Rozdział 2: Po Drugiej Stronie Lustra

3.2K 211 45
                                    

To był zwykły, ciepły letni poranek, kiedy wszechświat postanowił poruszyć się pod stopami Nudnego Harry'ego. Chłopiec właśnie skończył ostrożnie odkładać umyte naczynia po śniadaniu, kiedy usłyszał, jak przez klapę drzwi wejściowych wpada poczta.

Jak na co dzień, Harry ominął swoich dużych krewnych (kuzyn Dudley większy niż kiedykolwiek) i odebrał pocztę. Gdy wrócił do kuchni, posortował kupony i rachunki i ze zdumieniem odkrył, że duży list w dziwnym papierze zaadresowany jest do niego. Harry stał nieruchomo w korytarzu przez krótką chwilę, matowe zielone oczy mrugały sowio za jego okularami. Harry nie wiedział, co zrobić, więc dokończył poranną rutynę.

Wsunął list do kieszeni swoich workowatych dżinsów (ledwie, bo były tak duże) i zostawił resztę poczty na kuchennym stole przy pulchnym łokciu wuja Vernona. Wuj nie zwrócił na niego uwagi, ale zauważył listy i zaczął przeglądać rachunki ze złością.

Kuzyn Dudley gapił się głupio w telewizor, z odrobiną jajka przyklejoną do podbródka. Ciotka Petunia rozmawiała przez telefon z sąsiadem z naprzeciwka, narzekając na trawnik pana Bella, a długi spiralny przewód telefoniczny zwijał się u jej stóp jak wąż ogrodowy. Kiedy Harry upewnił się, że został całkowicie zignorowany i był wolny przez resztę dnia (w końcu była sobota, a jemu pozostały tylko prace ogrodowe), wymknął się do swojej komórki.

Kiedy drzwiczki były już mocno zamknięte, Harry pociągnął za sznurek z belki stropowej. Delikatna naga żarówka zamigotała i Harry wpatrywał się w ciężki list z dziwnym, wytłoczonym, zielonym napisem.

"Pan H. Potter, Komórka pod schodami, Privet Drive 4, Little Whinging, Surrey," Harry wymruczał te słowa powoli, zdezorientowany. Nie znał nikogo, kto mógłby wysłać mu list. An tak w sumie to Harry nie znał nikogo, kto wiedziałby, że mieszka pod schodami, poza ciocią Petunią, wujkiem Vernonem, kuzynem Dudleyem i być może ciotką Marge. Ciotka Marge była jedynym możliwym kandydatem do wysłania mu takiego listu, ale kobieta nienawidziła Harry'ego i udawała, że jest niewidzialny jeszcze na długo przed tym, jak Harry rzeczywiście stał się Niewidzialny. Być może była to poczta reklamowa i ta myśl sprawiła, że Harry poczuł się nieswojo.

Kilka chwil Harry głęboko oddychał, zanim zdecydował się otworzyć ten niepokojący list. Po odklejeniu brzegów koperty (i przyjrzeniu się dużej woskowej pieczęci), Harry ze zdumieniem zobaczył kilka listów schowanych w środku. Przeczytał zawartość z powoli rozszerzającymi się oczami. Dopiero po kilku powolnych przeczytaniach, Harry usiadł na swoim posłaniu w komórce pod schodami i wpatrywał się niewidzącym wzrokiem w pajęczynę przy suficie.

Choć było to szokujące i trochę niewiarygodne, listy miały sens, mimo dziwnych słów i pogmatwanych terminów. Harry wiedział dobrze od najmłodszych lat, że był Wyjątkowy (choć czy to było złe czy dobre, nie wiedział), więc odkrycie, że był czarodziejem nie było tak zaskakujące. W zasadzie Harry nie byłby zaskoczony, gdyby ciotka Petunia i wujek Vernon też wiedzieli, widząc, jak bardzo nienawidzili Dziwności. To miało pewien szczególny sens, rodzaj logiki, z którą Harry czuł się najlepiej.

Wraz z listem znajdowała się mapa do "Alei Pokątnej" przez "mugolski Londyn". Harry nie wiedział, co to znaczy, ani jak zwrócić potwierdzenie swoich zamiarów uczęszczania do Hogwartu. Chłopiec wiedział, że jeszcze kilka lat temu byłby zbyt przerażony i zbyt zmartwiony, by uwierzyć w ten list. Właściwie, gdyby uwierzył listowi, byłby zbyt przerażony, by się zgodzić. Ale odkąd stał się Niewidzialny, Harry odkrył, że bardzo łatwo jest robić rzeczy, kiedy nikt nie patrzy.

List informował go, że wkrótce pojawi się profesor, który odpowie na jego pytania i zabierze go na ulicę Pokątną po szkolne zakupy, ale Harry wiedział, że jego krewni nie lubią obcych ludzi przychodzących i wychodzących z domu; to właśnie takie zachowanie sprawiło, że pan Bell dwa domy dalej stał się okolicznym pajacem. Harry wyobrażał sobie, że jego ciotka i wujek byliby szczególnie niezadowoleni, gdyby do ich drzwi zapukała nieproszona czarownica lub czarodziej. Więc Harry trzymał nerwy na wodzy, schował list do kieszeni i zdecydował, że czas wyruszyć na zwiedzanie.

The Untouchable || tłumaczenie TomarryDonde viven las historias. Descúbrelo ahora