*

264 28 52
                                    

27 września 1999, Burgas, Bułgaria

— Teo, ja cię błagam. Przestań już się zadręczać tą dziewuchą, ojcem, czy czymkolwiek innym, co siedzi ci w tym łbie i nie pozwala się wyluzować — jęknął przeciągle Draco, odwracając się na kanapie w stronę kolegi. Przerzucił nogi przez oparcie w taki sposób, że jego głowa zwisała bezwładnie w dół. — Tak, Lovegood jest głupia, że cię olała. Mówiłem to już tysiąc razy. A ty jesteś jeszcze głupszy, że się tym przejmujesz. To był tylko seks.

— To nie był tylko seks — wycedził przez zęby Teodor, posyłając mu ostrzegawcze spojrzenie.

— Tylko ty tak uważasz, Teo — powiedział Draco twardym tonem. — Przestań się oszukiwać i tworzyć wyobrażenia o czymś, czego nigdy nie było. Jesteś wolny, a przed tobą tyle możliwości ...

— Jesteś taki cwany, bo masz Astorię — mruknął z przekąsem Teodor.

— Ach, Astoria... — westchnął Draco z rozmarzeniem wymalowanym na twarzy. — Nie wytrzymam bez niej do przerwy świątecznej. A do Hogwartu nie wolno mi wejść. Co za psie zasady, że nawet mojej dziewczyny nie wolno mi odwiedzić.

Teodor spojrzał niechętnie na blondyna wylegującego się na przestronnej kanapie.

— Bo już uwierzę, że aż tak bardzo tęsknisz za Astorią, a nie jedynie za zaklepywaniem nieczynnej klasy na szybki numerek.

— Albo schowka na miotły. Ja zdecydowanie wolę schowki na miotły — odparł Draco, na co Teodor przewrócił oczami. — Salazarze, Nott. Przyjechaliśmy tu na upragnione wakacje i nie to sobie wyobrażałem, gdy ci to zaproponowałem. Siedzisz smętny jak mój fiut, zamiast w końcu coś wyrwać i zapomnieć o Pomylunie. Obiecuję, nie będę komentował, nawet jeśli twoja wybranka będzie brzydsza od Millicenty Bulstrode.

— Nie musiałem wiedzieć, że twój fiut jest smętny. I nie mam zamiaru kogokolwiek tu sprowadzać.

— Merlinie... Będąc smutną parówą niczego nie wyrwiesz, kmiocie — parsknął Draco, rzucając w Teodora poduszką. — Chociaż spróbuj się dobrze bawić. Jest wiele kwiatków do zerwania na tym padole. Zobaczysz, zaliczysz i Lovegood ci przejdzie.

— I mówi to Draco Lucjusz Malfoy do nie tak dawna twierdzący, że seks to po ślubie, największy konserwatysta, jakiego znał dom Salazara Slytherina — roześmiał się Teodor. — Seks nie jest rozwiązaniem wszystkich problemów tego świata. Sam to powtarzałeś jak mantrę.

— Bo byłem młody i głupi.

— Niewiele się zmieniło. Nadal jesteś młody i głupi. Teraz jeszcze w dodatku niewyżyty — parsknął Nott, na co Draco pokazał mu tylko środkowy palec. — Gdzie podział się Draco mówiący o miłości do grobowej deski, czekający na tę jedyną, którą posiądzie w noc poślubną? — dodał teatralnym tonem.

— Astoria jest tą jedyną. Na co mieliśmy czekać? — mruknął Draco niezadowolony. — Na obrączki? To staroświeckie.

— A nie tego uczyła nas mama? — zapytał Teodor. Blondyn posłał mu ostrzegawcze spojrzenie. — Narcyza wie, że nie czekaliście z Astorią do ślubu? Pewnie była niezadowolona, gdy się dowiedziała — odparł przekornie Teo.

— Nawet o tym nie myśl.

— Czyżby nie wiedziała? Jestem w stanie sobie wyobrazić, jak bardzo byłaby rozczarowana, gdyby dowiedziała się, że jej jedyny syn miał za nic jej nauki. Cóż, zapewne złamałoby to jej gołębie serce. Gdyby tylko ktoś... szepnął jej słówko.

— Jeśli piśniesz matce cokolwiek na ten temat, osobiście urwę ci jaja. Pieprzysz, jakbyś sam był święty — syknął blondyn, siadając na kanapie.

Bułgarskie SłońceOnde histórias criam vida. Descubra agora