Rozdział 5: Metoda Prób i Błędów

2.3K 184 40
                                    

Następny tydzień mijał początkowo bardzo powoli, potem nabrał tempa, gdy Harry popadł w rutynę. W końcu zakwestionował swoją niesłabnącą popularność i Mollie opowiedziała mu historię jego dzieciństwa, obalenia Czarnego Pana i rodziców umierających w jego obronie. Dziewczyna kazała mu wypożyczyć z biblioteki wiele książek o sobie i jego oczy rozszerzały się, gdy czytał fantastyczne opowieści teoretyzujące o jego zniknięciu z oczu publiki. Harry żałował, że nie spędził tych lat, ucząc się sztuk walki w Chinach, walki mieczem w Rosji, czy nawet łamania klątw w Egipcie. Brzmiało to o wiele przyjemniej niż zabawa w służbę domową u Dursleyów.

Postanowił, że nie będzie już spać w dormitorium, bo czuł się trochę nieufnie wobec kolegów i był zbyt odkryty na dużej przestrzeni. Dzień po tym, jak jego kotek został zamordowany, Harry znalazł zakurzoną szafkę na miotły, która wyglądała na nieużywaną od lat; była nawet trochę większa od jego schowka pod schodami. Życzył sobie Bardzo Mocno, żeby nikt nie był w stanie jej znaleźć i szybko przeniósł swoje rzeczy do ciasnego miejsca. Leżąc tam w drugą noc w Hogwarcie, Harry zdał sobie sprawę, jak bardzo tęsknił za ciasnymi, ciemnymi schronieniami i pająkami, które puszczały pajęczyny w sufitowych przestrzeniach.

Życzył sobie, by zasłony jego łóżka pozostały zamknięte i nie zawracał sobie głowy sprzątaniem krwi. Nadal korzystał z prysznica w swoim pokoju, bo nie miał ochoty już narzucać się dziwnemu Quirrellowi, i Harry uśmiechał się do siebie za każdym razem na miedziany, pikantny smród budujący się w pokoju.

Quirrell był rzeczywiście zupełnie inną osobą niż ta, którą poznał pierwszej nocy. Z trudem rozpoznałby profesora, gdyby nie turban. Jąkający się, niepewny siebie mężczyzna, ledwo radzący sobie z lekcjami, w niczym nie przypominał siebie z nocy i Harry mógłby pomyśleć, że wyobraził sobie ich pierwsze spotkanie, gdyby mężczyzna nie zerkał na niego często z błyskiem czerwieni w oku.

Harry został odepchnięty w stronę swoich współlokatorów przez zirytowaną Mollie, która zdawała się być już znudzona jego istnieniem w miarę upływu dni, gdy jego obecność nie podniosła jej pozycji społecznej. Oczywiście miała oko na pierwszoroczniaka, ale w większości przypadków zostawiała Harry'ego samemu sobie. Nie miał nic przeciwko. Burzliwy młyn plotek kłębiący się wokół niego powoli wyparowywał, kiedy uczniowie zaczęli zdawać sobie sprawę, że Harry jest Bardzo Nudny. Na początku wydawali się rozczarowani, ale jego rówieśnicy zdawali się zapomnieć, że w ogóle istnieje. Jasne, rozmawiali o Harrym Potterze, ale ten dziwny, mały, niezauważalny chłopiec ze Slytherinu nie pasował do ich wyobrażenia bohatera, więc ignorowali go na rzecz wyobrażenia silnego, zuchwałego Gryfona, którym powinien być.

Harry, raz jeszcze, nie miał nic przeciwko. Miło było znów powoli znikać w tle, stawać się mniej interesującym niż powłóczysta tapeta przyklejona do ścian przy Privet Drive nr 4.

Draco Malfoy zaczął panować nad pierwszakami ze Slytherinu i najwyraźniej wzbudzał strach w sercach jedenastolatków z innych domów. Harry nie rozumiał dlaczego; Malfoy wydawał się bardziej szczekać niż gryźć. Być może te dzieci nigdy wcześniej nie były dręczone. Kiedy blondyn dopadł go po eliksirach z różdżką, a profesor Snape wyszedł z sali, jakby tego nie zauważając, Harry wpatrywał się w chłopca pustym wzrokiem, a w jego piersi rozbrzmiewał lekceważący śmiech. Malfoy zażądał informacji, czy sypia w dormitoriach, czy śpi obok gnijących zwłok swojego pupila. Zażądał, by usunął smród panujący w pokoju.

Harry przyjął najlepszą imitację mrocznego uśmieszku nocnego Quirrella i nie odpowiedział, odwracając się na pięcie i wychodząc z klasy. To najwyraźniej zdenerwowało Malfoya. Blondyn nie zawracał mu potem głowy.

Harry nie sypiał dobrze, bo jego sny często wypełnione były wspomnieniami krwi i szklistych oczu. Gdy pierwszy tydzień zamienił się w drugi, a drugi w trzeci, Harry spędzał większość czasu w bibliotece, zagłębiając się w lekturę. Czuł się, jakby został rzucony na głęboką wodę czarów i magii, bez kontaktu i opieki, jaką mugolaki otrzymali w ramach przygotowań do Hogwartu. Jedyną osobą, która wydawała się równie zdesperowana co on, by nadrobić zaległości, była uparta dziewczyna z Gryffindoru o imieniu Hermiona. Siedzieli razem przy biurku między regałami w bibliotece, nie odzywając się do siebie poza wymianą notatek, ze ściśniętymi dłońmi, gdy powoli przyzwyczajali się do używania pióra zamiast długopisu, wypełniając pergamin za pergaminem.

The Untouchable || tłumaczenie TomarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz