19. Spotkanie z Przyjaciółmi

4 1 0
                                    

Wszedłem do salonu i jakąś chwilę po mnie weszła pewna osoba. A bardziej konkretnie Edward mój przyjaciel z dzieciństwa. Jednak jak na razie chyb mnie nie zobaczył ani nie wyczuł. Czekałem uważnie, bo pewnie więcej moich przyjaciół będzie tu na jakimś ich spotkaniu.

- A kogo tu przywiało co? - Nie chciało mi się dłużej czekać i się odezwałem.

Brunet obrócił się bardzo szybko w moją stronę i jego wyraz twarzy był dość zmieszany.

- Kim ty jesteś i co tu robisz? - Zapytał dość niepewnie po czasie wpatrywania się we mnie.

- Nic ciekawego po prostu tu siedzę. - Uśmiechnąłem się lekko wrednie do niego.

- Mhm .. NIe zmienia faktu, że nie odpowiedziałeś mi na to, kim jesteś! - Lekko zaczął się irytować.

- Ty tak serio teraz czy, aż tak głupi jesteś? - Mój sarkastyczny ton głosu sam się zapodał do tej rozmowy. Może to przez ten fakt, że jestem na niego zły, jak i na resztę.

- Edi jesteśmy niema tylko Olivera.. - Mia wbiegła do salonu i spojrzał wprost na mnie potem na bruneta.

- Kim jest ten koleś? - Wpadł również Ryan zgred z tą swoją kwaśną miną.

- Sam o to go pytałem, ale się nie przedstawił i jednie odpowiada wymijająco - Edi stwierdził i po czym podszedł bliżej Ryana i Mii.

I przez chwile nikt się nie odzywał i była dość niezręczna cisza, normalnie jak na cmentarzu.

- Cóż to ja wam nie będę przeszkadzał. - Odezwałem się jako pierwszy, bo nie chciałem tu z nimi być. Czułem, jak w środku mnie zbiera się złość na nich.

- Niko... Czekaj.- Odezwała się dziewczyna, wtedy kiedy zacząłem już wychodzić z salonu.

Odwróciłem jedynie głowę w jej stronę i uśmiechnęłam się do niej.

Niestety, zanim cokolwiek zdążyłem odpowiedzieć, to dostałem z pięści w twarz i po czym Ryan rzucił się na mnie z dość dużego rozpędu. I tak jak wtedy zaczął mnie uderzać i ja jednie miałem zamknięte oczy.

- Serio zachowujesz się jak kogut.. - Westchnąłem, jednak ten dalej mnie bił jak jakiś worek.

- Ten kogut to ci zaraz mordę obiję!!! Otwieraj te oczy.. Chcę byś to, co ostatnie widział, to moja twarz masakrująca ciebie. - Ryknął na mnie i w pewnym momencie poczułem, jak wbija we mnie pazury. Zapewne się przemienił w swoją wilkołaczą postać.

- Ty sądzisz, że mnie do czegoś zmusić żałosny jesteś.. Tak samo, jak twój biologiczny ojciec. - Dalej miałem zamknięte oczy i jednak już nie panowałem nad byciem miłym dla niego.

- Ryan zostaw go!! - Mia krzyknęła do niego, ale ten sobie nic z tego nie robił.

- Ja w porównaniu do ciebie nie zaatakowałem swoje matki. A ty Mia siedzi cicho!! - Odwrócił głowę w jej stronę.

Teraz to już przesadził, w środku mnie coś się zagotowało, a miałem nie ruszać ich, bo to byli moja paczka przyjaciół.

Złapałem go za ubrania i po czym rzuciłem nim o ścianę i sam szybkim ruchem w stałem z ziemi. I zaczęłam go okładać, przy czym patrząc mu prosto w oczy i czułem, że również się przemieniam.

- Ty lepiej o moje mamie nic nie mów.. - Złapałem go i po czym rzuciłem go jedną ręką i poleciała na sam koniec salonu i uderzył w ścianę.

Poprawiłem swoje ubrania i wytrzepałem z brudu. I następnie rozejrzałem się za moimi okularami.

- Rozwaliłeś moje okulary ty dziadu!!! - Spojrzałem na leżące na ziemi okulary przeciwsłoneczne. W międzyczasie czułem, jak moje rany szybko się zagoiły kompletnie.

Shapeshifters Blood: Smocze Serce[✓]Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin