Wstęp

19 0 0
                                    

»»——⍟——««

Nie lubię takich dni jak te. Mam ochotę przywalić w ścianę i rzucić wszystko, na czym bazuje się mój nędzny żywot. Było ze mną od czasu do czasu źle, ale skąd to zwątpienie, takie że byłbym wstanie wskoczyć pod pierwsze lepsze auto? Nie mam zielonego pojęcia, ale właśnie dlatego siedziałem cały ten dzień w domu.

Czego mi brakowało? Przecież miałem pewnego rodzaju sławę, duże grono ludzi, którzy doceniali to co robię, chociaż nigdy jeszcze nie wiedzieli kim jestem naprawdę, tak poza tym całym internetowym światem. Miałem kochającego przyjaciela, który znosił moje kaprysy i takie dni jak te, a naprawdę często zdarza być mi się upierdliwym. Dlatego właśnie myślę, że Luke jest tym moim jednym elementem, tym jednym klockiem, który się zawsze gubi podczas układania Lego. Ja go właśnie znalazłem i nie chcę za żadne skarby pozwolić mu odejść.

Oraz mimo tego, że rudzielec tego chce, ja nie pozwalam sobie pomóc.
Dlaczego?
O ironio, nie mam pojęcia.

Ale gdyby to jeszcze ode mnie jakoś zależało, to spoko, naprawdę chciałbym dać sobie pomóc, natomiast coś jest takiego, co zwyczajnie nie pozwala. Czasem jednak pomoc jest potrzebna, jednakże wtedy mój obiekt westchnień musi użyć wobec mnie trochę siły, co nie jest dla mnie problemem, w końcu dawanie sobie po mordzie to nasze ulubione zajęcie.

Wpisując właśnie takie bzdury do grubego, lekko podniszczonego i sklejonego w wielu miejscach warstwami taśmy zeszytu, wstałem, by otworzyć drzwi od mojego własnego mieszkania.

Krzyknąłem cicho kiedy potknąłem się o kolejne pudełko po pizzy. Zgłodniałem, miałem nadzieję, że mój bestie przyniósł mi jedzonko, dlatego wywracając się kolejny raz, chwyciłem za klamkę, która pozwoliła mi z impetem otworzyć drzwi.

Skutek był taki, że wywaliłem z główki osobie, która stała przed moimi drzwiami. Nieszczególnie się tym przejąłem, w końcu przede mną zaraz miał się pokazać wysoki rudy piegowaty chłopak, a ja miałem rzucić się na niego i zabrać to co mi przyniósł.

-Luke! -otworzyłem oczy i ku mojemu zdziwieniu-Oh, to nie Luke -mruknąłem zawiedziony, widząc chłopaka gdzieś nieco wyższego ode mnie.

Uśmiechnął się lekko pokazując lekką przerwę pomiędzy jedynkami. Zielone znajome oczy spojrzały na mnie z lekkim politowaniem. Jednak mimo uśmiechu nie wyglądał na zadowolonego.

-Wybacz, to nie Luke. Mam w plecaku jakieś żarcie, ale nie jest to nic ciepłego ani nic w tym stylu. Ale tu... -zrobił krótką przerwę, zerkając w moje niebieskie oczy, znowu wracając na to co widział za mną- burdel.

-Co prawda to prawda. Uh, wejdź może jeśli masz odwagę -zaśmiałem się cicho, drapiąc się po bladym policzku.

Młodszy chłopak bez problemu wszedł do środka, odruchowo podnosząc rzeczy z ziemi i poszedł do kuchni. Ruszyłem za nim, w końcu to mój gość i nie mogę go tak zostawić. Plus to brat Luke'a, jakiś szacunek mu się należy. No i bardzo go lubię. Bardzo bardzo.

-Co się stało, że akurat ty? -oparłem się biodrem o stół, krzyżując ręce na piersi. Obserwowałem bruneta który właśnie pakował śmieci do dużego worka- Myślałem, że to rola Luke'a, aby mi pomagał. -zauważyłem

-To prawda, ale mnie poprosił, boo...

-Bo? -uniosłem brew troszeczkę się denerwując -O co chodzi?

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 13, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Chcę abyś przeze mnie zapłakał.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz