Rozdział dziesiąty

943 163 14
                                    


Madison

Obudziłam się z myślą, że minął właśnie tydzień, odkąd znalazłam się w królestwie Lunarii. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że to także dzień moich urodzin, które po raz pierwszy nie będą mnie cieszyć tak samo. Nim wstałam z łóżka, wpatrywałam się w sufit, rozmyślając o przyszłości. Jak będzie wyglądała? Czy będę szczęśliwa? Najgorsze było to, że nie potrafiłam odpowiedzieć na te dwa proste pytania. A przecież jeszcze niedawno przekonana byłam o dokładnie zaplanowanym życiu.

– Madison! – Do sypialni wtargnęła Harper. – Przepraszam, ale nie mogłam dłużej czekać. Zasnęłaś, nim wróciłam, a muszę ci opowiedzieć o spotkaniu z Ethanem! – powiedziała na jednym wdechu, po czym usiadła na brzegu łóżka i wzięła kilka łapczywych oddechów. – A więc... tak, jak mówiłaś, był przed labiryntem. Miałaś rację, Luke na ciebie czekał.

– Nie rozumiem, skąd przyszło mu do głowy, że się zjawię – odparłam z niesmakiem, choć musiałam przyznać, że jakaś część mnie ucieszyła się na te wieści.

– Być może jest tak pewien siebie jak jego przyjaciel – skomentowała nieco rozgoryczona. – Kiedy zgodziłam się z nim umówić, powiedział, że był przekonany, że w końcu zmienię zdanie. Dasz wiarę?! Naprawdę niewiele brakowało, a powiedziałabym mu, że gdyby nie to, że muszę, w życiu bym się z nim nie umówiła!

– Przepraszam, przeze mnie musisz go znosić.

– To nic. – Wzruszyła ramionami. – W końcu dowie się, że kontakty z nim były poświęceniem, a nie spełnieniem marzeń.

– Jeśli wszystko dobrze pójdzie, stanie się to szybko.

– Co właściwie chcesz osiągnąć, Madison?

– Książę Luke z jakiegoś powodu bardzo nie chce dopuścić do ślubu. Nie wiem, co dokładnie nim kieruje, bo ciężko uwierzyć, że chodzi o odmienne poglądy. Wiem natomiast, że mojej rodzinie ten ślub jest potrzebny i cała jej przyszłość spoczywa na moich barkach. Muszę więc sprawić, by Luke dał sobie spokój z próbami uwiedzenia mnie.

– Nie wystarczy powiedzieć mu dosadnie, że nie jesteś zainteresowana.

Spojrzałam w oczy przyjaciółki, czując napływający wstyd, bowiem miałam przyznać się do czegoś, czego nie chciałam mówić na głos. Harper jednak zasługiwała na prawdę, choć ta była gorzka.

– On widzi, że to nieprawda – powiedziałam cicho.

– Jak to?

– Widzi, że nie jest mi tak obojętny.

– O mój Boże, Madison! Nie możesz!

– Wiem! Dlatego Luke Howard musi jak najszybciej zniknąć z mojego życia.

– A jeśli nie znajdziemy sposobu, by się go pozbyć? Nawet jeśli przestanie cię uwodzić, sama jego obecność...

– Nie jest ze mną aż tak źle – zaznaczyłam dosadnie. – Poza tym nie możemy myśleć aż tak bardzo na przód.

– Racja. – Wstała gwałtownie, a na jej twarzy zagościł promienny uśmiech. – Czas zacząć dzień, księżniczko. – Podeszła do drzwi, a gdy złapała za klamkę, spojrzała na mnie przez ramię. – Wszystkiego najlepszego, Madison.

W odpowiedzi jedynie się uśmiechnęłam. Nim zdążyłam otworzyć usta, Harper nie było już w pokoju. Z cichym westchnięciem zeszłam z łóżka, krocząc prosto do łazienki. Tam wzięłam długą i aromatyczną kąpiel, której nie miałam ochoty kończyć. Niestety mimo chęci pozostania w wannie jak najdłużej, obowiązki nie pozwalały na siebie czekać. Ubrałam się więc i zeszłam na dół, by zasiąść do stołu razem z resztą. Gdy weszłam do jadalni, książkę Aaron od razu do mnie podszedł i ucałował moją dłoń.

Ciężar Korony (Zostanie wydana)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz