Obracałam w dłoniach fioletową zakładkę głoszącą: „Jeśli uwierzysz w swoją potęgę, nikt nie zdoła ci jej odebrać". Szkoda tylko, że nie czułam się ani trochę potężna.
Christopher w tamtej wizji, czy czymkolwiek to było, powiedział, że powinnam uciekać najdalej, jak tylko mogę. Szkoda, że nie wspomniał przy tym, gdzie z kolei on przepadł. Zamiast tego dostałam kolejną dwuznaczną wskazówkę: numer telefonu do Josepha. Czy to on był osobą, przed którą miałam uciekać?
Rozwinęłam liścik od Christophera i jeszcze raz go przeczytałam. Pisał w nim, że w razie kłopotów mam zadzwonić na jego numer podany poniżej. Karteczkę dostałam tego samego poranka, kiedy Joseph wybawił mnie z opresji w uliczce między garażami, jeszcze zanim dowiedziałam się o istnieniu wampirów energetycznych i venatorów.
Szybko zaczerpnęłam powietrza.
Christopher musiał już wcześniej znać Josepha.
Czekałam na venatora nigdzie indziej jak w mojej sypialni. Mama jakiś czas temu wróciła do domu i nie chciałam ponownie nadszarpnąć jej zaufania, wymykając się gdzieś w nocy. Joseph już raz gościł w moim pokoju, więc postanowiłam, że może to powtórzyć. Spotkanie się w miejscu publicznym było tylko pozornie bezpieczniejsze, przecież musiałam jakoś do niego dojechać i wrócić, a w tak małym mieście jak Wilborough ulice świeciły nocą pustkami. Gdyby tylko chciał, i tak mógłby mi zrobić krzywdę.
Joseph pojawił się na środku pokoju w typowej dla niego smudze światła. Miał na sobie dżinsy i białą koszulkę, a z jego włosów skapywała woda. Czyżbym wyrwała go spod prysznica?
Skrzywił się, widząc moją nietęgą minę. Wskazałam na wejście do mojego pokoju, w którym brakowało drzwi. Widocznie zrozumiał przekaz, bo wymruczał coś pod nosem, by zaraz dodać już głośniej:
- Chciałaś się spotkać tylko po to, żeby ponownie zdzielić mnie książką? - spytał, zerkając na leżącą koło mnie na łóżku pozycję.
Stanowczo pokręciłam głową i zacisnęłam usta, próbując ukryć zdenerwowanie, które tak łatwo odczytał z mojej twarzy.
- Mam do ciebie kilka pytań.
Wydawał się zaintrygowany. Usiadł koło mnie, a wtedy książka stała się murem oddzielającym nasze sylwetki.
- Pytaj.
- Od jak dawna znasz Christophera? Nawet nie próbuj kłamać.
Chyba nie spodobało mu się moje pytanie. "Bingo!", pomyślałam. Wyprostował się i założył ręce na piersi.
- Co wiesz o jego przeszłości?
- Wystarczająco dużo – odparłam.
Znów się poruszył. Dostrzegałam cień emocji przesuwający się po jego napiętej twarzy. Czyżby próbował coś przede mną ukryć?
W końcu westchnął.
- Jestem jego przyjacielem z dzieciństwa.
Zatkało mnie. Aż tak wielu lat znajomości to ja się nie spodziewałam. Trybiki obracały się w mojej głowie w coraz szybszym tempie. Coś zaskoczyło i już wiedziałam, w jakie bagno właśnie wdepnęłam. Przez materiał bluzy wymacałam ukryty pod nią sztylet.
– Jesteś dzieckiem Conwayów - wyszeptałam.
Wstałam, gotowa, by kolejny raz uciec, choć nie znałam miejsca, w którym mogłabym być bezpieczna. Joseph z chirurgiczną precyzją posługiwał się swoją świetlistą bronią i po kilku dniach obserwacji zapewne znał każde miejsce, w które byłabym skłonna pójść.
YOU ARE READING
Znaki Dusz. Odrodzenie [W TRAKCIE ZMIAN]
Fantasy"Spoglądały na mnie przeszywające na wskroś, ciemne niczym najgłębszy mrok oczy należące do blondwłosego nastolatka. - Przepraszam - wydukałam i wyminęłam go. Kątem oka zauważyłam jego krzywy uśmieszek. Przepychając się przez tłum, próbowałam ucisz...