•1•

202 11 4
                                    

  Klasa 1D. Wydawało się, że to klasa jak każda inna w South park. No, z wyjątkiem tego, że tylko w tej klasie był pewien młody chłopak, który lubił uprzykrzać innym życie w tej szkole.
  Kenny McComrick. Wysoki chłopak o brązowych błyszczących oczach, szczupłej sylwetce i krótkich, rozczochranych włosach, które możnaby było uznać, że są w złotym kolorze. To ten chłopak właśnie był gnębicielem w klasie a nawet w całej szkole. Głównym celem jego był Butters Skotch, czyli jego kolega z klasy.
  Mówiąc kolega, nie mam na myśli przyjaźni. Wręcz przeciwnie. Kenny nienawidził go z całego serca. Nigdy nie umiał go doprowadzić do płaczu, co go ogromnie irytowało. Za każdym razem, gdy go pobił lub wyśmiewał, on tylko się uśmiechał. Nie tylko go to irytowało, lecz także przerażało. Uśmiech Buttersa potrafił być naprawdę straszny. Był to przyjazny gest z jego strony, ale robił to cały czas. Kenny chciał w końcu zlikwidować jego uśmiech z twarzy. To był jego jedyny cel.
  W South Park nie mieszkało jakoś strasznie dużo osób, więc nowi ludzie to było coś, co rzadko się zdarzało w miasteczku. Przeprowadziła się tam pani Beatrice. Postanowiła ona uczyć klasę, do której chodzi Kenny oraz Butters. Dostała ona jej posadę i postanowiła powitać swoich uczniów jak najszybciej.
   —Dzień dobry, moi kochani. - Przywitała ich ciepło uśmiechając się i poprawiając swoje kasztanowe włosy. - Mam nadzieję, że mnie polubicie i do stosujecie się do zasad, które wprowadzę. - Jej wzrok odszedł całą klasę i zatrzymał się na Kennym, który właśnie zapalał swojego papierosa. - Chłopcze, proszę byś nie palił na mojej lekcji. - Powiedziała dość uprzejmym, lecz stanowczym tonem.
  Kenny siedział w osobnej ławce na końcu w rzędzie pod oknem. Nauczyciele zazwyczaj nie zwracali mu uwagi na rzeczy które robił, więc musiał zmusić nową nauczycielkę by robiła to samo.
  —Będę robił na co mam ochotę. - Prychnął i przewrócił oczami.
  Uwagę pani Beatrice przykuł również młody Butters siedzący sam po drugiej stronie sali.
  —Chłopcze, czemu siedzisz tutaj sam? Chodź, usiądź obok tego blondyna. - Wskazała palcem na krzesło obok Kenny'ego.
  Butters zdziwił się na początku, lecz z uśmiechem zgodził się by się przesiąść. Kenny również był zaskoczony. Wkurzył się na nauczycielkę i na Buttersa. Starał się nic nie mówić. Wyciągnął z siebie tylko : "Nie wierzę, że muszę siedzieć z tym dziwnym dzieciakiem..". Butters znowu się uśmiechał. To był ten jego przerażający, miły uśmiech który dawał każdemu. Jednak był on cieplejszy, gdy podarował go Kenny'emu. Złotowłosemu przeszły lekkie ciarki po plecach. Jednak otrząsnął się i popatrzył złowrogo na Buttersa.
  —Nawet nie próbuj mi przeszkadzać. Najlepiej się nie odzywaj, bo pożałujesz. - Warknął na niego. - Jedno słowo u rozwalę ci tą buźkę.
—Postaram się, ale naprawdę cię lubię. Nie mogę się nie odzywać. - Popatrzył na niego. Kenny wyglądał na wściekłego. Zacisnął pięść i uderzył Buttersa w twarz. Później podniósł jego krzesło a on uderzył głową w parapet. Nauczycielka pisnęła a Kenny patrzył na blondyna ze wściekłością.
  Butters się zaśmiał. Kenny popatrzył na niego jak na wariata. Jego ręka krwawiła, twarz miał w siniakach, a on się śmiał. Inni byli przerażeni tym widokiem. Każdy na jego miejscu właśnie teraz by płakał z bólu. Jednak nie on. Butters ciągle się uśmiechał, po chwili popatrzył Kenny'emu w oczy.
