Pierwsze wspomnienia

3K 189 32
                                    

Pamięć przeciętnego człowieka jest niczym kolorowe sito - choć barwnie plecione i może nacieszyć czyjeś oko, to wciąż z pewnymi ubytkami, dziurawe, wybrakowane… tak przydatne, ale jednocześnie tak bardzo nieporęczne. Ma swoje plusy, ale nie zawsze jednak znajdzie zastosowanie, które zadowoli każdego. Czasami bywa po prostu bezużyteczne.

Pamięć to coś, co wielu uznaje za najcenniejsze, co kiedykolwiek było im dane. 

Uśmiechają się, dotykając koniuszkami palców ust, bo przypominają sobie swój pierwszy pocałunek. Nucą pod nosem zasłyszaną kiedyś piosenkę, której słowa zaszyły się w ich wspomnieniu, nawet jeśli sami nie pamiętają tytułu albo autora. Wiedzą jednak dokładnie, że tańczyli przy niej w deszczu pewnego letniego wieczoru, gdy ciemne niebo oświetlały miliony gwiazd. Pamiętają chłód rześkiej rosy na stopach, kiedy wymykali się rankiem z drewnianej chatki w górach, by ujrzeć wschód słońca. 

- Draco, pamiętasz swoje pierwsze wspomnienie? - Cichy głos poniósł się po pustym pomieszczeniu, wyrywając mężczyznę z głębokiego zamyślenia. Blondyn drgnął, zaskoczony.

- Moje pierwsze wspomnienie? - powtórzył po brunetce, z której teraz nie spuszczał wzroku. Tylko on wiedział, jak ciężko było patrzeć na jej bladą, zmęczoną twarz. Skupiając się więc na głębokich, czekoladowych, tak pięknych i ukochanych przez niego oczach, potarł w zamyśleniu brodę. - Pierwsze wspomnienie… To było chyba wtedy, gdy miałem pięć lat i mój ojciec podarował mi pierwszą dziecięcą miotłę, choć kto wie, może ktoś mi to po prostu opowiedział i tak sobie właśnie umyśliłem? - odpowiedział z pewnym powątpiewaniem. Mężczyzna pochylił się nieco i oparł wygodniej łokcie na rozstawionych szeroko kolanach, by potem spleść ze sobą palce u dłoni. - A twoje?

Hermiona przymknęła na chwilę powieki, a Draco pomyślał, że najpewniej próbuje sobie przypomnieć swoje pierwsze wspomnienie. Obserwował, jak przełyka ślinę, jak kącik jej słodkich ust unosi się leciutko, gdy najwyraźniej odnalazła je w siatce błysków, jak policzek lekko zadrgał. Wreszcie uśmiechnęła się nieco szerzej, na powrót otworzyła oczy i spojrzała prosto na Draco - tak, jak jeszcze nigdy tego nie zrobiła.

On przynajmniej odniósł takie wrażenie…

Stąpał niepewnie, jakby odruchowo chciał sprawić, żeby nikt go nie usłyszał. Jakby starał się, by nikomu nie przeszkadzać, choć potencjalni sąsiedzi tkwili w swoich mieszkaniach za grubymi ścianami. Ktoś kiedyś powiedział mu, że przezorny ubezpieczony, czy coś w ten deseń. Nie zdziwiłby się jednak wcale, gdyby okazało się, że to Ona rzuciła w niego tymi słowami, gdy wyciągała jego tyłek z kolejnych kłopotów, w jakie zwykł się pakować. Robiła to za każdym razem. Gdyby miał się przyznać, jemu samemu już dawno znudziłoby się ratowanie swojej własnej skóry, a co dopiero komuś, kto nie musiał tego robić! 

Draco Malfoy ułożył wygodniej trzymaną przez siebie grubą teczkę, a potem poprawił kołnierzyk czarnej koszuli. Na swój sposób robiło się to już nudne - odwiedzanie Granger po pracy, zostawianie jej odpowiednich dokumentów, żeby pociągnęła za odpowiednie sznurki, mówienie tych samych słów… przynajmniej dla postronnego obserwatora, którego nigdy nie zauważył. Dla niego każda taka sama sprawa była zawsze świeża - zawsze czuł wstyd, zawsze czuł upokorzenie, zawsze wiedział, że ona znów miała rację, kiedy mówiła stanowcze “nie”. Malfoyowie byli jednak uparci. I głupi - on był tego chyba chodzącym dowodem.

Blondyn zapukał trzykrotnie do drzwi, a odgłos ten podniósł się po długim korytarzu. Eleganckie wnętrza apartamentowca, w którym mieszkała kobieta, mogłyby i najpewniej zrobiłyby spore wrażenie na każdym, ale on, Draco Malfoy, zdążył się już do nich przyzwyczaić. 

Pierwsze wspomnieniaWhere stories live. Discover now