła? Jedno spotkanie przy drinku z Eilidh, a świat, jak bardzo by nie był gówniany, wyglądać będzie, jak jedno wielkie różowe szczęście.

Ostatnia była Serena, na widok której mężczyźni padali na kolana, przygniatając sobie języki. Jej rodzice byli aktorami, których głośne romanse i równie głośne imprezy, trafiały na czołówki plotkarskich czasopism. Serena, choć wróżono jej większą karierę niż jej matce, zdecydowała się jednak ukończyć studia psychologiczne, dorabiając jednocześnie w modelingu.

- Poczekaj, Lexi... Właśnie przez ciebie rozmazałam sobie makijaż. Musiałam przetrzeć oczy, żeby sprawdzić, czy czasami nie zadzwoniłam pod zły numer.

Tak, jak mówiłam... Ona jest taka przewidywalna. Rzuciłam na kanapę torebkę i przytrzymując telefon ramieniem, weszłam do sypialni zdejmując marynarkę. Z ulgą padłam na łóżko rozpinając buty. Co za ulga! Cholerny Grant! Że też dałam się namówić na te wszystkie buty, które teraz eksmitowały wszystkie moje baletki i japonki. Zapłaci mi gadzina, za wszystko, wliczając w to, że nie pisnął nawet słówkiem, jak rano wychodziłam bez stanika.

- Nie, to jednak ty – sapnęła Holly. – No, ale dziewczyno! W końcu twoje libido się obudziło! Tym razem nie masz wymówki. W piątek ruszamy w miasto.

- Już myślałam, że zaproponujesz dzisiejszy wieczór – odpowiedziałam ze śmiechem.

- Chciałabym, wierz mi. Ale Serena wraca z Londynu w czwartek i choć swędzi mnie wypytać cię o wszystko, to jednak się powstrzymam. Doceń to, kochana.

INVICTUS. Boss, Cykl Trzy Gwiazdy#1 JUŻ W KSIĘGARNIACHHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin