1. Wilczy księżyc.

852 41 10
                                    

Było późne popołudnie gdy wychodziłam ze szpitala. Od rana pracowałam na zmianie, pomagając Melissie w najróżniejszych rzeczach, które teoretycznie, miały być częścią mojej pracy, choć wątpię że przynoszenie jej lunchu było w zakresie moich obowiązków.

Pracę zaczęłam niecały tydzień temu. Od tego czasu zdążyłam ponownie zbliżyć się do Stilesa i taty. Kocham ich obu i nie chcę by były między nami nieporozumienia spowodowane moim wyjazdem i częściowym brakiem kontaktu.

Gdy znalazłam się przy moim samochodzie, wygrzebałam z torebki telefon by napisać do taty o której dziś wróci. Okazało się że powinien być przed kolacją, więc zostało mi tylko sprawdzić gdzie znajduje się mój przygłupi brat.

Ja:
Gdzie jesteś?

Mały Człowiek:
Razem ze Scottem trenujemy przed jutrzejszymi kwalifikacjami. A co?

Ja:
Nic. Po prostu zastanawiam się czy wrócisz na kolacje. Tata też będzie.

Mały Człowiek:
Jak ja za tobą tęskniłem siostrzyczko. Oczywiście, że będę.

Ja:
Za mną? Raczej za moim gotowaniem.

Mały Człowiek:
Wiesz że cię kocham! Za godzinę będę w domu.

Schowałam telefon z powrotem, wsiadając do samochodu i odpalając go po czym ruszyłam w kierunku najbliższego marketu by kupić coś na kolację. Gdy wróciłam do domu taty jeszcze nie było, za to Stiles tak. Początkowo miał mi pomóc w przygotowaniu jedzenia, ale po tym jak prawie spalił makaron, po prostu siedział i opowiadał o tym co się działo gdy mnie nie było.

☽ ☼ ☾

Po kolacji posprzątaliśmy ze stołu a zaraz potem Stiles zniknął na górze, tata wrócił do swoich dokumentów, a ja wróciłam do pokoju by skończyć czytanie książki. Nie dane mi jednak było długo cieszyć się książką gdyż po pół godziny ktoś wbiegł do mojego pokoju.

- Stiles! - krzyknęłam, kiedy mój młodszy brat wpadł do pokoju. Odłożyłam książkę na bok, patrząc na niego ze złością. - Nie widzisz że jestem zajęta?

- Oj dobra! Przysięgam że to z czym do ciebie przychodzę jest o wiele ważniejsze od tego co robisz.

- Niby co jest ważniejsze od mojego kryminału?

Stiles przewrócił oczami z szyderstwem.

- Po co czytać kryminały, kiedy w lesie jest ciało? - zapytał z głupią miną na co popatrzyłam na niego z niezrozumieniem. - Dziesięć minut temu tata wyszedł do pracy. - stwierdził jakby to miało wyjaśnić dlaczego wyparowuje do mojego pokoju i przerywa mi czytanie. Zawsze oczekiwał, że po prostu zrozumiem o co mu chodzi, i choć przez większość czasu tak było, to czasami po prostu nie miałam pojęcia o co mu znowu chodzi.

- No i co z tego? Praca to czynność którą wykonują dorośli.

- To dlaczego nie jesteś w pracy? - zapytał kąśliwie przez co obdarzyłam go morderczym spojrzeniem. - Okej, dobrze wiem że odpoczywasz bo jutro rano musisz być w szpitalu.

- Więc skoro wiesz, że jestem zajęta, kochany braciszku, to dlaczego mi przeszkadzasz?

- Tata właśnie wyszedł. Wezwano wszystkich funkcjonariuszy, nawet policję stanową.

- Czyli prawdopodobnie znaleźli ciało. I co z tego? - uniosłam brwi patrząc na podekscytowanego Stilesa. - Czekaj. - westchnęłam. - Znowu go podsłuchiwałeś?

- Oczywiście, że tak. - odpowiedział patrząc na mnie jakby zadała najgłupsze z możliwych pytań. - A ciało zostało znalezione w lesie, Isabelle! - wykrzyknął z uśmiechem. - Połowę!

𝐎𝐂𝐄𝐀𝐍 𝐁𝐋𝐔𝐄 𝐄𝐘𝐄𝐒 | 𝖽𝖾𝗋𝖾𝗄 𝗁𝖺𝗅𝖾 (wolno pisane)Where stories live. Discover now