9. Alkoholizm.

376 30 15
                                    

Ten rozdział miał prawie 10k słów więc podzieliłam go na dwie części. Niestety nie miałam czasu go sprawdzić bo nie ma mnie w domu ale mam nadzieję że nie ma dużo błędów.

U góry dodałam piosenkę Taylor która jakoś skojarzyła mi się z uczuciami towarzyszącymi Izzy w tym i poprzednim rozdziale.

Miłego czytania 🐺

☽ ☼ ☾

Gdy zeszłam na dół tata już nie spał. Opierał się o blat kuchenny z kubkiem kawy w ręce. Bez słowa podeszłam do kuchenki by wstawić sobie wodę na kawę.

Była dopiero ósma rano więc Stiles jeszcze spał. Wróciliśmy do domu dopiero po trzeciej w nocy, więc zakładam, że mój brat nie podniesie się z łóżka przed czternastą. Odwołali im dziś lekcje bo policja nie skończyła jeszcze przeszukiwania budynku. Od około pół godziny powinnam być w szpitalu, ale godzinę temu dostałam telefon ze szpitala, że najbliższy tydzień mogę zostać w domu. Uparłam się jednak że z moją nogą nie jest aż tak źle i że za trzy dni mogę wrócić do pracy.

Dzisiaj miałam jechać na komisariat by złożyć oficjalne zeznania. Tata zaczyna dziś pracę o dziewiątej, więc pewnie po prostu zabiorę się z nim. Niestety nie mogę jechać swoim samochodem bo dalej stoi u mechanika. Zresztą tak samo jak Roscoe, którą musiała wczoraj odholować policja z parkingu szkolnego.

- Jak się tam znaleźliście? - zapytał gdy szukałam w szafce mojego kubka.

- Scott zapomniał czegoś z szafki. - skłamałam. Wczoraj, zanim odwieźliśmy Scotta do domu, ustaliłam z nimi wspólną wersję wydarzeń. Policja i tak już im nie wierzy. Nie potrzebujemy jeszcze by zaczęli podejrzewać że coś ukrywamy. - Razem ze Stilesem chcieli po to jechać więc zabrałam się z nimi by ich przypilnować.

- Więc jak znaleźli się tam Jackson, Lydia i Allison?

Tata nie odrywał ode mnie spojrzenia. Z całych sił starałam się brzmieć wiarygodnie ale to mój tata. On zawsze wie gdy kłamie.

- Allison powiedziała że dostała wiadomość od Scotta w której każe jej tam przyjechać. - wygrzebałam z szafki mój ulubiony kubek i nasypałam do środka dwie łyżeczki kawy.

- Dlaczego kazał jej to zrobić? - zapytał podejrzliwie.

- To nie on. - powiedziałam także opierając się o blat. - Telefon Scotta jest zepsuty. Dzień wcześniej Scott powiedział coś co mnie wkurzyło więc rzuciłam nim o ścianę i się rozwalił.

Dobrze że nie wie o naszym "treningu" na boisku szkolnym. Znów chciałby mi załatwiać spotkanie z psychologiem. Dlaczego ludzie nie rozumieją że nie mam problemów z gniewem? Po prostu nie mam cierpliwości do głupich ludzi i czasem komuś się przez to obrywa.

- Zepsułaś telefon Scotta? - spojrzał na mnie z niedowierzaniem. Widząc moje skinięcie głową posłał mi naganne spojrzenie.

- Niechcący. - broniłam się. Okej, może nie ja to zrobiłam ale pozwoliłam na to. - Obiecałam że mu go odkupię a w zamian dałam mu chwilowo mój stary.

- Ten rupieć który nie wytrzymuje pół godziny bez ładowarki? - zaśmiał się. Przez chwilę staliśmy w ciszy póki nie postanowił znów się odezwać. - Więc mówisz że ktoś ściągnął ich do szkoły. Myślisz że to był Derek?

- Nie wiem. - wzruszyłam ramionami wbijając wzrok w podłogę. Rozległo się gwizdanie czajnika, sygnalizujące że woda się ugotowała. Wyłączyłam ją i zalałam proszek w szklance. - Mało pamiętam z wczoraj.

𝐎𝐂𝐄𝐀𝐍 𝐁𝐋𝐔𝐄 𝐄𝐘𝐄𝐒 | 𝖽𝖾𝗋𝖾𝗄 𝗁𝖺𝗅𝖾 (wolno pisane)Where stories live. Discover now