ROZDZIAŁ VIII

9 2 1
                                    

Mówi się, że po śmiechu przychodzi płacz. I nadszedł. Nadszedł płacz ze wrzaskiem, krzykiem i złością. Nadszedł płacz z mrokiem, który pochłonął prawie wszystkich. Mrokiem, który nikt nie był w stanie opanować.


– Ci ludzie. Mieszkańcy Królestwa Sewilli, podnieśli rękę na króla, na państwo, na wasz dom i na was. – Słyszę twardy głos ojca, który co raz słabiej do mnie dochodzi. Biorę głębokie wdech i wydechy, starając się to robić dyskretnie. Dłonie mi drżą, więc splatam je razem. Gdy czuje, że plecy się garbią i chcą zwinąć w bezpieczny kokon, na siłę staram się wyprostować. Walczę sama ze sobą. I jeszcze mrok... Próbuje się wydostać. Napiera na mnie, wzbudzając jeszcze większy lęk, który go napędza.

 
– Wszystko dobrze, Lore? – Eleonora mówi ledwo słyszalnym głosem, a ja nie odpowiadam. Nie zwracam nawet głowy w jej stronę. Po prostu tkwię wpatrzona w swoje stopy. Nie myślę o niczym innym, niż o tym, żeby zapanować nad sobą, nad własnym ciałem, nad mocą.
Nie jestem w stanie spojrzeć na skazanych. Boję się, że jeśli mój wzrok padnie w ich kierunku, to mogę ujrzeć tam coś, co będzie prześladować mnie po kres dni.

– Zdradzili i zhańbili nasz naród. Zasługują na osąd. – Głos ojca niesie się po placu. Kątem oka zauważam, że ludzie stoją jak kukły, nie ruszają się. Patrzą się na to, co ma zaraz się wydarzyć. – Są czyny, są konsekwencje – dodaje zwracając się do tłumu. – Skazuje was na śmierć przez powieszenie za zdradę Królestwa Summer. – Przeszywa mnie zimny dreszcz, gdy słyszę te słowa. Tłum wiwatuje, czekając na widowisko. Oni chcą, żeby zdrajcy ponieśli konsekwencje, a ja gdy słyszę bluźniercze słowa i przekleństwa, prawie wyrzucam wszystko, co zjadłam na śniadanie. Skąd w nich tyle jadu? Jak można z radością oglądać czyjąś śmierć? Brzydzę się nimi wszystkimi. Tak bardzo się brzydzę, że mam ochotę wykrzyczeć im to w twarz.

– Błagam panie – ktoś mówi, ale ja nie chcę widzieć kto. Nie chcę tu być. Marzę, żeby zniknąć. Nie widzieć, nie słyszeć. Już nic nie czuć.

– A byś sczezł – słyszę jeszcze i nagle dziwny odgłos zapanowuje na placu, a potem nastaje cisza. Cisza trwająca wieczność. Zastanawiam się, czy to koniec. Czy już wydarzyło się najgorsze i czy mogę opuścić to okropne zgromadzenie.

Mimowolnie odwracam wzrok od swoich butów i kieruje spojrzenie w stronę dźwięku, przypominającego łamiącego się chrustu. Zamieram. Prawie upadam do tyłu, ale ktoś przytrzymuje moje plecy, stawiając mnie do pionu. Na sznurach wiszą mężczyźni, kobiety i dzieci. Zero litości. Przez pierwszy moment mam wrażenie, że jednym z nich jest Gared. Widzę jego twarz, jego rudawe włosy i piegi na twarzy. Czuję miętę i dym. Krew napływa mi do twarzy, serce przyśpiesza. To nie może być on. Gared jest bezpieczny. Widziałam się z nim dwa dni temu. Więc dlaczego ciągle go widzę? Dlaczego z jego ust skapuje piana, a on sam przed moimi oczyma, wierzga nogami nad szafotem. Słyszę, że ktoś płaczę, łka głośno. Ktoś inny krzyczy, że trzeba uwolnić tych ludzi, którym kark się nie skręcił, a oni łapią powietrze. Jakiś męski głos wrzeszczy, żeby dobić walczącego o życie, bo po co ma się męczyć. Co raz więcej krzyków wtóruje im. Ci co mają odmienne zdanie zaczynają się przepychać. Widzę, jak ktoś dostaje w twarz, a inny ląduje na ziemi. Straż zaczyna interweniować. Oślepiają mieszkańców światłem, a ci widząc, co się dzieje, sprawnie je odbijają. Reszta upada na ziemie z bólu i niemocy. Zapanowuje chaos, a mi przypomina się wydarzenie sprzed kilku tygodni podczas Święta Plonów. Zaczynam wątpić, czy nasi poddani potrafią choć na chwilę zachować ogładę i przestać ze sobą wojować.

Słyszę, że Nora obok mnie wymiotuje, a gdy zwracam wzrok ku Eleonorze, dostrzegam, że zamarła, w momencie śmierci ostatniego więźnia. Małej dziewczynki, która jeszcze niedawno wymachiwała nogami jak wykałaczki i błagalnym wzrokiem patrzyła na kata. Jej oczy jeszcze niedawno wesołe, zaszły mgłą, a cała radość z życia zniknęła. Już nigdy nie zobaczy swoich rodziców, nie spotka się ze swoimi rówieśnikami, a ja nie ujrzę już jej na szlaku, niosącej duży dzban z wodą.

Słońce w Mroku (Zakończone)Where stories live. Discover now