The Wolf

123 18 6
                                    

! TEN ONESHOT NIE NALEŻY DO MNIE. Jestem tylko skromną osobą która postanowił go przetłumaczyć dla polskich czytelników SebaCiela na Wattpadzie. Dostałam pełną zgodę na opublikowanie tej pracy od autora tej pracy za co jestem bardzo wdzięczna.!

ORGINALNY AUTOR ONESHOTA
- grelleswife
LINK DO ORGINAŁU https://archiveofourown.org/works/21540703

(Napisany z okazji „tears" Tygodnia Dadbastian 2019.
Inspirację do tego fika zawdzięczam anonimowemu pytaniu, które otrzymałem na Tumblrze. Ten anon ma moje podziękowania!)

W świetle dnia hrabia Phantomhive okazywał sobą lodowatą wyższość, która przeczyła jego młodemu wiekowi. Jednak samotny w nocy w swoich komnatach maska ​​Psa Królowej opadała, a złamane, nieszczęsne dziecko zamknięte w jego sercu podnosiło głowę do krzyku. To była jedna z takich nocy. Jeśli ciemny wir energii emanujący z jego pokoju był jakąkolwiek wskazówką, młodego pana nękały koszmary. Ból, smutek, złość, rozpacz ... pożerały go.

Sebastian z wahaniem położył dłoń na klamce. Jego pan go nie wezwał; jego krzyki były bezsłownymi wycieami nieodwracalnie zniszczonej duszy. Mimo wszystko minęła północ, a hrabia był nieustannie torturowany swoimi snami. Jeśli Sebastian nie zainterweniuje, może w ogóle nie spać, co następnego dnia sprawi, że będzie poirytowany i dokuczliwy. Demon zapewnił się, że wszedł do pokoju wyłącznie w celu zapobieżenia temu skutkowi. Ledwo mógł współczuć młodemu panu. To nie było tak, że Sebastian chciał złagodzić straszny smutek, który dusił tę duszę.

"Kto tam?" chłopiec krzyknął, jego głos był przenikliwy paniką.

„To twój kamerdyner. Sebastian.

„Sebastian..."

Zmęczona, nawiedzona postać skulona pod swoimi kocami służyła jako przypomnienie pysznej uczty, która czekała na demona, gdy ten kontrakt się skończy. Dlaczego więc ten widok nie przyniósł mu satysfakcji? Sebastian nie czuł ani odrobiny zadowolenia z siebie złośliwa radość, która zwykle była jego głównym uczuciem. Biedny, biedny chłopiec , pomyślał, zanim zepchnął w jego świadomość sentyment, który pojawił się nieproszony. Mimo to młody mistrz musiał być odpowiednio wypoczęty na nadchodzący pracowity poranek.

Sebastianowi nasunęła się dziwaczna myśl. To było nieortodoksyjne (wolał pozostać w ludzkiej postaci, aby ten kontrakt zachować estetykę kamerdynera), ale sługa Phantomhive zrobiłby, co powinien, ze względu na swojego pana. Kontury Sebastiana zafalowały, a jego twarz zasłoniła zadymiona ciemność. Kiedy jego esencja rozproszyła się, w miejscu, w którym był lokaj, stał masywny czarny wilk o krwistoczerwonych oczach.

„Co... zmieniłeś się w wilka ?" hrabia zakrztusił się po spędzeniu kilku niekończących się sekund na wpatrywaniu się w Sebastiana.

- Rzeczywiście, mój panie.

- Nie rozumiem - szepnął chłopiec ochryple. „Wilki są praktycznie takie same jak psy, Sebastianie".

„Dziękuję za oświecenie mnie, młody mistrzu" - odpowiedział sucho demon. Być może odrobina uszczypliwości odciągnie hrabiego od jego kłopotów. Sebastian poczuł przypływ ulgi, gdy ta iskra buntu, z którą był zaznajomiony, ponownie rozpaliła się w oczach chłopca.

- Ale myślałem że nienawidzisz psów? - nalegał młody mistrz.

„Psy to nikczemne stworzenia, ale wilk jest dumny i okrutny. Poza tym, jesteśmy jak psy."

Chłopiec rozluźnił się ze zdumienia. Sebastian wskoczył na łóżko, powodując, że zarówno on, jak i jego mistrz podskakiwali na sprężynach. Podczas gdy hrabia prychnął oburzony tym nieoczekiwanym niepokojem, Sebastian zwinął się wokół wątłego człowieka.

- Co ty do cholery robisz, cholerny idioto? - warknął na niego młody mistrz, chociaż był zbyt wyczerpany swoimi koszmarami, by pytanie mogło nieść jakikolwiek prawdziwy jad.

