Prologue

142 7 31
                                    

**trzecia osoba**

Od przyjazdu przyjaciół do Dystopii minęły trzy miesiące.
Męczące trzy miesiące.
Henryk sądził, że dają sobie radę i dzięki nim to miasto w końcu otrzyma choć trochę bezpieczeństwa. Był zadowolony z tego co robią.
Gdy pomagał ludziom czuł, że jego życie ma sens. Nie wyobrażał sobie, by jego życie mogło potoczyć się inaczej.
Myślał, że reszta ma takie same odczucia.
Teraz, korzystając z chwili wolności, rozeszli się po bazie zajmując się swoimi sprawami.

**Charlotte**

Weszłam do pokoju i odpaliłam laptopa, od kiedy zauważyłam, że walka z przestępczością na linii frontu nie jest tym, o czym marzę, wysłałam podanie na Harvard. Chciałam się przyznać do tego Henrykowi, ale gdy słyszę jak mówi jak bardzo zgraną drużynę stanowimy, nie mam do tego serca.
Z drugiej strony zawsze ma Jaspera, z którym może kontynuować to, co obiecaliśmy temu miastu.
Widząc powiadomienie nowym mailu, klikłam w ikonkę, gdy odczytałam jego treść na mojej twarzy zagościł wielki uśmiech. Dostałam się, w sumie z moimi naukowymi osiągnięciami, dziwne by było gdybym otrzymała odmowę. Teraz została mi jedynie szczera rozmowa z naszym przyjacielem.

Moje rozmyślenia przerwało mi pukanie do drzwi.

- masz chwilę?- zapytał loczek zaglądając do pomieszczenia

- wchodź- odpowiedziałam zamykając laptopa, gdy zauważyłam jego minę, widziałam, że coś go gryzie- coś nie tak?

- nie, chociaż, w zasadzie to tak- zaczął niepewnie- chodzi o naszą drużynę- dokończył cicho

- w zasadzie też chciałabym o tym porozmawiać...- dodałam- ale ty pierwszy

- kojarzysz, że Pipes została superbohaterką na Florydzie?

- na prawdę?!- powiedziałam nie dowierzając do końca. Ale w sumie co się dziwić, młoda zawsze o tym marzyła.

- no, ale chciałaby żebym do niej dołączył, no wiesz... Pomagać ratować Filipińczyków

- założę się że to nie jest jedyny powód- zaśmiałam się pod nosem

- odkąd Piper się zmieniła, zaczęliśmy lepiej się dogadywać

- nie musisz mi się tłumaczyć, doskonale cię rozumiem

- więc mam nadzieję, że to nie będzie dla ciebie żaden problem? Dacie sobie radę we dwójkę?- na jego słowa spuściłam wzrok

- Jasper, ja też ci coś muszę wyznać... Wyjeżdżam na studia...- powiedziałam szybko bojąc się jego reakcji

- mówiłaś już o tym Henowi?

- nie... Ale muszę to zrobić, bo niedługo zaczyna się rok akademicki, tylko nie wiem jak- ich rozmowę przerwał alarm- dokończymy później

**rano**

Przez nocną akcję, tak naprawdę ledwo staliśmy na nogach, chociaż przez ostatnie miesiące zmęczenie nie było dla nas jakąś nowością.

- ten gościu naprawdę ma pecha- zaczął Henryk nalewając sobie do kubka kawy- już trzeci raz w tym tygodniu go napadli

- może tak naprawdę jest w tym jakiś głębszy powód?- odpowiedziałam

- właśnie dlatego staliśmy się obrońcami tego miasta, żeby pomagać takim ludziom jak on

- powiemy mu?- szepnął w moją stronę Jasper, na co automatycznie się spięłam, blondyn chyba nas usłyszał, bo posłał w naszą stronę pytające spojrzenie

**Henryk**

- powiemy mu?- słyszałem szept Jaspera, na co spojrzałem się w stronę przyjaciół

- o czym?- zapytałem

- Henryk, musimy ci coś wyznać...- zaczęła Charlotte niepewnym głosem- nie wiem jak ci to delikatnie powiedzieć, ale...

- ...chcemy wyjechać- dokończył za nią loczek, nie mogłem uwierzyć własnym uszom

- chcecie mnie tu zostawić?- zapytałem powoli mając nadzieję, że któreś z nich zaraz krzyknie "żartujemy, nawet nie wiesz jaką miałeś głupia minę".

- to nie tak Hen, ja chciałam ci pomagać, ale to miasto mnie przerasta, codziennie od trzech miesięcy przespałam spokojnie może jedną noc, codziennie męczą mnie koszmary, ja tu po prostu nie wytrzymuje

- rozumiem- powiedziałem pod nosem. Największą głupotą, jaką mógłbym teraz zrobić, to trzymać ich tu na siłę. Nie mam prawa stać na ich drodze do szczęścia i samorozwoju.- to jakie macie plany?- dodałem ze sztucznym uśmiechem

- ja idę na studia do Harvardu- odpowiedziała kręconowłosa

- a ja lecę na Florydę, by tam razem z twoją siostrą bronić mieszkańców- na te słowa posłałem przyjacielowi pytające spojrzenie

- ty i Piper? Zwalczać zbrodnie? Razem?

- to siostra ci się jeszcze nie pochwaliła, że poszła w ślady brata?- zapytał rozmarzony chłopak,  coś czuję że nie tylko o zwalczanie zbrodni tu chodzi- w dodatku Floryda, to moim zdaniem miasto-raj.- słuchając ich opowieści skupiłem swój wzrok na kubku z kawą, który znajdował się w mojej dłoni.
Chciałem się cieszyć ich szczęściem.
Ale jakoś nie potrafiłem.
Już wiem jak czuł się Ray, gdy oświadczyłem mu, że opuszczam Swellwiew.
Jest to pewnego rodzaju strach. Strach przed tym, że się zostanie samemu, że nie dasz sobie rady.
Tylko że on ostatecznie nie został sam, otrzymał pod swoje skrzydła czwórkę dzieciaków.

- Henryk, na pewno wszystko w porządku?- zapytała ostrożnie Charlotte

- tak, pewnie

- na pewno dasz sobie radę? Bo wiesz, Ray na pewno bardzo chętnie cię przyjmie z powrotem

- Char, byłem pomocnikiem kapitana przez sześć lat, czemu niby miałbym sobie nie poradzić?

- powiedzmy, że Swellwiew a Dystopia, to jakbyś porównał Jeffa z Drexem.

- jakbyś miał jakieś problemy dzwoń od razu- dodał Jasper patrząc się na kumpla.

- muszę iść się przewietrzyć- powiedziałem zakładając bluzę

**Trzy dni później**

Pożegnania są chyba najgorszą rzeczą.
Nie masz pojęcia, kiedy znowu spotkasz tą osobę, czy wogóle ją jeszcze spotkasz? Z zamyśleń wyrwało mnie przypadkowe uderzenie walizką o stolik.

- daj, pomogę ci- powiedziałem po czym wziąłem od dziewczyny jej bagaż, na co usłyszałem z jej ust ciche "dzięki".

- to co, to już koniec naszej wspólnej przygody z ratowaniem świata?- zapytałem wspominając z tyłu głowy ten czas.

- najwidoczniej- dodała tylko, dotarliśmy do ubera i wsadziliśmy do niego walizkę

- będę tęsknił- dodałem cicho, na co dziewczyna się we mnie wtuliła, co oddałem

- jak skończę studia wrócę tu do ciebie- powiedziała cicho

- chyba, że mi się znudzi suberbohaterowanie i złoże ci niezapowiedzianą wizytę- zaśmiałem się w odpowiedzi

- też będę tęsknił- poczuliśmy obecność trzeciej osoby, którą okazał się Jasper. Chwila nie mogła trwać długo, bo niecierpliwy kierowca zaczął trąbić chcąc pospieszyć grupę nastolatków. Ostatni raz spojrzałem dziewczynie w oczy i wróciłem do środka.
Zaczynam w życiu nowy rozdział.

_____________

Oto wstęp do nowej opowieści, której pomysł wpadł mi znienacka.
Chociaż wkurza mnie to, że mój mózg zamiast kontynuować stare opowieści ciągle próbuje mi podrzucić jakieś nowe, ale no.
Mam nadzieję że prolog się spodobał.

Do następnego!

What happening? || Henry Danger || Dystopia Where stories live. Discover now