jedyny rozdział

632 82 27
                                    

Zawsze tak jest, że błędu żałujemy dopiero gdy przyniesie skutki.

Kiedy jest już zbyt późno.

Kiedy nie można już go naprawić.

Wtedy przychodzą konsekwencje.




Dla Katsukiego ten dzień zaczął się normalnie. Na dzień dobry kłótnia z matką o pierdoły, pójście do szkoły i zwyzywanie oraz dręczenie nic nie winnego Izuku.

"Lepiej módl się byś w następnym życiu dostał Quirk i skocz z dachu!" - kiedy wypowiedział te słowa nie był świadomy, że "Deku" posłucha jego rady i już nigdy więcej nie porozmawiają ze sobą.

Był późny wieczór, ale nie tak późny jak może się wydawać. Pojedyńcze krople deszczu spadły na chodnik w towarzystwie płatków śniegu i zanieczyściły idealną, białą, grubą, warstwę śniegu.

Zielonowłosy piętnastolatek zdjął swoje buty i płaszcz, uprzednio w jego kieszeni chowając list pożegnalny napisany dla jego jedynego przyjaciela — Katsukiego.

Stawiając kilka kroków po zimnym podłożu przeszły go dreszcze a chłodny, zimowy wiatr powiał w plecy.

W jego mniemaniu było to pchnięcie go w stronę barierki.

Złapał za jego jedyną przeszkodę do
celu - drugiej strony dachu; pustej przestrzeni.

Przełożył jedną nogę, potem drugą i staną przodem w stronę ulicy.

Patrzył pusto w drzewa pozbawione liści.

"Teraz są takie... Puste i nic nie warte. Nie dają piękna"

Pomyślał i spojrzał w niebo, na którym już widniały pierwsze gwiazdy. Pojedyńcze chmury odsłoniły księżyc specjalnie dla niego.

By mógł odejść w blasku księżyca.

Zacisnął mocniej ręce na barierce.

"Przepraszam mamo..." - wiedział, że jeśli teraz się nie powstrzyma, to nigdy więcej nie zobaczy rodzicielki - "przepraszam Kacchan... Że tylko ci przeszkadzałem..."

W jego oczach zebrały się łzy. Nieodwzajemniona miłość boli i on dobrze to wiedział.

Było tyle prób, które za każdym razem kończyły się porażką, że teraz się poddał.

Spojrzał jeszcze raz w pustą przestrzeń przed sobą po czym zamknął oczy.

Samotna łza spłynęła po jego policzku pozostawiając za sobą mokry ślad.

Wziął głęboki wdech.

"Teraz albo nigdy"

Pomyślał i odepchnął się mocno.

Następnego poranka wszędzie już były wiadomości o samobójstwie piętnastolatka.

Zrozpaczona matka wypłakiwała się w ramię swojej przyjaciółki — Mitsuki Bakugō — matki blondyna, który do tego doprowadził.

Wystarczyłoby "Przepraszam" - one shot BakudekuWhere stories live. Discover now