„W poprzednich kontraktach zaobserwowałem, że ludzie mogą czerpać pociechę ze zwierząt. Jako twój kamerdyner stawiam twoją wygodę wśród moich najwyższych priorytetów i założyłem, że przyjęcie postaci stworzenia idealnego do głaskania może osiągnąć ten cel. "

Na twarzy młodego mistrza pojawiło się wiele emocji w tak szybkiej kolejności, że Sebastian nie mógł ich określić. - Głupi demonie - mruknął, a świeże łzy spłynęły po jego policzkach, kiedy zanurzył ręce w futrze Sebastiana.

W rzadkich chwilach wolnego czasu hrabia zastanawiał się czasem, czy nieumyślnie nie skurczył się z jednym z najdziwniejszych potworów piekła. Jaki demon trajkotał jak uczennica o kotach, na miłość boską? Jednak nawet dla Sebastiana było to dziwne zachowanie. Musiał tu działać jakiś ukryty motyw, a może Sebastian miał po prostu dość słuchania jego krzyków. Jednak oczy demona, które patrzyły na świat z nieubłaganym chłodem, wydawały się teraz prawie ciepłe, a nawet pełne współczucia.

To było niemożliwe, głupku. Istota taka jak Sebastian była kategorycznie niezdolna do takich uczuć. Obecnie jednak nie miało to większego znaczenia. Nie żywił złudzeń, co do Sebastiana - demon nie obchodził go tylko jako potencjalny posiłek. Gdyby jednak nie mógł zaoferować opieki, jego kamerdyner mógł przynajmniej zapewnić wygodę, a chłopiec przyjąłby ją od kogokolwiek w tym momencie.

Futro Sebastiana było niemożliwie miękkie i grube; dłonie hrabiego zatopiły się w nim aż do nadgarstka. Komfort . Znowu płakał i przeklinał własną słabość. Pies stróżujący królowej powinien być twardy jak krzemień, nieugięty jak stal.

„W porządku, dziecko". Sebastian wyciągnął szyję, by zlizać łzy hrabiego jasnoróżowym językiem. „Pamiętaj, jestem twoim mieczem i tarczą. Zgodnie z postanowieniami naszego kontraktu nigdy nie opuszczę cię ani nie zdradzę. Jeśli jakikolwiek wróg spróbuje cię skrzywdzić, unicestwię go. " A potem dodał w pośpiechu: „Proszę, nie płacz, paniczu".

Dlaczego Sebastian miał tyle kłopotów? Kiedy pieczołowicie skonstruowana fasada hrabiego rozpadła się na kawałki jak potłuczone szkło, reakcja demona była albo kpiąca, albo bezduszna. Gdyby jednak Pies Królowej nie wiedział lepiej, przysiągłby, że jego kamerdyner był naprawdę zaniepokojony.

Pogłaskał puszystego, szkarłatnego wilka i poczuł, jak napięcie w jego ramionach znika. Jego chwiejny, płytki oddech w końcu wrócił do normy. Przez to wszystko Sebastian siedział bez ruchu, bastion, którego żaden cauchemar nie mógł przebić . Ołowiane powieki hrabiego opadły. Piekło w jego umyśle nie dało mu ani chwili spokoju, a wyczerpanie wyparło przerażenie, które go pochłonęło.

Jego głowa opadła w dół, aż została otulona ciemnym futrem. „Se.. bastian..."

"Tak, mój panie?"

Zostań ... dopóki... nie zasnę".

Pysk demona delikatnie dotknął jego czoła. "Nigdzie nie idę."

- Cóż, teraz - szepnął Sebastian. Dziecko spało spokojnie, używając kudłatej skóry demona jako poduszki. Technicznie rzecz biorąc, Sebastian mógł odejść. Jego młody pan poprosił tylko, aby kamerdyner pozostał z nim do czasu zaśnięcia, nie zawracając sobie głowy dołączaniem do rozkazu stwierdzenia wyjaśniającego „to jest rozkaz", a demon miał w zwyczaju przestrzegać litery praw mistrza, a nie ducha . Szkoda byłoby jednak natychmiast się poruszyć. A co, jeśli obudził by chłopca? Poza tym, pomimo tego, że był tak irytującym małym panem, hrabia wyglądał prawie uroczo skulony przy nim. Nie zaszkodzi zostać jeszcze kilka minut.

Sebastian wyszedł dopiero, gdy pierwsze promienie słońca oczyściły z nieba czarną jak węgiel noc, ukazując jego czysty, cyjanitowy błękit.

WolfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz