Rozdział drugi

73 2 1
                                    

Perspektywa Melanii Martinelli

Miałam poczucie jakby całe moje życie było jedną wielką niepojętą dla mnie książką. Przeczytałam w swoim życiu wiele książek. W końcu to one były przy mnie w nienajlepszym okresie mojego życia. Uwielbiałam spędzać wolne wieczory czytając książkę. Będąc przykryta bawełnianym kocem. Przecież tak naprawdę to książki mnie uratowały.

Zawsze zazdrościłam głównym bohaterkom i bohaterom. Tego jak wyglądało ich życie. Owszem mieli oni swoje ciężkie dni i sytuacje w życiu. Jednak zawsze czegoś im zazdrościłam. Chciałam aby moje życie wyglądało tak jak ich. Imprezy gdzie pijani nastolatkowie zapominali o tym, że żyją w realnym świecie. Tworzyli oni wtedy swój własny świat, w którym liczyli się tylko oni. Spontaniczne wypady nad morze tylko po to, żeby oderwać się od innych i spędzić czas ze sobą. Nawet te kłótnie z rodzicami. Głupawki ze znajomymi o północy. Te licea czy inne szkoły średnie, gdzie działy się niesłychane rzeczy, a nauczyciele jedynie marudzili pod nosem, że uczniowie nie osiągną nic w życiu, czy o tym, że nie zdadzą matury.

Te wszystkie wydarzenia wydawały się dla mnie tak odległe w codziennym życiu. Może i miałam przyjaciół. Może i czasem chodziłam na imprezy. Ale to tyle. Nic więcej w moim życiu się nie układało. I nic również nie zwiastowało tego, że coś miało się ułożyć. O rodzicach lepiej nie wspominać. Nie mogłam chodzić do normalnej szkoły, do której chodzili inni moi rówieśnicy, bo akurat mnie przytrafiło się chodzenie do District Twelve Academy. Tej cholerniej szkoły dla zabójców, gdzie moje chęci do życia już dawno odeszły.

Pociaszał mnie jedynie fakt, że za kilka dni miało być zakończenie przedostatniej klasy tej cholerniej akademii, a co za tym szło, już za rok będę mogła uwolnić się od tego wszystkiego.

Wszystkie książki, które czytałam były dla mnie ratunkiem. Sprawiały, że chciałam żyć jak inni bohaterowie. Przeżywać większość tych sytuacji jakie były ukazywane i byłam tego niemalże pewna.

Jednak ostatnimi czasy zaczęłam zagłębiać się w to wszystko jeszcze bardziej niż przedtem. Zaczęłam analizować swoje życie i porównywać do tego w książkach. I jeśli miałabym być szczera, to doszłam do wniosku, że moje życie faktycznie wygląda jak w powieściach i zapierających dech w piersiach opowiadaniach.

No bo w końcu nie każda nastolatka ma ojca i brata mafioze, chodzi do szkoły dla zabójców, czy chociażby morduje innych ludzi.

Niestety kiedy doszłam do tego wniosku załamałam się tym faktem jeszcze bardziej niż tym, że nie jestem jedną z głównych bohaterek moich ulubionych lektur. Może dlatego, że nie tak chciałam, aby wyglądało moje życie? Może chciałam być po prostu zwykłą dziewczyną, która mogłaby uczyć się na własnych błędach, podejmować własne decyzje i decydować o tym, jak w przyszłości miało wyglądać jej życie?

Właśnie wtedy zrozumiałam, że nigdy nie chciałabym przeczytać książki takiej, która będzie wyglądać jak moje życie. Która mogłaby je opisywać.

Czasem do głowy przychodziła mi dziwna myśl. No bo co by było gdyby ci główni bohaterowie z książek istnieli naprawdę i co by było gdyby oni też nie chcieliby przeczytać takiej książki, która odzwierciedla by ich życie, tak samo jak ja nie chciałam aby książki czytane przeze mnie były odzwierciedleniem mojego życia?

Możliwe, że była to głupia i nieodpowiednia myśl, ale cholernie mnie to zastanawiało.

Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk samochodu, który ruszył z piskiem opon. Dopiero w tym momencie znów wróciłam do rzeczywistości, rzucając w niepamięć swoje rozmyślania.

Addictive |  1 Część Trylogii "Zatuszowań"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz