ROZDZIAŁ XIV MURY WOKÓŁ SERCA TRUDNO ZBURZYĆ, ALE TRUDNIEJ ODBUDOWAĆ cz.I

87 24 71
                                    

Niech utwór z mediów towarzyszy Wam podczas stawiania kolejnych kroków w ciemnym lesie...

.........................

W niecałe pół godziny dotarliśmy do lasu, dalszego odcinka parku, w którym poznałam Christophera. Światło księżyca w pełni w dużej mierze odganiało zgęstniały pod drzewami mrok. Włosy Christophera wyraźnie odznaczały się w ciemności, kiedy wyplątywał z nich kolejne gałązki i igły. Posłusznie szłam za nim, choć ani słowem nie wyjaśnił celu naszej wędrówki. Dotknęłam pnia najbliższego drzewa, poszukując oparcia. Musiałam przedrzeć się przez kolejne krzaki, mając na sobie suknię sięgającą do ziemi. Christopher wydawał się być w zupełnie innym świecie. Jego wzrok, który udało mi się czasem złapać, był niezwykle odległy. Miałam wrażenie, że gdybym zapukała do jego głowy, odpowiedziałaby mi tylko pustka.

Przesunęłam ręką po sztylecie ukrytym pod fałdami sukni. Gęsia skórka od dłuższego czasu nie opuszczała moich ramion. "To nie jego głos słyszałaś w Grobowej Czeluści", próbowałam się pocieszać. "Nie masz powodu, by myśleć, że jest zamieszany w zabójstwo Margaret". Potknęłam się o cienki korzeń sprytnie ukrywający się pod liśćmi, a wtedy moja irytacja przejęła władzę nad słowami:

- Nie zamierzasz mnie zabić i gdzieś tu zakopać, prawda?

Widziałam, że coś przełączyło się na jego twarzy. Parsknął śmiechem, posyłając mi rozbawione spojrzenie.

- Nawet gdybym chciał, nie powiedziałbym ci o tym. - Tym razem odchylił gałąź, bym mogła bezpiecznie przejść. Przekrzywił głowę. - Masz w zwyczaju zadawać nieodpowiednie pytania, Annabelle.

Podniosłam brzeg sukienki, by nie zahaczyć nim o krzak jeżyn. Niestety i tak się w niego zaplątałam i zaczęłam żmudną walkę z małymi kolcami. "Kolce", szeptał mój umysł. Palce zaczęły mi się trząść. Widząc to, Christopher podszedł bliżej i zwinnie pozbył się ostrych części. Uniosłam brwi.

- To po co mnie tu zaciągnąłeś? - Pociągnęłam za tkaninę, którą wciąż trzymał. Powoli wypuścił ją z dłoni.

- Zobaczysz - mruknął i spojrzał na księżyc. Krzywy uśmieszek wykwitł na jego ustach. - Jeśli będziesz kontynuować wplątywanie się w każdy okoliczny krzak, nie zdążymy na Zgromadzenie.

- O, mam idealne rozwiązanie tego problemu. Ja wezmę twój wygodny garniturek, a ty moją sukienkę i wtedy zobaczymy, jaki będziesz błyskotliwy - syknęłam.

Pojedyncze kosmyki włosów opadły mi na oczy, więc odgarnęłam je zniecierpliwionym ruchem. "Przecież wcześniej je spięłam!", przypomniałam sobie. Jeden kącik ust Christophera podjechał jeszcze wyżej ku górze, gdy pomachał do mnie trzymanymi w dłoni wsuwkami. Odetchnęłam głęboko, dusząc w sobie potrzebę rzucenia się na niego z pięściami. Coś tak czułam, że tylko na to czekał. Wysunęłam przed siebie otwartą dłoń. Przygryzł wargę, ale odłożył spinki. Westchnął, odwracając się do mnie plecami.

- Chciałem wyjaśnić ci to na miejscu, ale chyba równie dobrze mogę zacząć już tutaj - stwierdził spokojnym, podejrzanie smutnym głosem. "Skąd nagle taka zmiana?", zdziwiłam się.

- Proszę, chętnie posłucham - odparłam kąśliwym tonem.

Przystanął. Obejrzał się przez ramię, a wtedy z trudem złapałam oddech. Jego oczy błyszczały, jakby lada moment miały wypuścić swoich małych więźniów, łzy.

- Pamiętasz, kiedy pan Asner wymienił moje nazwisko? Zdziwiłaś się wtedy, a ja wyjaśniłem ci, że jest ono związane z prowadzeniem pensjonatu. Właśnie tego zadania podejmowały się kolejne pokolenia mojej rodziny. - Jego spojrzenie ponownie stało się nieobecne, a na usta wypłynął nieśmiały uśmiech. Nie krzywy grymas, który zazwyczaj prezentował. - Uwielbiałem poznawać ludzi przybywających do pensjonatu. Każdy z gości krył w sobie jakąś historię, którą za wszelką cenę chciałem poznać. Moi rodzice zawsze ciepło witali przyjezdnych, a w szczególności mama, która każdemu na powitanie piekła ulubione ciasto. Nim zdążyłem się dowiedzieć, że przyjechał ktoś nowy, już czułem słodki zapach unoszący się w powietrzu.

Znaki Dusz. Odrodzenie [W TRAKCIE ZMIAN]Where stories live. Discover now