Cisza przed burzą

31 3 0
                                    

One shot oparty na historii "Nawet Wilk ma szansę na szczęście" i  "Zmieszana krew"


1941 rok

Eleonore Flint miała w życiu dwie zasady, po pierwsze: żadnych uczuć, bo to one czynią cię słabym, po drugie: czysta krew na zawsze. Jej rodzice w pełni wyznawali zasadę toujours pur. Była ona nawet wyhaftowana na rodzinnym gobelinie, który miała odziedziczyć starsza z sióstr - Walburga. Jak żalił się jej ojciec, jedyne dzieci, które miał, nie mogły mu zapewnić ciągłości jego linii rodowej, co codziennie wypominał żonie. Cieszył się jednak, a może lepiej powiedzieć nie niepokoił, że jego córki wyznawały te same poglądy, co on. Obie były przykładnymi Ślizgonkami, tępiącymi szlamy za wałęsanie się w murach Hogwartu.

W tym czasie Eleonore siedziała pod drzewem na błoniach Hogwartu nieopodal jeziora i czytała książkę. Miałaby spokój, gdyby ktoś nagle nie wyrwał jej książki z ręki. Dziewczyna parsknęła śmiechem.

- Orion! Nie skończyłam czytać! Oddaj mi to!!! -wstała i próbowała dosięgnąć książki, którą chłopak trzymał w powietrzu z chytrym uśmiechem.

- Oddam ci za buziaka - wskazał na swój policzek. Eleonore przewróciła oczami i jednym ruchem przywołała do siebie książkę i ominęła go, pozostawiając chłopaka oniemiałego. Szybko ją jednak dogonił. 

- Elea... Zaczekaj! - krzyknął za nią i prędko ją dogonił, po czym przyciągnął do siebie. Eleonore musiała przyznać, chcąc nie chcąc, Orion Black był przystojny i kompletnie zawrócił jej w głowie. Uwielbiała jego czarne włosy do ramion, stalowe tęczówki i jego obezwładniające spojrzenie. Wiedziała też, że sama nie jest mu obojętna i zamierza prosić jej rodziców o jej rękę. Na razie jednak to był plan na przyszłość szesnastolatków.

- No co, Ori haha. Najpierw mi przeszkadzasz, potem czegoś chcesz haha. - uśmiechnęła się szeroko, a on odpowiedział jej tym samym.

- Niedługo się od tego nie uwolnisz, kochana. - musnął jej policzek ustami, na co dziewczyna się zarumieniła. - a chcę zapytać, czy nie widziałaś Abraxasa. Wal mnie zaczepiła, bo sama go szukała. A po drugie dostałem list od ojca. Mamy przyjechać do was na święta. Wtedy zapytam twoich rodziców. - uśmiechnął się i ucałował wierzch jej dłoni.

- Powinni się zgodzić, z tego co wiem to Malfoy'owie też mają do nas dołączyć na święta. Wiesz, Abraxas szaleje za Walburgą i z tego co mi opowiadała, też ma zamiar się oświadczyć. - uśmiechnęła się do siebie. Podobał jej się taki układ. Ona i Orion oraz Walburga i Abraxas. Nie dość, że wszyscy się przyjaźnili, byli czystej krwi to jeszcze znaleźli miłość. Co mogłoby pójść nie tak?

Odpowiedź na to pytanie przyszła podczas świątecznego obiadu w rezydencji Flintów. Wszyscy, którzy zasiedli do stołu właśnie skończyli jeść. Wstał gospodarz przyjęcia, Flavius Flint, stuknął delikatnie łyżeczką o kieliszek szampana. Nastała cisza, a on zaczął przemowę.

- Moi drodzy, serdecznie dziękujemy wam za przybycie. To dla nas wielki zaszczyt gościć was w naszych skromnych progach. Również zaszczytem jest dla nas ogłoszenie kilku spraw. Moje córki już zdążyły dojrzeć do małżeństwa i doskonale znają swoje powinności. - uniósł kielich w kierunku Eleonore i Walburgi. Z ekscytacji Eleonore ścisnęła dłoń siedzącego obok niej Oriona, sam również był szczęśliwy.

- Z ogromną radością pragnę ogłosić, iż Walburga poślubi obecnego tutaj Oriona Blacka, oraz Eleonore jest przeznaczona Abraxasowi Malfoyowi. - rodziny zacząły bić brawo. Eleonore i Orion szybko puścili swoje dłonie. Dziewczynom chciało się płakać. Obie spojrzały na siebie, ale nie śmiały sprzeciwić się woli ojca. Orion wstał, bez poproszenia o głos, czym wzbudził zdziwnienie u wszystkich zebranych.

Cisza przed burząWhere stories live. Discover now