Prolog.

953 46 3
                                    

Podróż minęła niemal bez przeszkód. Była długa i męcząca, ponieważ trwała ponad dwadzieścia pięć godzin plus postoje ale przebiegła bez niepotrzebnych komplikacji. Z uwagi na to jak długą drogę miałam do przebycia musiałam zatrzymać się w motelu na noc. Czego teraz żałuję bo do tej pory czuję nieprzyjemny ból w plecach w miejscu w którym wbiła mi się sprężyna łóżka.

Gdy mijałam znak informujący o wjeździe do Beacon Hills, miałam mieszane uczucia. Nie wiedziałam jak moja rodzina odbierze mój powrót. W końcu niemal nie odzywałam się do nich przez ostatni rok.

Wyłączyłam radio, wjeżdżając na podjazd domu którego nie sądziłam się tak szybko ponownie ujrzeć. Wzięłam głęboki oddech, modląc się aby tata i brat dobrze to przyjęli.

Wysiadłam z samochodu, zostawiając w środku walizkę i torbę z rzeczami, na wypadek gdyby coś poszło nie tak, i podeszłam do drzwi mojego rodzinnego domu. Uniosłam pięść do drzwi by zapukać a moja ręka zawisła w powietrzu.

Wzięłam głęboki oddech i już miałam zapukać gdy drzwi się otworzyły. W progu stanął znany mi szczupły chłopak o bladej skórze i brązowych włosach. Był o wyższy niż go zapamiętałam ale co się dziwić? Minęło sporo czasu od naszego ostatniego spotkania.

Staliśmy tak, wpatrując się w siebie nawzajem z niepokojem i szczęściem wypełniającym nas oboje.

- Cześć. - odezwałam się niezręcznie, wpatrując się w znajome miodowo-brązowe oczy. Stiles rozdziawił usta i zaczął wykonywać dziwne gęsty rękami co jest dla niego typowe. Od zawsze był bardzo energicznym dzieckiem.

- C- ja- huh- cholera! - podbiegł do mnie, obejmując swoimi ramionami moją szyję. - O mój boże! O mój boże, o mój boże, o mój boże! - krzyczał nie przestając mnie tulić. Zachwiałam się, by po chwili odzyskać równowagę. Nie spodziewałam się tego. Objęłam go w pasie ramionami, opierając mu głowę na ramieniu, jego zmierzwione włosy łaskotały mnie w policzek. Wypuściłam cichy oddech ulgi, wdzięczna że Stiles nie jest zły.

- Cześc, mały człowieku. - zaśmiałam się, ściskając go mocniej.

- Puszczę cię teraz, ale tylko po to by znaleźć tatę. - jak powiedział tak zrobił. Wciągnął mnie do środka, zamknął drzwi, stanął przy schodach i krzyknął do taty: - Tato! Chodź tutaj! Tylko ostrożnie!

Noah zszedł po schodach, narzekając że Stiles zbyt się o niego martwi. Zatrzymał się na dole schodów, patrząc na mnie z lekko otwartymi ustami, oniemiały.

- Hej, tato. Dawno się nie widzieliśmy. Jak się masz? - uśmiechnęłam się nieco niezręcznie, machając ręką. Tata wymamrotał coś niezrozumiałego, po czym mocno mnie przytulił i pocałował w czoło, kołysząc mną.

- Nie mogę uwierzyć, że tu jesteś.

- Ja też. - wymamrotałam, zamykając oczy.

Nie byli na mnie źli.

Nie byli źli.

Stiles po chwili wcisnął się między nas, najwyraźniej czując się pominięty, uśmiechając się, w odpowiedzi na spojrzenia które otrzymał. Po dłuższej chwili, w której po prostu staliśmy do siebie przytuleni, w końcu się odsunęliśmy.

- Nie znoszę o to pytać... - zaczął Stiles, choć wyglądał jakby czuł się trochę nieswojo to wiedziałam że wrodzona ciekawość nie pozwoli mu nie zapytać. - Ale co ty tu robisz? Nie było cię w domu od jakichś trzech lat.

- Dwóch. - skinęłam głową, jednocześnie krzywiąc się na przypomnienie. - Ale wróciłam. Z wielu powodów, ale głównie do was. - słysząc to uśmiechnęli się lekko. - Mam stopień naukowy, więc zadzwoniłam do Melissy, a ona pociągnęła za sznurki i tak dalej i teraz tak jakby będę pracować w szpitalu w Beacon Hills. - dokończyłam, patrząc jak usta mojego brata się rozchylają ze zdumienia, po czym zaczyna podskakiwać.

- Będziesz pielęgniarką!

- Cóż, na razie na okres próbny, ale technicznie rzecz biorąc to tak.

- To to samo! - krzyknął ponownie podekscytowany Stiles. - Będziesz pracować z Melissą!

- Jestem z ciebie dumny. - powiedział tata.

Uśmiechnęłam się nerwowo, wiedząc jakie będzie następne pytanie, zwłaszcza kiedy na twarz Stiles'a wstąpił grymas gdy przestał skakać.

- Dlaczego nam nie powiedziałaś? - zapytał głośno.

- Po prostu nie chciałam, żebyście byli na mnie źli, bo nie byłam w domu od lat i zerwałam z wami kontakt i... - próbowałam się wytłumaczyć, lecz Stiles przerwał mi, krzyżując ramiona jak dziecko.

- Wszystko w porządku, o ile możemy nie spać dziś w nocy, oglądając Gwiezdne Wojny.

- Niech ci będzie. - westchnęłam. Tata zaśmiał się z nas, kręcąc głową z rozbawieniem.

- Weź swoje torby, możesz spać w swoim pokoju.

- Ale nie dziś! Gwiezdne Wojny są pierwsze! - krzyknął Stiles. Skinęłam głową i ruszyłam do drzwi.

☽ ☼ ☾

Cześć wszystkim! To jedno z moich pierwszych opowiadań jakie napisałam. Siedziałam nad nim dość długo bo od grudnia tamtego roku. Przez ten czas cały czas coś zmieniałam, przepisywałam i dopisywałam. Nie mówię że teraz jest idealnie, bo nie jest ale uwierzcie na początku było o wiele gorzej. Długo zastanawiałam się czy wogóle to wstawiać ale oto jest. Bardzo się cieszę że w końcu mogę podzielić się z kimś moją historią. Nie wiem czy to kontynuować więc będę wdzięczna za każdą gwiazdkę i komentarz.

𝐎𝐂𝐄𝐀𝐍 𝐁𝐋𝐔𝐄 𝐄𝐘𝐄𝐒 | 𝖽𝖾𝗋𝖾𝗄 𝗁𝖺𝗅𝖾 (wolno pisane)Where stories live. Discover now