Rozdział 1.

88 11 0
                                    

Damon


Trzymając w dłoni szklankę z whisky, obserwowałem, jak lód obija się o ranty naczynia. Pogrążony w myślach nie słuchałem nawet, o czym rozmawiają moi towarzysze.

- Panie Sallvador może dołączy pan do dyskusji ?

Spojrzałem na mężczyznę w podeszłym wieku. Jego policzki były zaczerwienione od ilości alkoholu, jaką spożył.

- Cieszymy się, że w końcu zaszczycił nas pan swoją obecnością, aczkolwiek jest pan z nami tylko ciałem, nie duchem.

Nie chciałem wdawać się z nimi w dyskusje. Nie było to spotkanie biznesowe, ale zwykłe spotkanie przy drinku największych potentatów narkotykowych w mieście. Zwykle nie chodziłem na takie spędy, ponieważ nie uważałem tego za mój obowiązek. Spotykanie się z ludźmi z mojej branży uważałem za konieczność, a nie przyjemność. Dlatego zgadzałem się na nie raz w miesiącu, by podtrzymać (zawarte jeszcze przez mojego ojca) sojusze.

- Dajcie Damonowi spokój. Chłopak ma dużo na głowie. - do rozmowy dołączył się jedyny członek naszego spotkania, z którym spędzałem czas, nie tylko na takich libacjach - mój dobry kolega Nate.

Brunet wstał ze swojego miejsca, by podejść do mnie i poklepać mnie po ramieniu. Chciałem coś powiedzieć, kiedy światła w klubie przygasły, a główny reflektor został skierowany na małą scenę, której wcześniej nawet nie zauważyłem.

- O zaczyna się ! - podekscytował się jeden z moich towarzyszy.

- Co się zaczyna ? - zapytałem zaciekawiony tym, jak wszyscy nagle ucichli i z niecierpliwieniem wpatrywali się w zasłoniętą czerwoną kurtyną scenę.

- Pierwszy raz tutaj ? - zapytał mnie jeden z moich wspólników.

- Owszem. - oznajmiłem.

- To zaraz zobaczysz. - uśmiechnął się szeroko Nate.

Zabrzmiała muzyka, kurtyna podniosła się, a jej piękny głos zawładnął wszystkimi na sali.

Mazen ?

Nie dowierzając, wpatrywałem się w dziewczynę, której nie widziałem od roku. Wyglądała jeszcze piękniej - o ile to możliwe. Jej brązowe loki sięgały teraz do pasa. Czarna, satynowa sukienka, którą miała na sobie, idealnie podkreślała jej figurę.

Nie mogłem oderwać od niej oczu, byłem zahipnotyzowany. Kiedy zeszła ze sceny i zaczęła krążyć między stolikami, zauważyłem, że nie tylko na mnie wywierała taki wpływ.

Każdy jej ruch był tak zgrabny i tak dopracowany, jakby robiła to od bardzo dawna. Słowa utworu wybrzmiewały z jej ust niczym syreni śpiew.

Nothin' to prove and I'm bulletproof and
Know what I'm doing
The way we're movin' like introducing
Us to a new thing
I wanna savor, save it for later
The taste of flavor, 'cause I'm a taker
'Cause I'm a giver, it's only nature
I live for danger

All that you got, skin to skin, oh my God
Don't you stop, boy

Oh, yeah
Somethin' 'bout you
Makes me feel like a dangerous woman
Somethin' 'bout, somethin' 'bout
Somethin' 'bout you
Makes me wanna do things that I shouldn't
Somethin' 'bout, somethin' 'bout
Somethin' 'bout you

All girls wanna be like that
Bad girls underneath, like that
You know how I'm feeling inside (somethin' 'bout, somethin' 'bout)
All girls wanna be like that
Bad girls underneath, like that
You know how I'm feeling inside (somethin' 'bout, somethin' 'bout)

Podeszła do naszego stolika, niektórych delikatnie dotykając. Widząc podniecenie, jakie na nich wywierała, miałem ochotę wstać i wydłubać gałki oczne każdemu, kto na nią choćby zerknął.

NieWłaściwy BratWhere stories live. Discover now