  —Przepraszam, miałem się nie odzywać. - Powiedział smutniejszym tonem. - Postaram się tego więcej nie robić.
—Porąbało cię?! Co jest z tobą nie tak?! - Kenny myślał, że to on zwariował. - Zabieram cię z tąd. - Przerażony chłopak bierze roześmianego Buttersa z podłogi i wynosi go z sali na rękach.
—Z tobą naprawdę jest coś nie tak.. - Kenny poczuł się źle przez chwilę.
  Nie wiedział on oczywiście o tym, że Butters nie poczuł tego, że zrobił mu krzywdę. Byłoby to bowiem dość nienormalne. Osoba, która nie czuje bólu fizycznego? To dopiero dziwna rzecz. Kenny wiedział, że blondyn zachowywał się zazwyczaj dziwnie, ale teraz poczuł, że coś jest z nim naprawdę nie tak. Miał on lekkie poczucie winy, że doprowadził go do takiego stanu, lecz nie okazywał tego po sobie. Zastanawiał się tylko, czy Butters tylko udaje, czy naprawdę oszalał.
—Miło z twojej strony, że mi pomagasz! - Chłopak rozgląda się dookoła i patrzy uśmiechnięty na twarz Kenny'ego, co jeszcze bardziej go przeraża. Kenny bez słowa zanosi go na łóżko pielęgniarki.
  —Ojej, chłopcze. Kto cię tak urządził? - Spytała pielęgniarka patrząc na rękę Buttersa. Kenny patrzy w inną stronę.
—Wszystko w porządku. Tylko się przewróciłem. Ale za to Kenny pomógł mi tutaj przyjść! Jest bardzo miły! - Chłopak zaśmiał się pod nosem posyłając kolejny uśmiech Kenny'emu.
  Pielęgniarka jest zdziwiona pomocą złotowłosego. Zazwyczaj inni uczniowie to na niego się skarżyli, więc nowością była udzielona pomoc przez niego.
  —Dobrze, zobaczę czy wszystko w porządku. Ty chłopcze tu zostań i poczekaj aż wrócimy, dobrze? - Popatrzyła na Kenny'ego. Ten tylko kiwnął głową i odprowadził wzrokiem kobietę pomagającą Buttersowi iść do drugiego pomieszczenia. Gdy oboje wyszli Kenny usiadł na łóżku i westchnął. Z jednej strony dalej był wściekły na Buttersa, ale z drugiej strony bał się, czy wszystko będzie w porządku. Bił się z myślami, że Butters chowa swój ból i ma urazę do niego.
  Po piętnastu minutach oboje wyszli z pokoju obok. Kenny wstał widząc ich i czekał aż kobieta opowie mu czy wszytko jest okej czy nie.
  —I co? Co z nim. - Zapytał krótko.
—Wszystko powinno być w porządku, lecz musisz się nim zająć chłopcze. Dopilnować, by się nie przemęczał. - Powiedziała smutniejszym tonem
—Ja? - Zapytał z niedowierzaniem.
—Tak. Nie mogę skontaktować się z żadną osobą z jego rodziny, a tylko ty jesteś jego przyjacielem, z tego co mi powiedział on sam. Mam nadzieję, że dasz sobie radę.
  Kenny przytaknął. Mimo, że nie lubił Buttersa to chciał coś dla niego zrobić. Pierwszy raz odkąd poznał go poczuł coś, co było współczuciem. Nie chciał doprowadzić go do takiego stanu. Zazwyczaj kończyło się na kilku zadrapaniach i lekkich śladach krwi na twarzy, ale w tym momencie uświadomił sobie, że przesadził. W końcu Butters nic takiego nie zrobił.
  Pielęgniarka wyszła z pokoju zostawiając ich samych. Kenny patrzył na blondyna przez chwilę topiąc się we własnych myślach i wyrzutach o tym, jak mógł skrzywdzić kogoś tak uroczego i zarazem - trochę strasznego.
  —Co ja z tobą zrobię.. - Pokręcił głową patrząc na uśmiechnięta twarz Buttersa.

✿❀❁✾————————————————✿❀❁✾
1005 ՏłÓᗯ
ᖇOᘔᗪᘔIᗩᒪ 1/?
22 ᒪIᑭIᗴᑕ 2023

ᗷᑌᘔIᗩKI 💋

ᑎO ᑭᗩIᑎ? - ʙᴜɴɴʏ - ᴋᴇɴɴʏ x ʙᴜᴛᴛᴇʀsWhere stories live. Discover now