choroba

46 8 0
                                    


dla osoby, z której się wyleczyłam.

mam nadzieję, że już nigdy nie zachoruję na ciebie.


— Słyszałaś, że Francis ma dziewczynę? — blondynka usłyszała pytanie, które padło z ust jej przyjaciela. Stał on po jej prawej stronie wpatrując się w jej profil, który był lekko zakryty przez kaptur czarnego futerka. 

— Naprawdę? — spytała ze spokojem, odwracając twarz w jego stronę. Nie mógł kompletnie nic wyczytać z jej mimiki. Nawet w jej czarnych jak smoła oczach nie widział, ani krzty emocji. Westchnął, po czym swój wzrok pokierował na stojący przed nim samochód, którym kilka minut temu przyjechał do niej.

— Tak. Nie zgadniesz kto to. — odparł zdawkowo, cicho prychając pod nosem. Zaintrygowana nastolatka wpatrywała sie w czarnowłosego z zainteresowaniem. Przyzwyczaiła się, że jak zwykle dowiaduje się o takich rzeczach ostatnia, więc nie pokazywała smutku czy złości. Pozostała jej najzwyklejsza ciekawość. — Wrócił do Jillian. 

Wzrok blondynki w kilka sekund stał się mętny i bez wyrazu. Mogła usłyszeć w tym momencie każde imię, ale nie spodziewała się, że właśnie ona padnie w ich krótkiej rozmowie. W jej głowie w tamtym momencie zapanowała pustka. Kompletna pusta. Nie wiedziała co ma powiedzieć. Że się cieszy? Oczywiście, że tak nie było, więc dlaczego miała by kłamać Ansellowi prosto w oczy? Że jest zaskoczona tym obrotem sytuacji? Nie musiała nawet o tym wspominać, gdyż jej reakcja mówiła sama za siebie.

— Och. — mruknęła niespodziewanie. — Cóż, nie sądziłam, że do siebie wrócą. Tym bardziej po tym wszystkim... — powiedziała, zerkając na dom na przeciwko nich, który oświetlony był świątecznymi lampkami i ozdobami. 

Dlaczego ludzie lgną do rzeczy, które ich ranią?

— Felix'owi nie jest to na rękę. Nie podoba mu się to. — wytłumaczył, wkładając dłonie do kieszeni czarnej wiatrówki. Kiwnęła twierdząco głową na znak, że zrozumiała. W gruncie rzeczy podejrzewała, że młodszemu z braci będzie to nie po nosie. W końcu to on widział najwięcej cierpienia, jakie przysporzył Francisowi związek z Jillianą.

Z nieba zaczęły spadać pierwsze krople deszczu.

— Ja osobiście nic do niej nie mam. Nie znam jej. — dodał, pokazując swoją perspektywę. — A ty? Lubisz ją?

Czy ją lubi? To pytanie brzmi tak abstrakcyjnie, że miała ochotę się zaśmiać, ale wiedziała, że czarnowłosemu absolutnie nie jest do śmiechu. Z resztą jej też nie. Z drugiej strony bardzo chciała potraktować to pytanie jako retoryczne, lecz była w pełni świadoma, że nastolatek oczekuje od niej jak najbardziej szczerej odpowiedzi.

Doskonale pamiętała jak pięć lat temu dowiedziała się o związku jej przyjaciela. Nie było to nic wielkiego. Blondynka wówczas nawet cieszyła się z takiego obrotu sprawy. Francis w końcu zapomniał o niej i o miłości, jaką darzył dziewczynę, dzięki czemu i ona mogła odetchnąć. Nawet nie przejęła się tym, że dowiedziała się tego od dziewczyny z klasy, której nawet nie mogła nazwać koleżanką. Ważne było to, że  wszyscy mogli spokojnie kontynuować swoje dotychczasowe życie. Jednak nie spodziewała się, że ten związek namiesza nie tylko w życiu blondyna, ale i jej.

Któregoś dnia zauważyła, że z Francisem nie ma takich samych relacji jak kiedyś. Mijanie się bez słowa, brak kontaktu wzrokowego czy też głupich min na nudnych lekcjach języka angielskiego. To wszystko przepadło jak kamień na dnie oceanu. Z ciekawości weszła na ich wspólną konwersację na messengarze. Jedynie co zobaczyła to niebieski pasek, na którym widniała informacja, o tym, że użytkownik zablokował ją. Nie zrobiło to na niej wrażenia, przyjęła to nadzwyczajnie spokojnie. Żyła tak jak zawsze, tylko po prostu bez swojego przyjaciela.

Jednak rok po ich rozstaniu informacja o tym, że Jillian wyzywała ją oraz była o nią obsesyjnie zazdrosna, już zrobiła na niej wrażenie. Aczkolwiek nie wpłynęło to negatywnie na jej relację z Francisem. Przyjęła go poraz kolejny do swojego życia, tak jakby to stało się ich wieloletnią tradycją.

— Ciężko mi stwierdzić. Miałam do niej kiedyś neutralny stosunek, jednak jak się dowiedziałam, że mnie wyzywała od najgorszych, to ciężko mi utrzymać to stanowisko. — odparła, uśmiechając się delikatnie w stronę przyjaciela.

— Ponoć się zmieniła. — rzucił od niechcenia. Coralina słysząc te słowa poczuła jak żółć zbiera jej się w gardle. Miała ochotę zwymiotować. 

Dlaczego musieli właśnie teraz do siebie wrócić? Właśnie teraz, gdy Francis równy tydzień temu dawał jej sprzeczne znaki, a ona tonęła w nich, pragnąc ich jak powietrza. Dlaczego właśnie teraz, gdy Coralina zaczęła czuć do niego coś więcej? 

— Skoro tak uważa. To jego życie. — powiedziała, zerkając w stronę okna swojego pokoju. — Pożyjemy, zobaczymy. Może akurat coś z tego będzie. — dodała, uśmiechając się niemrawo, co Ansell od razu wyłapał, jednak postanowił tego nie komentować. — Coś mniej toksycznego... — szepnęła, a przed jej oczami pojawił się obraz wiadomości, którymi dziewczyna szantażowała jej przyjaciela.

— Być może...

Czarnowłosy doskonale wiedział, że Coralina cierpi. Jednak mimo wszystko chciał na to pozwolić. Jakkolwiek samolubnie by to zabrzmiało, nie miał zamiaru jej pocieszać, ponieważ było to, według niego, bezcelowe. Nastolatek wiedział, że blondynka sama musi wyleczyć się z jego kuzyna, lecz widział też w tym okazję dla siebie. Mógł być lekarstwem na jej złamane serce. W końcu mógł sprawić, by czarnooka zobaczyła w nim kogoś więcej, niż przyjaciela.

Nagle poczuł czyjeś ręce wokół siebie. Spojrzał w dół i ujrzał blond czuprynę. Westchnął i odwzajemnił jej uścisk, który dziewczyna, dla niego, zbyt szybko przerwała.

— Będę już lecieć. Muszę jeszcze pomóc mamie z pierogami. — powiedziała z delikatnym uśmiechem, który chłopak od razu odwzajemnił. — Dziękuję, że przyjechałeś. Potrzebowałam tego.

— Zawsze do usług. — oznajmił, wsiadając do auta.

Po wejściu do domu nastolatka od razu pognała do swojego pokoju. W jej klatce piersiowej poczuła lekkie ukucie wyrzutów sumienia. Nie chciała okłamywać Ansella, jednak postanowiła być choć raz egoistką i postawiła swoje uczucia ponad innych. Miała dość stawiania wszystkich na piedestał, podczas gdy ona była na samym dole. Choć raz chciała być na samym szczycie swojego, własnego Mount Everest. Jednak jak miała dojść na ten szczyt, gdy oprócz łez w oczach i okropnego bólu w okolicach serca, nie miała nic?

Usłyszała krótkie wibrowanie swojego telefonu, co oznaczało, że dostała powiadomienie. Zerknęła w stronę komórki, a na jej wyświetlaczu widniało powiadomienie o wysłanym przez Francisa snapie. Nastolatka szybkim ruchem chwyciła telefon i otworzyła aplikację. Zręcznie otworzyła otrzymanego snapa, jednak nie spodziewała się, że na całym wyświetlaczu jej telefonu pojawi się zdjęcie Jilliany z jej przyjacielem. 

Wtedy Coralina zdała sobię sprawę, że to koniec.

Wtedy Coralina zdecydowała postawić swój komfort i samopoczucie na najwyższym miejscu.

Wtedy Coralina postanowiła wyleczyć się z tej destrukcyjnej przyjaźń z Francisem.

lovesickWhere stories live. Discover now