12. Herodiada cz.2

204 38 142
                                    



"Usta twoje są jak plaster miodu, gładsza jesteś od pachnącej oliwy, skórę masz niczym wypolerowany heban, lecz myśli twoje są jak piołun. Tylko on po tobie zostanie. Ukrywasz w sobie truciznę i obłęd. Niech boją się ciebie twoje dzieci, kusicielko. Przyniesiesz im zgubę".

Cytat z Księgi I Domu Kości

AutorstwaAchaji Atris

Widok jasnych, krótkich włosów i dużych oczu sprawił, że cały kosmos zadrżał w posadach, zatrzymując się na długie sekundy. Wszystko zamarło z wyjątkiem samego Filipa, on jedyny zdawał się teraz poruszać. Jego myśli pędziły jak szalone, ale nie umiał pozbierać je w żaden sensowny wywód, wyciągnąć jakiegokolwiek logicznego wniosku. Czuł tylko nieznośne wirowanie wewnątrz własnej głowy.

To było jakieś wariactwo, to nie mogło się dziać, bo takie rzeczy po prostu się nie wydarzają. Sny nie wychodzą z twojego umysłu i nie przybierają fizycznej formy, by usiąść sobie spokojnie na kanapie.

Złapał się za skroń i wydał z siebie przeciągły jęk.

- Kurwa mać... Kurwa - wyszeptał.

- Filipie, dobrze się czujesz? - zapytała zdumiona Eleonora.

- Wspaniale! Wspaniale!

Kręcił się po pokoju, jakby zupełnie stracił poczucie przestrzeni, aż wreszcie przystanął, podparł się ramionami o jakiś przypadkowy mebel i zaczął wpatrywać się jak zahipnotyzowany wprost w Esterę.

- To nie jest możliwe! Ty nie jesteś prawdziwa! - krzyknął, próbując przekonać samego siebie, że to tylko kolejny sen i zjawa zaraz sama zniknie.

- Znam twój głos... - powiedziała tymczasem Estera, wytrzeszczając swoje niebieskie oczy. - Już cię gdzieś słyszałam... Hej to był wtedy! W tej jaskini, wśród innych! Eleonoro! Słyszałam go!

Eleonora uniosła brwi, patrząc niepewnie na Filipa.

- Jesteś pewna? - zapytała konstruktorka.

- Było ich tak wiele, ale chyba tak. Tak.

Seymer wyprostował się, wpatrując dziko w Ossę, próbując się uspokoić i zmusić do myślenia.

Była taka szczupła, zupełnie niepozorna, miała szarawą twarz i matowe, pozbawione blasku włosy. Gdyby spotkał ją na ulicy, minąłby ją bez większego zastanowienia. Nie było w niej nic wyjątkowego, może poza sposobem, w jaki wymawiała poszczególne słowa. Tylko to ostatnie zdradzało kim rzeczywiście jest.

- Nauczyłaś ją dialektu spoza Układu? To jakaś szopka? Czemu ona mówi w taki sposób? - zapytał Seymer, który wreszcie osiągnął pewną wewnętrzną równowagę.

- Niczego jej nie nauczyłam. Jak ją taką znalazłam - wyjaśniła Eleonora, zakładając ręce na piersi.

- Wyciągnęłaś ją z czasów starego imperium?

- Ona jest z pierwszej ery.

Seymer przesunął dużą dłonią po szorstkiej twarzy, aż na palcach poczuł wilgoć skóry i drobinki potu.

- Ma jakieś imię?

- Estera.

- Tylko Estera?

- Ybouden. Estera Ybouden.

- I sama z siebie zna dialekt spoza Układu? Tak po prostu? Mimo że nie pochodzi z dawnego imperium?

- Owszem, już to powiedziałam. Do czego zmierzasz, Seymer?

Konstruktorzy Światów (wolno pisane)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz