ROZDZIAŁ III

18 2 3
                                    

Nie przespałam całej nocy, myśląc o wydarzenia zeszłego dnia. Gdy zamykam oczy, widzę ludzi, którzy biegają w popłochu. Dostrzegam starca, który rzuca kamieniami w stronę sceny, a potem pojawia się obraz dziecka chowającego się po pachą mamy, która chroni malca przez zamieszaniem. Aż w końcu zauważam zadeptanego mężczyznę. Widzę i prawię czuje ból malujący się na twarzach obcych ludzi.

Jest wieczór, a ja stoję pod biurem ojca, który od kilkunastu godzin go nie opuszcza. Co jakiś czas, ktoś wchodzi i wychodzi, nie zauważając mnie, ponieważ stoję w cieniu, maskując się dodatkowo mrokiem. Skradam się już tak od kilkunastu minut, zastanawiając się, czy to jest ten moment, żeby wejść i z nim porozmawiać. Gdy już zamierzam pociągnąć za drzwi, nie robię tego, bo nie wiem, co mogłabym powiedzieć. Przykucam i opieram głowę o zimną ceglastą ścianę, patrząc jak Larnos zmierza w stronę biura króla. Zatrzymuje się przed drzwiami, poprawia szaty i bierze głęboki wdech. Kiwa głową do strażnika, żeby otworzył mu drzwi i gdy tak się staje, szybko podbiegam i bezszelestnie podążam za prawą ręką mojego ojca. Narzucam na siebie niewyobrażalną ilość ciemności i zatrzymuje się w kącie pomieszczenia.

Król opiera się o duży okrągły stół, wpatrzony w stertę dokumentów. Patrzy się na nie tak intensywnie, jakby zaraz miały wyrosnąć im usta, które zaczęłyby mówić o rozwiązaniach jego zmartwień.

– Królu, mam wieści. – Larnos, przystaje obok niego i mocno zaciska usta, jakby nie miał nic dobrego do powiedzenia. – W innych częściach Sewilli również wybuchły starcia uliczne i to bardziej dotkliwe niż na Placu Zebrań Ludowych. W górnej części rzeki. – Błądzi palcem po mapie, a ja żałuje, że stoję tak daleko, bo nie mogę dojrzeć tych miejsc. Wzdrygam się na samą myśl o zamieszkach. Zdarzały się czasami takie sytuacje, że małej garstki ludzi buntowała się przeciwko całemu światu, ale nikt nie odważył się rzucić kamieniem w stronę króla. Ludzie zrobili się albo bardziej odważni albo głupi. Zapewne tamci już dawno stracili życie za swoje czyny. – Przy słonym jeziorze i dolinie, gdzie są pola kukurydzy. – Pokazuje dalej. – Jeszcze nie wiemy czy w innej części Summer doszło do strat. Czekamy na powrót zwierzchnika z Dorian. Powinien dotrzeć niedługo – milknie na moment marszcząc czoło. – Miewaliśmy buntowników, ale nigdy nie były to tak zintegrowane grupy. – Ocenia, a ja wiem, że nie wróży to nic dobrego. – Myślisz królu, że to dlatego, że przed dzień podnieśliśmy daninę? – pyta.

– To był zaplanowany wyczyn. Nie zdążyliby w jeden dzień zorganizować takie zamieszanie – odpowiada ojciec, a ja nie rozumiem, dlaczego wzniósł czynsz, skoro z roku na rok plony były co raz słabsze. – Na razie nie martwmy się tym wszystkim za nadto. Miejmy mieszkańców na oku i zaciśnijmy zasady i reguły. Niech te starcia poniosą konsekwencję. Tutaj masz postulaty, które opracowała rada z moim udziałem. – Podaje zwinięty i zapieczętowany rulon Larnosowi. – Niech mówca wygłosi to na najbliższym zebraniu na Placu Zebrań Ludowych, a ty zawołaj Samosa, niech przesłucha sprawców zamieszania. – Larnos kiwa głową i wychodzi szybkim krokiem, nie spierając się z królem. Podążam krokiem doradcy, przerażona słowami ojca, gdy nagle się zatrzymuje słysząc jego głos.

– Loretto – mówi. Przez moment zastanawiam się, czy poruszyć ciałem i znieść mgłę. – Wiem, że tu jesteś. – Chowam w sobie moc i ze skruszonym wyrazem twarzy, uśmiecham się blado.

– Ja – mówię, nie wiedząc, czy powinnam przeprosić, czy może powiedzieć coś mniej banalnego.

 – Jeśli o to chodzi – bełkocze.

– Podsłuchiwałaś – dokańcza za mnie, rozsiadając się na drewnianym krześle i klepie obok siebie. Siadam niechętnie obok ojca, starając się nie patrzeć mu w oczy. Pomimo, że są one w ciepłej barwie koloru piwnego, to potrafią mrozić swoim chłodem niemożliwie mocno. – Dowiedziałaś się czegoś ciekawego? – Teraz patrzę się w jego stronę i widzę, że unosi brew do góry. Jednak nie jestem w stanie rozpoznać czy jest zły czy może zawiedziony.

Słońce w Mroku (Zakończone)Where stories live. Discover now