Minęły już 2 tygodnie, odkąd Eri zamieszkała tymczasowo u niezbyt wesołego mężczyzny. Co prawda, wewnątrz był szczęśliwy i to bardzo - w końcu ma kogoś, o kogo może się troszczyć (no, oprócz dwóch kotów). I choć starał się wyglądać przyjaźnie wokół małej dziewczynki, wiedział że to co przeżyła u Chisakiego z pewnością zostawi szramę na całe lata, ale był zdeterminowany pomóc jej jak tylko potrafi.
Z pewnością obecność dwójki kotów jej poprawia humor, kiedy niestety Shōta musi ja zostawić by iść do pracy. Z chęcią zabrałby ja ze sobą, mogłaby siedzieć gdzieś na zapleczu z innymi nauczycielami i przy okazji się przyzwyczajać do różnych ludzi, ale wiedział że najpewniej by zostawił całą klasę tylko dla niej a do tego dopuścić nie mógł.
Dziś po raz kolejny musiał się przekonać do zostawienia ją pod opieką dwóch kotów.
— Pamiętaj: nikomu nie otwieraj, jeśli nie powie magicznego hasła które ustaliliśmy. — przypomniał, ubierając buty. — Jeżeli poczujesz się głodna, w lodówce masz pokrojone owoce i warzywa. Jeżeli coś się stanie, idź do pani Tanako lub dzwoń do mnie. — dodał.
Dziewczynka kiwała głowa, dusząc w sobie irytację. Wiedziała, że zachowuje się tak z czystych zmartwień o nią, ale przerabiali to w kółko od dłuższego czasu.
— Wiem Shōta... — mruknęła niemrawo, głaszcząc kota którego trzymała w ramionach. Zaalarmowany jej tonem głosu, podniósł wzrok by ocenić jej stan i humor. Cicho westchnął, podchodząc bliżej i głaszcząc ją czule po policzku.
— Jak wrócę wyjdziemy na spacer. — obiecał, całując ją w czubek głowy. — Nie rozrabiaj i nie zapomnij nakarmić kotów. Wrócę zanim powiesz "kot". — uśmiechnął się ciepło zanim chwycił swoją torbę i wyszedł z jego domu zamykając drzwi za sobą i ustawiając alarm na włączony.
— Kot... — powiedziała cicho dziewczynka, wyglądając jak szczeniak który został po raz pierwszy sam.
Shōta na szczęście nie usłyszał tego, ponieważ gdyby usłyszał, na pewno by się odwrócił i wrócił do młodej dziewczynki. Kiedy zbliżył się wystarczająco do swojego samochodu, otworzył go i wsiadł, myśląc ciągle o Eri.
— Muszę znaleźć jakiś sposób by umilić jej czas... — mruknął do siebie, odpalając samochód i odjeżdżając. Zdążył rzucić okiem na okno i spojrzeć ostatni raz na pare godzin na młoda dziewczynkę. Nienawidził tego uczucia. Zdobył się na odjechanie szybko, zmieniając uwagę na światła i to, co się dzieje wokół niego.
‿︵‿︵ʚ˚̣̣̣͙ɞ・❉・ ʚ˚̣̣̣͙ɞ‿︵‿︵
Cztery pierwsze lekcje przeminęły w miarę szybko, umożliwiając Aizawie miłe spędzenie przerwy dłuższej na szukaniu zajęcia dla Eri. Cierpliwie wysłuchiwał jak Hizashi opowiada o swoim życiu osobistym, i o jakim przedszkolu dla swoich jeszcze malych pociech planuje wybrać.
— I to przedszkole- spójrz, pokażę ci! — powiedział głośno, pokazując przyjacielowi lokalizację danego ośrodka. — Jest blisko, dobre ceny, ale niezbyt dobra opinia... Plus, Miya chce, by przedszkole zapewniało opiekę dodatkową ponieważ jestem bohaterem i te rzeczy... — powiedział dumnie, zmieniając szybko temat i zaczynając swój wywód na kolejnym przedszkolu.
— A ten z kolei... jest dalej od nas, bliżej tak naprawdę ciebie, ceny w miarę, a opinie mówią, że są naprawdę bardzo dyskretni z dzieciakami bohaterów... — nawijał jak katarynka.
I wtedy Shōte olśniło.
Czemu wcześniej o tym nie pomyślał?!
— Wyślij mi proszę linka do tego przedszkola. — powiedział krótko, wstając i chwytając swój telefon. — Muszę zadzwonić do kogoś. Do zobaczenia. — mruknął, wychodząc i zostawiając Mica w niemałym zdezorientowaniu. Powinien już przywyknąć do takich wybryków Aizawy.
