1

311 23 17
                                    

Perspektywa Naruto

Właśnie szedłem za jedną z opiekunek sierocińca.Miałem ubraną na sobie szarą koszulkę z krótkim rękawem oraz czarne dresy.Przez co było mi bardzo zimno jednak nie przejmowałem się tym będąc podekscytowanym.Yumi bo tak ma na imię powiedziała mi że idziemy do mojej nowej rodziny.Podobno specjalnie po mnie przyjdzie z innej wioski.W końcu zatrzymaliśmy się na ścieżce a w pobliżu niczego nie było.Nawet małego drzewka lub krzaczka co by wskazywało że jesteśmy na jakiejś dużej polanie.Chciałem się zapytać młodej kobiety która mnie tu przyprowadziła za ile tutaj będzie moja nowa rodzina.Jednak nigdzie jej już nie było tak jakby się rozpłynęła.Czekałem stojąc z dobre pół godziny a w między czasie znów zaczął padać śnieg.Moja skóra od zimna się zaczerwieniła.Skuliłem się a do oczu napłynęły mi łzy.Może jeszcze przyjdą~ pomyślałem chcąc być optymistycznym.Gdy minęła około godzina postanowiłem spróbować samemu wrócić do konohy.Trzęsącymi nogami powoli stawiałem nie pewne kroki po oblodzonej ścieżce która była teraz przykryta warstwą śniegu.Szedłem tak już sam nie wiem ile, w końcu mój organizm odmówił współpracy i bezradnie usiadłem na ziemi.Powoli zacząłem godzić się z myślą że za niedługo tutaj umrę całkiem samotnie.Tylko i wyłącznie przez swoją naiwność.Kto by mnie chciał w domu? na to chyba nie ma odpowiedzi,skoro cała wioska mnie nienawidzi to pewnie reszta świata też.Patrzyłem bez celu na płatki śniegu które przekładał nie przyjemny wiatr.Usłyszałem jak ktoś zaczyna biec w moją stronę,nie mając siły nawet na jakąkolwiek obronę dalej siedziałem w bezruchu.Zastanawiając się przy tym jak mógłbym się tu ogrzać chociaż troszkę.

Perspektywa kakashiego
Szedłem powoli w stronę wioski,byłem zmęczony po długiej misji.A jedyne o czym teraz myślałem to gorąca kąpiel z icha icha paradise.W oddali zauważyłem małą oraz skuloną sylwetkę.Zacząłem biec w stronę jak się okazało małego chłopca.Jego skóra była zaczerwieniona więc od razu wziąłem go pod swój słóżbowy płaszcz.Zbierając trochę chakry teleportowałem się z nim do budynku hokage-sama.Zapukałem do drzwi a po usłyszeniu cichego "proszę" wszedłem do biura wraz z wyziębionym chłopcem.Skłoniłem się po czym zdałem raport z misji oraz tego jak spotkałem blondyna.Trzeci kazał mi się nim zająć dopoki nie znajdzie mu jakiegoś domu.Poszedłem z maluchem do swojego mieszkania.Zrobiłem mu ciepłego kakao wraz z bułką z serem i okryłem kocem.Poszedłem do łazienki gdzie zacząłem przygotowywać gorącą kąpiel dla lazurowookiego.Na pewno był wychłodzony oraz zmęczony.Gdy wróciłem do salonu mały spał już na kanapie opatulony szczelnie kocem.Za to pusty talerz z kubkiem leżał w zlewie.Lekko uśmiechnąłem się pod maską i ostrożnie wziąłem
śpiącego na ręce.Przeniosłem go do swojej sypialni po czym położyłem na łóżku.Przykryłem blondynka dodatkowo kołdrą a zaraz po tym poszedłem się umyć.Już czysty przebrałem się w pierwsze lepsze dresy i położyłem obok dziecka.Zmęczony zasnąłem praktycznie od razu.

----------------

Tak łatwo się mnie nie pozbędziecie

zimowe popołudnie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz