oneshot

1.3K 186 87
                                    

Wicked, króciutki oneshot. Nie jest on jakiś wybitny, a wręcz taki luźny i mocno inspirowany dzisiejszą rozmową na dachu :3 Część dialogów jest 1:1. Mimo tego, mam nadzieje że się spodoba

Edited by alemqa <3 mua, najlepsza

Miłego czytania!

~~~~

Gregory jechał spokojnie swoim autem, gdy go coś podkusiło, by sprawdzić swój telefon. Z owej codziennej czynności wyniknęły niecodzienne konsekwencje, które miały na zawsze odmienić jego życie. Zaczęło się to od nieodebranego połączenia od niejakiego Erwina Knuckles'a.

- O... Kukel do mnie dzwonił - Montanha mruknął do samego siebie, widząc wyświetlający się na czerwono kontakt. Nacisnął słuchawkę przy imieniu "Kuśkel", zastanawiając się, co tym razem będzie od niego chciał. Złotooki odebrał niemal od razu. - Halo? Dzwoniłeś do mnie...

- Cześć... Słuchaj Grzesiek, ja... mam propozycję. - Głos szarowłosego jawnie zdradzał, że czuje się lekko niezręcznie. - Mam taki zajebisty masterplan, człowieku...

- Masterplan?

- Po kasę! - zaznaczył młodszy. - Musimy się... Heh, wiesz, powiem ci na spotkaniu. Dawaj teraz ekspresowo na dach, nawet nie będziesz musiał na mnie czekać - dodał i rozłączył się, jak zwykle nie czekając na odpowiedź rozmówcy. Gregory westchnął ciężko i zawrócił pojazd, by udać się na ich "tajne" miejsce spotkań.

Po zaledwie minucie, był na miejscu. Policjant nieco obawiał się, na jaki pomysł mógł wpaść "pierdolnięty psychopata zajebany". Ostatnimi czasy proponował mu korumpstwo, złapanie i wypuszczenie za informacje, wydanie dość tajnych informacji, czy przyjęcie fałszywej tożsamości. Wzdychając, Montanha pokręcił niezadowolony głową. Jak tak dalej pójdzie, to zgodzi się na coś, czego naprawdę pożałuje... Druga możliwość, równie realna, była taka, że całe to spotkanie było jedynie pretekstem, by po raz kolejny w tym tygodniu zepchnąć go z tamtego przeklętego parapetu. Na samą myśl Gregory'ego zaczynały boleć plecy. Jednak, ciekawość i słabość do "siwulca" zwyciężyły, więc po chwili szatyn wspinał się po drabince na dach.

Po dostaniu się na szczyt i ominięciu zdradliwego fragmentu dachu, czekoladowym oczom ukazał się szarowłosy, odziany w długi, czerwony płaszcz. Erwin uśmiechnął się niepewnie, widocznie nadal bijąc się z myślami. W końcu, podjął ostateczną decyzję i ze zdeterminowanym wzrokiem spojrzał na funkcjonariusza.

- Ale stylówa! Co jest?! - Knuckles szczerze zdziwił się, widząc Montanhę w czymś, co nie było mundurem policyjnym.

- Na luźny piątek tak się ubrałem. - Gregory uśmiechnął się dumnie, poprawiając kołnierzyk skórzanej kurtki. Lubił być komplementowany.

- A zdejmiesz bodycama? - poprosił go Erwin, z nieco psotnym wyrazem twarzy.

- Nie jestem na służbie - uspokoił go szatyn.

- Dobra - złotooki kiwnął głową. - Posłuchaj, jest biznes, kurwa, taki pojebany... Ale to tylko czysto biznesowo! Żeby nie było, czysto biznesowo! - Zapewniał go. Gregory zmarszczył brwi, nie rozumiejąc do czego zmierza młodszy.

- Czysto biznesowo... Tylko biznes, okej, okej.... - policjant mruknął cicho, powtarzając słowa towarzysza. - Dobra, ale o co chodzi?

- Jestem księdzem, nie? Można zapomnieć, ale nim jestem, prawda?

- No pastorem bardziej, niż księdzem - poprawił go wyższy.

- No ale-- Aha? To nagle pastorze, a nie księdzu, tak? Zmieniłeś się, w lipcu mówiłeś inaczej - prychnął szarowłosy.

Czysto Biznesowo (Morwin Oneshot)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz