Prolog

9 0 0
                                    

- A gdy to się stanie każdy zrozumie istotę... istotę... – spojrzała na panią Adele licząc, że ją uratuje

- Życia. – wystarczyła ta niewielka podpowiedź by cały tekst znów pojawił się w głowie. Gdy tylko podziękowano za występ młoda dziewczyna o długich jasnych włosach z białymi pasemkami zeszła że sceny. Gdy niemal wróciłam na swoje miejsce dojście do niego zablokowała doskonale jej znana wysoka brunetka a wyraz jej twarzy zdradził co ma zamiar powiedzieć

- No, popisałaś się Lia, nie spodziewałam się, że trafi się na tym konkursie ktoś gorszy od ciebie, a tu proszę, poszło ci lepiej niż jednemu przedszkolakowi. –

- Daj mi spokój Emma. Jeśli naprawdę chcesz się wykazać zrób to na scenie. – odklepała podane jej przez panią Adele odpowiedź i poszła jak najdalej od Emmy. Niestety przewidziała ona takie zachowanie i pobiegła za nią

- Musisz wrócić, pani Adele mówiła, że mamy siedzieć w jednym miejscu by się nie zgubić. – jak zawsze ta wredna małpa wygrała - pomyślała Lia. Spojrzała jednak na panią Adele i jej gniew nieco opadł. Wróciła na swoje miejsce udając, że nie słyszy jak Emma daje jej rady co mogłaby na przyszłość poprawić. Lia zastanawiała się czemu los tak bardzo jej nienawidzi, że skazał ją na znoszenie tej jędzy od dzieciństwa. Poza tym występ Emmy był dużo gorszy. Sędziowie nie namyślał się długo. Lia zdobyła drugie miejsce i wręczono jej medal oraz kwiat. Emma uciekła przed tym i pani Adele musiała odebrać jej nagrodę. Było to tylko wyróżnienie. Lia z satysfakcją pomyślała

- Zobaczymy kto komu teraz będzie doradzał.

Wsiadły do powozu i ruszyły do domu Lii. Tam jak zawsze z daleka słychać było hałas. Lia sama się sobie dziwiła, że w takim hałasie byłam się w stanie przygotować na konkursu. Były to głosy rozbrykanych, małych dzieci. Było ich łącznie kilkanaścioro. Nie były to jednak dzieci właścicieli tego domu, to znaczy na pewno nie biologiczne. Różnorodność wyglądu w tym domu była ogromna. Można było znaleźć ciemnowłosych, jasnowłosych, niebieskookich, brązowookich, a nawet ciemnoskórą Ami. Lia była że swojego rodzeństwa najstarsza więc zawsze ją proszono jako pierwszą o pomoc i to jej zawsze zawracano głowę. Jej rodzice byli bardzo wymagający, każde z ich dzieci musiało mieć dobre oceny w nauce oraz znać etykietę. Nie można jednak uznać ich przez to od razu za potwory, bo nie szczędzili pieniędzy i uwagi. Niestety głównie tego pierwszego, bo duże pieniądze nie biorą się znikąd i trzeba na nie ciężko pracować. Mimo to Lia nie mogła narzekać na brak uwagi ze strony rodziny, bo rodzeństwo poświęcało jej wręcz nadmiar dziewczynie. Miała ona znacznie większe zacięcie do nauki niż pozostali w tym domu przez to, że jako mała dziewczynka została przez swoich rodziców porzucona. Więcej nie wiedziała, podobno znaleziono ją, gdy była mała pod drzwiami sierocińca i kazano zabrać. Lia mimo, że nie pamiętała ani tej sytuacji ani swoich rodziców nie chciała znów zostać porzucona, więc spełniała wszystkie oczekiwania rodziców bardziej niż tego wymagali. Potrzebowała też uznania, więc często chwaliła się swoimi dokonaniami co było mylnie odbierane jako pycha. Lia była ponad to roztargniona. Jej przybrana mama powtarzała, że to cecha artystów, a Lie z pewnością można było nazwać artystką. Gdy rodzice zauważyli smykałkę dziewczyny do rysowania i rzeźbienia zapisali ją na malarstwo a dziewczyna wykorzystywała zajęci jak mogła najlepiej. Tak samo było, gdy zauważyli jej problemy psychiczne. Nie było to nic wielkiego, stwierdzono, że to częsty przypadek u sierot, ale powierzono ją opiece psychologa. I tak właśnie Lia poznała panią Adele. Była to ulubiona psycholog każdego ucznia. Zawsze uśmiechnięta i znająca każdy temat kobieta, poza tym miała świetny styl. Pomagała Lii walczyć z jej brakiem otwartości oraz furią. Gdy wróciła do domu nie witając się z nikim pobiegła do pokoju. W drodze przyszedł jej do głowy świetny pomysł na rysunek i chciała go możliwie szybko przelać na papier. Dopiero po skończeniu dzieła zeszła na dół, gdzie otoczył ją tłum dzieciaków

- Hej, Lia przyszła! - zawołała Rayli, wielka fanka Lii

- Co tam masz? - spytało inne dziecko

- Taki tam rysunek. - powiedziała skromnie spuszczając wzrok. Dzieciaki chciały jej go wyrwać, ale podniosła go do góry

- Ogląda się oczami. Jeszcze mi go pobrudzicie. - zganiła ich i rozwinęła swoje dzieło. Dzieciaki wpatrywały się w niego jak zaczarowane. Obrazek przedstawiał magiczną krainę. Były tam wróżki, motyle, jednorożce. Dodatkowo cała była pokryta brokatowym deszczem

- To jest super! - wołały dziewczynki. Chłopcy też byli zachwyceni. Mama weszła do salonu i kazała dzieciom iść się bawić, a Lie poprosiła o pomoc w kuchni. Zachęcona reakcją dzieci najpierw pokazała jej rysunek

- Bardzo ładny. - skomplementowała, ale zaraz dodała

- Ale ten brokat ... dziewczynie w twoim wieku już to nie przystoi. - Lia przekręciła oczami. Jej mama była bardzo elegancką kobietą. Nie narzucała tego stylu Lii, ani żadnemu ze swoich przybranych dzieci, ale mimowolnie odbierała zainteresowanie Lii baśniowymi klimatami jako dziecinność. Po kolacji dziewczyna powiesiła obrazek na tablicy korkowej i jeszcze chwilę się w niego wpatrywała po czym poszła pomóc mamie w przygotowaniu do snu najmłodszych dzieci. Gdy skończyła była tak wykończona, że od razu poszła spać.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 26 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Dziewczyna niosąca światłoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz