16. Koniec?

357 30 42
                                    

Okej, tym razem przyrzekam że to naprawdę ostatni 😂 Przepraszam że jest tak cholernie długi ale było kilka rzeczy które chciałam jeszcze powiedzieć zanim zaczniemy s2 i najpierw siedziałam przed pustym plikiem a nagle ma on 12k słów 🤷 Strasznie mi się nie podoba to jak wyszedł ale cóż... Spróbuję to poprawić kiedy indziej.

☽ ☼ ☾

- Teraz ja jestem Alfą.

Nie ruszyłam się z miejsca. Nawet nie drgnęłam. Po prostu stałam tak i się na niego gapiłam. Przed moimi oczami raz za razem przelatywały obrazy ostatnich minut. Krew Petera. Wszędzie. Na ziemi, na drzewach, nawet na moich ubraniach. Jego martwe ciało leżące bezwładnie na trawie. Pusty wzrok Dereka i jego szkarłatne oczy.

Unikał patrzenia na mnie. Odwrócił się do nas plecami nic nie mówiąc. Byłam cholernie zagubiona. Przez ostatnie miesiące moim jedynym celem było odkrycie tożsamości Alfy i powstrzymanie go przed krzywdzeniem ludzi. Teraz gdy w końcu tego dokonaliśmy ja... Kompletnie nie wiedziałam jak mam się zachować. Jak powinnam się czuć po tym czego właśnie byłam świadkiem. W mojej głowie panował mętlik. Nie wiedziałam co powinnam zrobić, co powiedzieć chłopcom, czy w ogóle im coś mówić.

Odpowiedź nadeszła dość szybko. Gdy tylko do mojej głowy zaczęły wdzierać się dźwięki otoczenia coś przykuło moją uwagę. Mianowicie płytki oddech Scotta. Szybko odwróciłam się do niego bojąc się że zmieni się na oczach Argentów. Może nam pomogli ale to dalej nie gwarantowało że nie będą na nas polować. Zwłaszcza jeśli Chris uzna że Scott stanowi zagrożenie dla jego córki.

Powoli położyłam dłoń na jego ramieniu, nie chciałam go wystraszyć. Chłopak uniósł na mnie spanikowany wzrok. Wcale nie wyglądał jakby miał się przemienić. Wyglądał bardziej jakby... Jakby miał dostać ataku paniki.

- Scotty... - Delikatnie złapałam za jego trzęsącą się dłoń. Jego wzrok od razu powędrował w tym kierunku. - Hej, oddychaj. - Mocniej ścisnęłam jego dłoń sprawiając że ponownie wrócił wzrokiem do mojej twarzy. - Wszystko jest okej, tak? Obiecałam że wszystko będzie dobrze i tak jest. Już go nie ma. - Jego serce kołatało szybko. Wyglądał jakby miał zaraz zemdleć. Kontem okiem dojrzałam Stilesa, który zaczął sprawdzać kieszenie swojej bluzy w poszukiwaniu inhalatora na astmę ale niestety nic nie znalazł. - Spróbuj robić to co ja, okej?

Wzięłam głęboki wdech przez usta po czym powoli wypuściłam powietrze. Chłopak skinął głową i zaczął powtarzać po mnie. Wdech i wydech. Wdech, wydech. Powtórzył to kilka razy i chyba zaczęło działać, bo bicie jego serca delikatnie zwolniło.

- Więc... - przerwał by złapać głębszy oddech. - To już koniec?

- Tak. - powiedziałam choć sama do końca nie wierzyłam w swoje słowo. Nie chcąc by to zauważył przyciągnęłam go do uścisku. Chłopak bez słowa się we mnie wtulił. Wyciągnęła dłoń do Stilesa i z lekkim uśmiechem zmusiłam go do dołączenia do nas. - To koniec.

Przytuliłam obu braci ciesząc się że w końcu są bezpieczni. Staliśmy tak przez dłuższą chwilę nie przejmując się otaczającym nas światem. Byli cali, zdrowi i nareszcie bezpieczni. Nic więcej się nie liczyło.

Widziałam jak Argent rozmawia po cichu z Allison. Nie wiedziałam o czym, nawet nie starałam się podsłuchiwać. Jackson nerwowo sprawdzał coś na telefonie co chwilę na nas zerkając.

- Okej, nie mamy zbyt wiele czasu. - stwierdziłam w końcu ich puszczając. Obaj zmarszczyli brwi w podobny sposób nie rozumiejąc o co mi chodzi. - Musicie się stąd zmywać.

𝐎𝐂𝐄𝐀𝐍 𝐁𝐋𝐔𝐄 𝐄𝐘𝐄𝐒 | 𝖽𝖾𝗋𝖾𝗄 𝗁𝖺𝗅𝖾 (wolno pisane)Where stories live. Discover now