• 1 •

3 1 0
                                    

Isabelle Le Roux - dziewczyna, która jako jedyna urodziła się z wiśniowymi włosami oraz z fioletowymi oczami. Interesowała się graniem na skrzypcach i na innych smyczkowych instrumentach, śpiewaniem oraz malowaniem rysunków po sztalugach, kartkach, a nawet po ścianach.

Miałam kochających rodziców, którzy spędzali ze mną jak najwięcej czasu

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Miałam kochających rodziców, którzy spędzali ze mną jak najwięcej czasu. Miałam też wiele talentów a to; granie na skrzypcach i na innych smyczkowych instrumentach, śpiewanie oraz malowanie po sztalugach, kartkach, a nawet ścianach. Kochałam to robić!
— Spakowałam ostatnie rzeczy do plecaka i poszłam do samochodu taty, ponieważ zamierzaliśmy jechać do lasu bo tam mieliśmy letniskowy domek, do którego jechaliśmy co roku, żeby odpocząć chociaż razem te kilka dni. Uwielbiałam tam przyjeżdżać uważałam, że tam jest na swój sposób magicznie-tajemniczo też zawsze tam widziała dziwną postać z długimi mackami od dzieciństwa do ubiegłego roku, która wpatrywała się w akurat w nią i do niej przemawiała na swój sposób. Myślałam wtedy, że to może przewidzenia lub dziecięca wyobraźnia lecz nie wyobrażała tego co zobaczyła... gdy tak rozmyślała miejsc w uszach słuchawki nagle poczuła ból, spowodowanym nagłym wypadkiem. Jej Wypadkiem samochodowym! Lecz to nie było dla niej straszne, a raczej było straszniejsze „dlaczego nie straciła przytomności jak jej ukochani rodzice”?

- Co się dzieje do licha?!

Podbiegła do nieprzytomnych być może już i martwych rodziców...

- Mamo, tato obudźcie się! Proszę was!

Bell ledwie powstrzymała łzy leczące z jej polików. Nagle odezwał się tajemniczy głos w jej umyśle.

- Drogie dziecko.. Twoi rodzice niestety już nie żyją...

Przestraszyłam się, wstałam z asfaltu i zaczęłam rozglądać się na wszystkie strony...

- Kto to mówi! Pokaż się!

Lecz nikogo nie było tylko wokół mnie autostrada i drzewa, gdy nagle poczułam, że moje ciało zaczyna  upadać lecz przed zamknięciem oczu zobaczyła postać, to była ta sama postać co spotkałam w dzieciństwie...

~

Obudziłam się i pomyślałam, że lepszym rozwiązaniem będzie nie wpadanie w histerie, a ogarnięcie się gdzie jestem. Może minęły sekundy, a nawet minuty jak usłyszałam, że ktoś wchodzi do pokoju, okazał się to być mężczyzna z długimi mackami, próbowałam się nie wpaść w strach i opanować swoje emocje, więc próbowałam być neutralna, lecz gdy go zobaczyłam miałam dziwne 'deja vu'  jakbym widziała go wcześniej...
zaczela mnie delikatnie piec głowa bo usłyszałam głosy w głowie gdyż na codzień tego nie miewam...                       


- Dzień dobry drogie dziecko nie obawiaj się. Jesteś tutaj  bezpieczna, gdy się przygotujesz mentalnie to później chciałbym, żebyś przyszła do mojego gabinetu.

- Dobrze... proszę pana.

Bell rozglądała się po pomieszczeniu gdy dziwna postać jeszcze coś dodała od siebie, mówiąc

- Zapomniałbym zawołam, po kogoś żeby cię zaprowadził do mojego gabinetu.

- Dobrze, dziękuję chyba...

Mężczyzna wyszedł lecz po chwili, usłyszałam pukanie do drzwi

- Proszę!

Wszedł ostrożnie do pokoju chłopak w niebieskiej masce, przedstawił się jako 'Eyeless Jack' pomimo tego że miał maskę na sobie to wydawał się w głosie miłym, przynajmniej taki się wydawał na początku... gdy wyszliśmy z pokoju, chłopak w masce zapytał się mnie jak mam na imię

- Isabelle Le Roux ale możesz na mnie nazywać Bella.

- Ile masz lat?

- Trzynaście lat

Gdy mnie odprowadził do gabinetu mężczyzny z mackami, krótko się pożegnaliśmy i zapukałam do drzwi z głową z milionem myśli...

- Proszę?

- Miałam wstawić do pana

- Na początku, proszę mów na mnie Slender-Man albo Operatorze

- Yhm... dobrze, Operatorze?

- A po drugie muszę powiedzieć Ci coś dziecko...

Nie wiadomo czemu zaczęło mnie to martwić, że usłyszę zaraz coś co mnie zszokuje...

- Mogę wiedzieć co?

- Więc tak...

- Więc?

Niezwyczajność Belli.Where stories live. Discover now