Wyszedł z pokoju nauczycielskiego, mijając uczniów którzy grzecznie mówili mu „dzień dobry" a on w odpowiedzi jedynie milczał. Wyszedł na zewnątrz, wyjmując telefon i od razu wybierając numer do jego domu. Wiedział, że Eri odbierze.
— Halo? — zapytał cichutko głos po drugiej stronie, niepewnie.
— Cześć, Eri. To ja, pan Kot. — użył ich hasła, uśmiechając się pod nosem. — Jak się czujesz? Wszystko w porządku? — zadał rutynowe pytania, odchodząc od wścibskich uszu uczniów.
— Mhm! Zjadłam te owoce z lodówki i podzieliłam się z kotami. Zeżarły tak szybko jak ja! — zachichotała dziewczynka na wspomnienie.
— Kiedy wrócę, będziemy musieli o czymś porozmawiać. Nic ważnego, spokojnie. — dodał od razu, patrząc na kwitnące wiśnie wokół szkoły.
— No dobrze... Pozdrów pana All Mighta ode mnie! — powiedziała nagle dziewczynka, powodując że czarnowłosy zachichotał.
— Pozdrowię — obiecał, słuchając jeszcze przez chwile jak Eri opowiada o tym, co robiła i co oglądała w telewizji.
Uśmiechnął się pod nosem, co było rzadkim dla niego czynem, ale odkąd pokrzywdzona dziewczynka u niego została, robi to znacznie częściej.
— Oh, Shōta? — zakończyła swój wywód dziewczynka zwracając uwagę czarnowłosego mężczyzny ponownie na nią.
— Tak?
— Nie mogę się doczekać aż wrócisz do domu! Wymyśliłam nowa zabawę! — te słowa wzruszyły Aizawę do tego stopnia, że oczy mu się zaszkliły. Szybko starł łzy przetarciem rękawa.
— Przyjadę jak najszybciej. Do zobaczenia Eri, bądź grzeczna i nie otwieraj nieznajomym. — przypomniał Eri, czekając aż dziewczynka także się pożegna.
— Okie dokie! Do zobaczenia Shōta! — powiedziała radośnie, przyciskając czerwony przycisk na telefonie i zakańczając rozmowę.
Aizawa odsunął od ucha telefon, przez sekundę patrząc na kontakt do domu, z zdjęciem swoich kotów i jasnowłosej jako zdjęcie profilowe.
— Boże, jak ja ją uwielbiam. — szepnął do siebie, chowając telefon do kieszeni, i wracając do budynku, by powrócić do nauczania tych głąbów.
‿︵‿︵ʚ˚̣̣̣͙ɞ・❉・ ʚ˚̣̣̣͙ɞ‿︵‿︵
Dziewczynka poderwała się do pionu, słysząc zgrzyt klucza w zamku. Od razu w jej główce zapaliła się czerwona lampka, myśląc że ktoś inny mógł wejść, bez pozwolenia Aizawy. Przełknęła ślinę, łapiąc pierwszego kota pod ręka w ramach wsparcia emocjonalnego.
— Wróciłem! — westchnął ciężko zmęczony głos, co trochę uspokoiło ją, ale powolny i ciężki krok upewnił ja w przekonaniu że to on wrócił.
— Shōta! — zawołała radośnie, puszczając kota i biegnąc w stronę mężczyzny. Rzuciła się na niego, przytulając go mocno w pasie. — W końcu! — zachichotała.
— Wow, spokojnie! Przewrócimy się obydwoje przez ciebie za chwile! — zaśmiał się cicho, łapiąc ja na ręce i przytulając mocno do swojej klatki piersiowej. — Musimy porozmawiać o czymś bardzo fajnym, a wtedy pójdziemy na spacer, który Ci obiecałem. — powiedział, siadając ją na stołku kuchennym i siadając obok niej.
— Co powiesz na przedszkole? — zapytał przyjaźnie, patrząc na nią z wyczekiwaniem.
![](https://img.wattpad.com/cover/273191250-288-k392256.jpg)
ŞİMDİ OKUDUĞUN
𝑪𝑯𝑬𝑹𝑹𝒀 𝑩𝑳𝑶𝑺𝑺𝑶𝑴; sh. a.
Hayran Kurgugdzie bohater nieszczęśliwie zakochuje się w zajętej już kobiecie a mała dziewczynka próbuje mu pomóc. korekta by: @tasieeeemiec