rozdział w którym Ranpo pociesza Poego po przegranym pojedynku

912 52 8
                                    

- Mordercą nie była Portowa Mafia, nie miałaby w tym tak mocnych interesów żeby robić zamach na tak ważną osobę jak członek rządu. Pozornie uzasadnione zarzuty w stosunku do szeregowego posła z ramienia tej samej partii, który według monitoringu był na miejscu zbrodni stają się bezpodstawne gdy weźmie się pod uwagę jeden, bardzo istotny fakt. Oczy Boga. Bardzo dokładny i bardzo niebezpieczny w nieodpowiednich rękach system rozpoznawania twarzy. Ktoś celowo chciał się pozbyć się tego człowieka i to z osobistych pobudek. Była to zawiść, bo ofiara dostała się do rządu przez nepotyzm a morderca pracował na to większość swojego życia. Tym mordercą był wiceminister finansów. Zwabił ofiarę pod pretekstem dialogu do swojego biura w siedzibie partii po godzinach gdy był tam tylko niedosłyszący woźny. Zabił strzelając osobiście trzy razy w klatkę piersiową strzelbą wiszącą u niego nad kominkiem. Brał wcześniej udział w rekonstrukcjach dlatego nikt z pracowników nie zwrócił na nią uwagi, nawet jak przyszedł z nią do pracy. Prawdopodobnie dla własnej satysfakcji. Jednak roztrzaskanie żuchwy zlecił szeregowemu posłowi, sam za bardzo się tym brzydził. Podwładny jednak zbytnio się przeraził i zlecił to swojej sekretarce, sekretarka zaś woźnemu z siedziby partii. Tak rozeszła się plotka, że to szeregowy poseł jest mordercą. Wiceminister finansów to wykorzystał i zlecił podmienienie swojej twarzy w Oczach Boga na twarz szeregowego posła. - powiedział Edogawa Ranpo zdejmując swoje okulary zanim Edgar Allan Poe zdążył chociażby otworzyć usta.

W tej chwili buzowała w nim mieszanina podziwu i złości. Podziwu, bo Ranpo był dla niego wzorem do naśladowania i przez to poniekąd nauczycielem w sztuce detektywistycznej. Złości, bo to Poe miał rozwiązać sprawę tego morderstwa. Kupił nawet tablice korkowe, pinezki i kolorowe sznurki. Wszystko na nic, bo jego rywal rozwiązał ją pierwszy, nie wkładając w to nawet wysiłku. Na myśl o tym, jakie czekają go za to koszty schował twarz w dłoniach przez co siedzący na jego głowie Karl zachwiał się i wbił pazurki we włosy swojego właściciela. To jednak nie uchroniło go przed upadkiem na wykładzinę, którą był wyłożony gabinet komisarza policji w Tokio.

Sam komisarz wpatrywał się w nich ze zdziwieniem. Nie spodziewał się że poleceni mu przez jokohamską policję, podobno najlepsi detektywi w kraju, będą wyglądać i zachowywać się w taki sposób. Jeden z nich rozwiązał w kilka minut sprawę, nad którą jego oddział głowił się pół roku. Drugi przyniósł do jego gabinetu szopa, który wyjada mu cukierki z kieszeni płaszcza wiszącego na krześle. Chcąc zatuszować swoje zakłopotanie westchnął i powiedział:
- Bardzo dziękujemy za pana pomoc. Mój oddział musi to sprawdzić zanim postawione zostaną zarzuty. Wie pan, to poważne oskarżenia wobec wpływowej osoby.
- Róbcie z tym co chcecie. To była nawet ciekawa sprawa jak na zwyczajne morderstwo, częściej się do mnie zwracajcie. - powiedział Ranpo. Komisarz zdziwił się lekkim tonem jakim to powiedział. Wydawało się nawet, że sprawy kryminalne traktuje jak sport lub nawet rozrywkę. Dla komisarza było to nieczułe wobec ofiar ale nie powinien się to mieszać skoro Ranpo prawdopodobnie rozwiązał tą sprawę. Siląc się na miły ton rzekł:
- Dziękujemy panu za współpracę w razie czego ponownie się odezwiemy. - wyciągnął dłoń żeby uścisnąć nią rękę Ranpo ale ten widocznie nie był zainteresowany, bo już kierował się do wyjścia.

