-1-

10 0 0
                                    

Powolnym krokiem wracałam z zajęć szkolnych, byłam już zmęczona, więc odpłynęłam trochę moimi myślami podczas plątania się po deszczowych uliczkach Londynu. Czasami lubiłam wyobrażać sobie, że jestem daleko stąd, gdzieś gdzie nie było by nikogo, tylko ja, książka i zwykle pusta kawiarenka, wszystko byłoby takie ciche, spokojne, idealne a zarazem takie proste. Zatrzymałam się przy jednej ze starszych kamieniczek aby zobaczyć czy jak zwykle spotkam tego samego bezdomnego kota, oczywiście jak można by się domyśleć mały sierściuch był tam, bo gdzie indziej miałby być? widuje go tu już od tak dawna że jego białe futerko i para małych czarnych oczek zdążyła skraść moje serce, przy każdym naszym spotkaniu żałowałam że nie mogę go przygarnąć, ale nie byłoby mu ze mną dobrze. przykucnęłam przy nim delikatnie czekając aż mnie rozpozna i da mi się po głaskać, był tak puszysty i zadbany że ciężko było mi uwierzyć że jest bezdomny. zaczynało padać coraz mocniej więc weszłam do pierwszego lepszego sklepu, od razu wpadając na kobietę która była ode mnie wyższa o co najmniej dwie głowy.

-Oh, przepraszam najmocniej, nie powinnam stać tak blisko wejścia.- z jej ust wydobył się anielski głos.
- wyglądasz na chorą, a na dworze jest tak zimno, może napiłabyś się rozgrzewającej herbaty?- szybko ocknęłam się aby tylko pokiwać głową. Kobieta ruszyła na zaplecze sklepu z materiałami krawieckimi, a ja jak zaczarowana szłam za nią do mieszkalnej części budynku. po dojściu do kuchni, kobieta zaczęła przygotowywać napój gdy ja usiadłam przy blacie i przyglądałam jej się. Jak już wcześniej zauważyłam była wysoka, szczupła a na jej ramiona dużymi falami opadały blond włosy, ruszała się z taką gracja, jak by tańczyła walca, jej bladą cerę przyozdabiały masa piegów, jej dłonie były takie kobiece a jej paznokcie długie i zdrowe, a z pod długich gęstych i ciemnych rzęs spoglądały czarne i głębokie jak otchłań oczy. Była wręcz idealna, jak namalowana. Odwróciła się do mnie z szklanką w ręce i podeszła do mnie z uśmiechem.

-Mam nadzieje, że chociaż trochę się rozgrzejesz. Nie powinnaś chodzić sama wieczorami w taką pogodę, nigdy nie wiadomo co mogłoby się stać.- spojrzała na mnie z uprzejmością w oczach.

-Dziękuje za herbatę i przepraszam że na ciebie wpadłam, powinnam patrzeć przed siebie.- moje serce zabiło mocniej gdy po mych słowach zachichotała.

-Spokojnie, nic się nie stało i do tego to moja wina. Jest tak późno że naprawdę nie spodziewałam się żadnej pięknej zmokniętej młodej damy która mogłaby tak energicznie wejść do mojego małego sklepu. Powiedz ile masz lat?- mojego rumieńca nie dało się ukryć. chwile motałam się na krześle

-20... mam 20 lat, prawie 21.- wzięłam łyka herbaty parząc sobie język

-młodziudka jesteś, ja mam 37 lata, już ledwo mogę pamiętać czasy kiedy byłam w twoim wieku hahah szybko zleciało- nigdy nie przypuszczałam że mogła by mieć tyle lat.

-oh! gdzie moje maniery? Mam na imię Lilliana, ale prosze mów mi Lillia, a ciebie jak zwą?- uśmiechnełam sie do niej

-mam na imię clementine, ale wszyscy wołają na mnie poprostu clem. swoją droga bardzo śliczne imie.- wziełam kolejnego łyka herbaty

-clem... jest już tak późno, jeśli mieszkasz daleko, prosze pozwól mi zaoferowac ci nocleg namojej kanapie, niejest to wiele ale mimo wszystko jest to chyba lepsza opcja niż wracanie po nocy w ten deszcz- już miałam się zgodzić gdy zobaczyłam że dywan pode mną ma pełno plam krwi, nie mojej i nie Lilli. Wstałam i chciałam grzecznie od mówić gdy ta uderzyła mnie czajnikiem w głowę. Ostry ból, kropki przed oczami i ciemność.

O boże. Pomóż.

Has llegado al final de las partes publicadas.

⏰ Última actualización: Jul 24, 2022 ⏰

¡Añade esta historia a tu biblioteca para recibir notificaciones sobre nuevas partes!

LilliaDonde viven las historias. Descúbrelo ahora