Przeszczep allogeniczny

367 38 19
                                    

Szczerze mówiąc, sam nie był pewien tego, co się wydarzyło. Ostatnią rzeczą tkwiącą mu w pamięci był szpital, z którego wychodził, miętoląc między palcami kartkę z wynikami badań. Kłębiące się na niebie czarne chmury zapowiadały nadciągający deszcz, a delikatny, chłodny wiatr jedynie upewniał go w przekonaniu, że zmoknie jak pies, w drodze do swojego mieszkania. Ze zdenerwowaniem stawiał szybkie i twarde kroki, praktycznie zgniatając wydruk w dłoni.

– Nic panu nie dolega – odparł spokojnie lekarz, zapisując coś w niewielkim notatniku.

Chłopak wziął głęboki wdech, by uspokoić skołatane nerwy i nie wybuchnąć krzykiem.

– Coś jest nie tak, Panie doktorze. Mam zbyt wysokie ciśnienie i w dodatku te zawroty głowy...

Starszy mężczyzna ściągnął okulary i przetarł obolały przez zbyt małe oprawki nos, przymykając oczy. Odłożył szkła na otwarty notes, zaraz odnajdując nieco zamazany kontakt wzrokowy ze swoim pacjentem.

– Jisung, po co tutaj przychodzisz? Powiedz mi, dlaczego ciągle wmawiasz sobie, próbujesz wmówić mnie, że jesteś chory?

Wiedział, że coś mu dolega, czuł te bóle, gdy wchodził po schodach na piętro. Kłucie w boku, suchość w gardle – to wyglądało jak pierwsze objawy poważnego schorzenia, którego nie chciał bagatelizować.

Milczał, wlepiając zagubiony wzrok w tykający nad biurkiem zegar. Mężczyzna podparł brodę na dłoniach, uważnie przyglądając się młodemu chłopakowi. Jednak gdy nie otrzymał odpowiedzi z jego strony, wyprostował się w fotelu, założył z powrotem szkła i zapisał kilka znaków na jednorazowej karteczce, którą wyrwał i podsunął pod nos znajomemu pacjentowi.

– To jedyne co mogę dla ciebie zrobić.

Zatrzymał się na samym środku szpitalnego parkingu, zgniatając wyniki badań wraz z karteczką od lekarza w kulkę, której miejsce znalazło się w pobliskim koszu na śmieci. Nie potrzebował żadnej pomocy psychologa ani innego psychiatryka. Dlaczego ten lekarz tak obojętnie podchodził do jego objawów? Pragnął jego śmierci? Tylko po co? Przecież był niskim, biednym studentem o słabej odporności i niestwierdzonej nerwicy, nie miał nic co mógłby po sobie pozostawić. Ilekroć przychodził na badania kończył u swojego lekarza, wysłuchując litanii o pójście do specjalisty.

– Potrzebuję kardiologa, nie psychologa.

W tym momencie wspomnienia się urywały, mózg przestał zapamiętywać sceny, zapachy i dźwięki, pozostawiając jedynie silny ból głowy, jakby karał Jisunga za jego zachowanie. Pamięć powracała wraz z przebudzeniem, jednakże w żaden sposób Han nie potrafił odrzucić od siebie nieprzyjemnego uczucia utraty krótkiego fragmentu ze swojego życia. Porównywał ten stan do przespania całego dnia, gdy człowiek podnosząc się z łóżka żałuje zaprzepaszczenia minionego czasu.

Oczy piekły go od łez bólu, które musiał z siebie mimowolnie wypuścić po zaśnięciu. Piasek pod powiekami dodatkowo potęgował dyskomfort, zmuszając zaspanego chłopaka do przetarcia oczu. I chętnie zrobiłby to, pozbywając się przysłowiowych śpiochów sklejających powieki, gdyby nie opór, który napotkał podnosząc dłonie do góry. Zdezorientowany spróbował ponownie poruszyć ręką, również i tym razem bez efektów. Malutka żaróweczka zapaliła mu się w głowie, rozjaśniając coraz bardziej spanikowany umysł. Za jednym zamachem rozbudziły się wszystkie zmysły, wstrząsając szamoczącym się chłopakiem. Do nosa wpadł ostry zapach środków chemicznych, mieszając się z cytrusowym zapachem odświeżacza oraz mocnych perfum. Pomieszczenie, w którym obudził się Jisung do bólu przypominało salę zabiegową, w której znalazł się kilka miesięcy temu na zabiegu pobierania krwi do badań. Jednakże dwa łóżka szpitalne kompletnie nie pasowały do tego obrazka, gdzie zazwyczaj znajdował się fotel oraz jedna kozetka.

Mielofibroza || minsungWhere stories live. Discover now