Na jego miejscu stał podenerwowany Poe ponownie z Karlem na głowie, którego w międzyczasie udało mu się złapać. Na jego twarzy malowała się satysfakcja. To on odbierze zasługi od samego komisarza tokijskiej policji, nawet jeśli nie rozwiązał pierwszy tej sprawy.
- Przepraszam za kolegę. On zawsze taki jest już się do tego przyzwyczaiłem ale dla nowych osób jest on trochę... specyficzny. - uścisnął rękę komisarza czując przypływ ekstazy - W każdym razie proszę się do nas zwracać w każdej sprawie, postaramy się pomóc. - dokończył, ukłonił się i pobiegł za Ranpo pozostawiając zdziwionego komisarza wśród porozrzucanych papierków po cukierkach i śladach po pazurach Karla który, bardzo niechętnie zostawił jeszcze nie zjedzone cukierki.

- Zadziwiasz mnie - powiedział Poe do Ranpo gdy zjeżdżali windą do wyjścia głównego z komisariatu policji - Ja byłem dopiero na motywach zabójcy a ty już rozwiązałeś całą sprawę. Jesteś niesamowity a ja w porównaniu do ciebie głupi.
- Oh nie zamartwiaj się - Ranpo wyciągnął rękę żeby pogłaskać Poego po głowie zgarniając z niej Karla - To i tak bardzo dużo. Jestem z ciebie dumny. - powiedział odgarniając jego grzywkę żeby spojrzeć mu w oczy.
- Naprawdę? - ucieszył się Poe. Usłyszał to pierwszy raz od trzech lat więc te słowa dużo dla niego znaczyły. Był pewien, że następnym razem przyłoży się bardziej do sprawy i rozwiąże ją pierwszy. Chciałby kiedyś usłyszeć od Ranpo pochwałę wynikającą z podziwu a nie - jego zdaniem - z pilotowania. Czuł się wtedy gorszy, nawet upokorzony. Te myśli przysłaniały mu radość z pochwały.

Ranpo najwyraźniej odgadł o czym myśli jego rywal, bo powiedział:
- Hej klusko, nie mówiłem nigdzie, że jesteś głupszy. I obiecuję, że nigdy tego nie powiem. Jesteś dla mnie ważny i chcę żebyś o tym wiedział. Poza tym, pamiętasz jak wygrałeś ze mną jedną sprawę, tą dotyczącą zaginięć podczas festynu trzy lata temu?
Jak mógł nie pamiętać? To jedyny raz kiedy czuł się naprawdę ważny dla Ranpo. Chciał, żeby to się powtórzyło a teraz była ku temu dobra okazja.
- Przyłóż się lepiej i przy następnej sprawie na pewno ci się uda - powiedział Ranpo wesołym tonem i wyszedł z windy, która właśnie zatrzymała się na parterze.

Rozczulony tymi słowami Poe dogonił z Karlem swojego rywala i mocno go przytulił podnosząc nieznacznie do góry. Wśród osób znajdujących się w holu rozległo się głośne "awwww". Zakłopotany tym Poe wtulił twarz w policzek żeby ukryć przed nimi swoje rumieńce i szepnął:
- Jesteś naprawdę wspaniały.
- Wiem. - odpowiedział całując go delikatnie w policzek - Ty też.

Te słowa - choć proste - bardzo dużo znaczyły dla Poego, który urzeczony ich melodią powtarzał je w głowie. Też jest naprawdę wspaniały dla Ranpo. Chyba dobrze, że takie słowa słyszy tak rzadko. To dlatego uczucie, które teraz w nim wzbiera jest tak wyjątkowe.

From Rivals To Lovers || One Shoty z RanpoeHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin