ROZDZIAŁ XVII KSIĄŻĘ W OBSYDIANOWEJ ZBROI MOŻE SKRAŚĆ CAŁUSA ALBO DWA cz.I

93 22 93
                                    

Polecam odtworzyć wspaniałą Florence z mediów na 3:00. Enjoy;)

.................................................

Odwróciłam się do Christophera, który, stojąc na tle wznoszących się jeszcze kilka metrów w górę murów, sprawiał wrażenie księcia. Czarna marynarka podkreślała jego smukłą sylwetkę, przez co prezentował się dostojniej niż kiedykolwiek wcześniej, niemal władczo. Księżycowa poświata zabarwiła jego prawie białe włosy na fiołkowy kolor. Z twarzy zniknęła cała ironia, mój wzrok prześlizgnął się po jej wszystkich kątach, aż odnalazł nieśmiały, podejrzanie szczery uśmiech. Christopher zrobił krok w moją stronę, znajdując się w zasięgu światła rzucanego przez lampiony, a wtedy dostrzegłam oczy, które wcześniej ukrywał w mroku. Zastygłam w tej chwili i w tym spojrzeniu, całkiem jakby ktoś nagle zatrzymał czas.

Patrzył na mnie tak, jakbym właśnie okazała się być jego księżniczką.

Czarne oczy zalśniły, kiedy w zaledwie kilka sekund pokonał dzielącą nas odległość i, obejmując moje policzki, bez wahania przywarł wargami do moich ust. Bijące od niego ciepło przesunęło się po mojej twarzy, spływając na szyję i obejmując drżące ramiona. Jego pocałunki zapraszały do tańca tlący się we mnie ogień, o którym nie miałam wcześniej pojęcia. Cofnęłam się do murku i przywarłam do niego, oddając pocałunek. Chropowata powierzchnia drapała moje łopatki, ale ledwo to zauważałam. Pomiędzy nami zmieściła się tylko moja dłoń, dzięki której wyczuwałam, jak szybko oddychał. Zapach kadzidełek wymieszanych z tajemnicą otulał mnie niczym jedwabny kokon.

Wszystko, co do tej pory znałam, zniknęło bezpowrotnie. Istnieliśmy tylko my.

"Przynajmniej do czasu, aż spłonę".

Bawiłam się koniuszkami jego włosów, które opadły mu na jedno ucho, kiedy delikatnie wplótł palce w moje. Cofnął się odrobinę. Spojrzał mi w oczy, ale jego wzrok krył tyle uwielbienia, że czułam się, jakby dalej mnie całował. Z trudem łapałam kolejne oddechy.

Musnął swoim nosem mój.

- Tyle czasu na ciebie czekałem.

Lekko zakręciło mi się w głowie od wrażeń. Miałam wrażenie, jakbym śniła. Uśmiechnęłam się z przekąsem.

- Trzy dni? - Parsknęłam śmiechem.

Pokręcił głową. Ciepły uśmiech powrócił na jego usta.

- Nie. Czekałem na ciebie pięćset dwadzieścia sześć lat – powiedział, patrząc mi prosto w oczy. - Czekałem na tę, która sprawi, że wszystko poza nią straci dla mnie znaczenie. Tę, która przypomni mi, jak to jest czuć. Tę, której będę pragnął bardziej niż czegokolwiek innego, bardziej niż zemsty. – Moje serce podskoczyło. Delikatnym ruchem odgarnął mi włosy za ucho. - Ty nią jesteś, Annabelle.

Z wahaniem uniosłam brew.

- Na pewno spotkałeś przede mną kogoś pasującego do tego opisu.

- Nikogo takiego jak ty. – Nachylił się i szepnął mi do ucha: - Tobie jestem w stanie wyznać wszystkie moje najskrytsze sekrety.

Właśnie w tym, chyba najbardziej niedogodnym momencie, jaki mogłam sobie wyobrazić, jego ręka otarła się o moje udo. I może wszystko zakończyłoby się jedynie szerokim rumieńcem, gdyby nie przywiązany do niego sztylet. Christopher rzucił mi zaskoczone spojrzenie, a jego palce przesunęły się po brzegach przedmiotu skrywanego przez granatowy materiał mojej sukienki. Cofnął się, a podobnie uczynił uśmiech jeszcze przed chwilą goszczący na jego ustach.

"Czyżbyś o czymś zapomniała, Annabelle?", zapytałam samą siebie w myślach, czując moją własną drwinę szydzącą ze mnie. Jakim cudem puściłam w niepamięć całą moją złość i podejrzenia? Jak to się stało, że wystarczyło jego jedno spojrzenie, a ja przepadłam dla niego bez reszty? I dlaczego sztylet przytroczony do nogi nagle zaczął mnie niesamowicie uwierać, a w moim gardle w miarę obserwowania zawodu na twarzy Christophera narastała gula?

Znaki Dusz. Odrodzenie [W TRAKCIE ZMIAN]Where stories live. Discover now